„Zmień się!” Agnieszki Kochanowskiej w reż. Edyty Janusz-Ehrlich z Teatru Miniatura w Gdańsku i „Niekończąca się historia” Michaela Ende w reż. Joanny Zdrady Teatru Lalki Tęcza na 3. Festiwalu Plastyki Teatrów Lalek i Formy w Słupsku. Pisze Marek Waszkiel na swoim blogu.
Spektakle dla przedszkolaków mogą być wyjątkowo atrakcyjne i zafascynować widza w każdym wieku. Tak jak gdańskie Zmień się! Agnieszki Kochanowskiej z Teatru Miniatura. Cały team artystyczno-aktorsko-pracowniano-techniczny zasługuje na wielkie brawa. Spektakl ma już z górą dwa lata, ale w repertuarze teatru pewnie zostanie na długo.
Rzecz jest o przemianie jaka dokonuje się w każdym z nas z upływem czasu, o dorastaniu, o marzeniach, by być kimś innym, gdzie indziej... Niecierpliwie na te zmiany oczekujemy, chcemy je przyspieszyć, nie możemy się ich doczekać.
Miniatura, a właściwie Marcin Zawicki (scenograf) i Edyta Janusz-Ehrlich (reżyseria) zapraszają nas na leśną polanę. Wypełniają ją liczne kępki grzybów na wysokich nogach, tajemnicze konstrukcje, przypominające troszkę krzaki, a troszkę świetlne instalacje. Widownia siedzi wokół tej polany i dosłownie chłonie magicznie ożywającą przestrzeń, pełną kolorów, punktowych świateł, wibrujących a czasem leniwie snujących się dźwięków.
Tę całą przestrzeń uruchamia czwórka aktorów, których trzeba wymienić z nazwiska: Magdalena Bednarek gra Zuzę, gąsienicę, która nie może doczekać się przemiany w motyla; Edyta Janusz-Ehrlich jest agresywnym, ale w gruncie rzeczy opiekuńczym żukiem; Jakub Ehrlich i Kamil Marek Kowalski wcielają się w rozmaite postaci: zaskakującego i efektownego Komara (wielki animant), tajemniczą wróżkę Mszycę, Starego Motyla. Wszystkie te postaci pulsują energią, zaskakują pomysłowością animacyjną, interpretacyjną i aktorską. Oglądamy doprawdy zajmujące role aktorskie, bo choć to spektakl w czystej postaci teatru ożywionej materii, jego głównymi bohaterami są aktorzy, a Magda Bednarek dosłownie urzeka subtelnością, delikatnością i prawdziwością dążenia do stania się wspaniałym, latającym motylem.
Rzadko zdarza mi się ulec urokowi spektakli dla przedszkolaków. Tym razem jednak trzy kwadranse mijają jak jedna chwila, a w pamięci zostaje dobrze brzmiący i wypowiadany tekst, pełen potocznych zwrotów, a jednak literacki, pozostaje czwórka świetnie poruszających się i działających aktorów, a nade wszystko magiczna przestrzeń wypełniona mnóstwem elementów, choć nie ma tu rzeczy zbędnych ani przypadkowych. Może tylko szkoda, że gąsienica-Bednarek przekształcająca się najpierw w poczwarkę, wreszcie w motyla (czy może ćmę) w finale nie wznosi się w górę i korzystając z uzyskanych pięknych skrzydeł ulata. To przecież w teatrze ożywionej materii, w każdym teatrze da się zrobić (aktorzy wyjaśnili mi po spektaklu, że w macierzystym teatrze występują w bardzo niskiej przestrzeni małej sali).
Drugi spektakl dzisiejszego przedpołudnia, Niekończąca się historia Michaela Ende w reżyserii Joanny Zdrady, reprezentująca słupski Teatr Lalki Tęcza, gospodarza festiwalu, nie należy do gatunku teatru ożywionej materii, więc i nie pokuszę się choćby o skrótową refleksję. Warto może tylko odnotować doprawdy solidne aktorstwo kolegów ze Słupska, których sporą grupę nagrodzono po przedstawieniu brązowymi Medalami Gloria Artis i odznakami Zasłużony Kulturze Polskiej. Doprawdy zasłużyli!