Logo
Magazyn

Operowy debiut Anny Smolar

12.11.2025, 14:13 Wersja do druku

Anna Smolar tworzy teatr kameralny, skupiony na aktorstwie, proponujący nieoczywiste perspektywy. Teraz w Lille inscenizuje operę „Piana dni” Edisona Denisova z 1981 roku według kultowej powieści Borisa Viana. Będzie to jej operowy debiut. Pisze Michał Centkowski w „Vogue Polska”.

Muzyczne wątki nie są jej obce – w Warszawie wystawiła „Antygonę w Molenbeek”, przejmujące sceniczne oratorium Stefana Hertmansa, a w Teatrze Starym w Krakowie przepisała „Halkę” Moniuszki na spektakl dramatyczny. Co chce wydobyć z opery „Piana dni”? – Pociągają mnie formalna precyzja i ograniczenia związane z muzyczną partyturą. Spotkanie z osobami tak głęboko zanurzonymi w muzyce, tak radykalnie, dogłębnie jej doświadczającymi jest dla mnie fascynujące – mówi Anna Smolar. Z jednej strony kompozycja Denisova, który był matematykiem i pisał bardzo strukturalnie, jest niezwykle złożona i precyzyjna, z drugiej łączy muzykę klasyczną, klasyczne instrumentarium z jazzem, gitarami elektrycznymi, saksofonem. A jazz jest jednym z istotnych wątków powieści Viana. – Intrygują mnie świeżość, eklektyczność tej opery i tego libretta, opartego na powieści, którą wszyscy Francuzi znają, jest licealną lekturą, co do której każdy ma wyrobiony pogląd. Zmierzyć się z ikoniczną powieścią to dla mnie kolejne wyzwanie, ale też szansa na przesuwanie akcentów – dodaje reżyserka.

Osadzona w kontekście społecznym i politycznym powieść, którą zobaczymy w formie opery, należy do kanonu francuskich lektur. Wydana w 1947 roku i umieszczona przez „Le Monde” wśród dziesięciu najważniejszych książek XX wieku, „Piana dni” (w pierwszym polskim wydaniu jako „Piana złudzeń”) traktuje o miłości bogatego Collina i pięknej, acz śmiertelnie chorej Chloe. Przeniesiona przed kilkoma laty na ekrany kinowe przez Michela Gondry’ego powieść zwraca uwagę przede wszystkim oryginalną, eksperymentalną formą, niezwykłą plastycznością języka, jest jednak dziełem także głęboko politycznym i wywrotowym, wymierzonym w patriarchalno-kapitalistyczny porządek. Vian przeciwstawia w nim miłość i jazz, stanowiący przejaw wolnej sztuki, społecznemu porządkowi, filozofii, polityce i religii. I ten rebeliancki charakter zachowują twórcy opery, przenosząc nawet akcję w sam środek studenckiej rewolty z maja 1968 roku. – Podążamy za gestem Viana, za jego radykalnym antyklerykalizmem i antykapitalizmem, bo jest w tej powieści także znacząca refleksja o tym, czym jest praca zarobkowa również w kontekście chorowania najbliższych i prób przetrwania. Nasza praca w dużej mierze polega na uporządkowaniu tych niezwykłych obrazów, bo inaczej niż w filmie, ważne jest dla nas, żeby nie ilustrować powieści, ale znaleźć silne prądy pozwalająca nawiązać do naszej współczesnej rzeczywistości – wskazuje Smolar.

Anna Smolar w swojej wersji opery „Piana dni” oddaje podmiotowość głównej bohaterce

Jednocześnie jednak Smolar wraz z odpowiedzialnym za dramaturgię Mironem Hakenbeckiem dokonują na scenie L’Opéra de Lille wyraźnego krytycznego gestu dramaturgicznego wobec dzieł Denisowa i Viana: kontestuje dominującą w nim męskocentryczną perspektywę, czyniąc Chloe centralną postacią przedstawienia. – Oglądamy ten świat oczami Chloe, kobiety, która u Viana jest przedmiotem zakochania, fantazją, potem choruje i umiera. W wersji Denisowa w III akcie już nie ma nic do zaśpiewania. Stawiając w centrum Chloe i jej złożone relacje miłosne, erotyczne, intelektualne z różnymi osobami, wchodzimy w głąb doświadczenia choroby, a surrealistyczny świat połączony z muzyką pozwalają na budowanie niejednoznaczności. Tworzymy obraz o pragnieniu życia, o miłości do życia i witalności, o czasie odchodzenia i pożegnania jako przeżyciu pełnym. Idąc za rozwiązaniem, które zaproponowaliśmy w krakowskiej „Halce”, zależało mi na podważeniu scenariusza, w którym na operowej scenie kobieta ma umierać. To znaczy owszem, umrze, ale nie jako przedmiot pożądania, tylko jako postać pełnokrwista, świadomie opowiadająca swoją historię – mówi reżyserka. W podróży przez ten dziwny sceniczny świat głównej bohaterce towarzyszy rozbudowana postać Myszy – granej gościnnie przez znakomitą polską aktorkę młodego pokolenia Małgorzatę Gorol. W rolę Chloe wciela się Josefin Feiler, z kolei partię Collina śpiewa Cameron Becker. 

Choreografia Pawła Sakowicza opowiada najbardziej mroczną część operowej historii

Mimo przesunięcia akcentów w porównaniu z powieścią Viana, twórcy pozostają bliscy duchowi jego dzieła. – Surrealizm wyraża się w obrazach i w ruchu, na scenie wśród postaci obecny jest iluzjonista, który raz po raz wzmacnia uczucie dziwności obrazu. Ważną rolę w spektaklu odgrywają tancerze i ruch sceniczny w choreografii Pawła Sakowicza. To za ich pośrednictwem rozwijamy na scenie powieściowy świat cieni, potworów, niepokojących hybryd, stanowiących ekspresję podświadomości Chloe, która choruje. Podążamy od kolorowego świata beztroskiej i bogatej paryskiej młodzieży, celebracji życia oraz witalności w stronę apokaliptycznego obrazu, w którym nasi bohaterowie zbliżają się do śmierci. To rodzaj podróży inicjacyjnej, która zmusza ich do bardzo szybkiego dojrzewania. A to dojrzewanie nierozerwalnie łączy się z utratą tego, co znane i ukochane – tłumaczy Smolar.

E. Denisov, „Piana dni” libretto na motywach z powieści Borisa Viana, reż. Anna Smolar, L’Opéra de Lille. Premiera 5 listopada.

Tytuł oryginalny

Operowy debiut Anny Smolar. Jaka będzie jej wersja „Piany dni”?

Źródło:

www.vogue.pl
Link do źródła

Wątki tematyczne

Sprawdź także