Trzy lata temu położyłem przed Krzysztofem Kowalewskim instrukcję postępowania na wypadek pożaru. I poprosiłem, by zaznajomił z nią publiczność Ośrodka Kultury w Obornikach koło Poznania, ale bez użycia stów - tylko mimiką, gestem i przydźwiękami. Wywiązał się śpiewająco. „Mówił lepiej niż ci w telewizji", zachwycała się pani na widowni. Pomrukiem, pokasływaniem, tzw. głupią miną, kilkoma „yyy...", „eee..." wyraził z grubsza to, co przeciętny rodak ma w głowie. Nic dodać. Pisze Wiesław Kot w Przeglądzie.
Tytuł oryginalny
Po co był ten miś? Krzysztof Kowalewski 1937-2021
Źródło:
„Przegląd” nr 8