„Miejski ptasiarz” w reż. Weroniki Szczawińskiej we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Pisze Aneta Kyzioł w Polityce.
Nurt ekologiczny, coraz częściej pojawiający się w literaturze, powoli wpływa też do teatru. Weronika Szczawińska ma za sobą spektakl „Rozmowa o drzewach" w Komunie Warszawa, z aktorami ustrojonymi w „korę" z wykładziny PCV, a teraz na Scenie na Strychu Wrocławskiego Teatru Współczesnego podgląda ptaki w mieście. Przedstawienie jest inspirowane książką Davida Lindo, popularyzatora miejskiego birdwatchingu, i zaczyna się od podglądania podwójnego. Oglądamy ptasiarzy podglądających ptaki. Z lornetkami, napięciem na twarzach i w szarych kostiumach, pozwalających się wtopić w miejski, betonowy krajobraz, w mikroskali świetnie sygnalizowany na scenie. Pojawiają się ptasiarskie opowieści, rady, jak i gdzie podglądać. Z czasem perspektywa się zmienia - ptasiarze stają się ptakami, pojawiają się kolorowe kostiumy, naśladowanie ptasich zachowań. Zmiana bohaterów w ptaki to lekcja uważności i metafora zmiany spojrzenia na miasto. A w końcu na ludzką cywilizację i kierunek, w którym zmierza - być może wkrótce ptaki będzie można oglądać tylko na zdjęciach albo w postaci ceramicznych figurek, które też występują w spektaklu. „Miejski ptasiarz" może być niezłym pomysłem na rodzinną wizytę w teatrze, choć wyzwaniem, nie tylko dla dzieci, może być jego medytacyjne tempo.