EN

26.03.2025, 16:13 Wersja do druku

Niech im wybaczą… czyli 6 przydługich, antyklerykalnych historii w teatrze

„Złe wychowanie” Huberta Sulimy w reż. Jędrzeja Piaskowskiego w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Karolina Jóźwiak / mat. teatru

Spektakl „Złe wychowanie” w reżyserii Jędrzeja Piaskowskiego miał być prowokacją, brutalnym rozliczeniem z hipokryzją polskiego Kościoła. Niestety, stał się jedynie zbiorem luźnych, momentami wręcz chaotycznych scen, które ani nie szokują, ani nie zmuszają do głębszej refleksji. Teatralny potencjał został zmarnowany na powierzchowną kabareto-parodię, która zdaje się bardziej próbować rozbawić widza, niż cokolwiek realnie przekazać.

Głównym problemem przedstawienia jest jego konstrukcja. Zamiast spójnej opowieści, otrzymujemy sześć przydługich historii o niemoralnym funkcjonowaniu przedstawicieli Kościoła katolickiego. Wśród nich znalazła się m.in. scena nawiązująca do książki „Sztuka obsługi penisa” Andrzeja Gryżewskiego i Przemysława Pilarskiego, w której para gejów odwiedza psychoterapeutkę-seksuolożkę. Choć temat wydaje się istotny, sposób jego przedstawienia pozostawia wiele do życzenia. Poszczególne segmenty są nierówne pod względem dramaturgicznym – niektóre przeciągnięte do granic możliwości, inne kończą się, zanim zdążą wybrzmieć. Gdzieś po drodze gubi się dramaturgiczna logika.

Twórcy, znany teatralny duet Jędrzej Piaskowski i Hubert Sulima podkreślają antyklerykalny wydźwięk spektaklu, piętnując niemoralność obyczajową księży. Przywołuja dane statystyczne , które miałyby skłonić Kościół do refleksji nad potrzebą reformy. Jednak zamiast pogłębionej analizy społecznej pozycji Kościoła, otrzymujemy powierzchowną satyrę. Tytuł przedstawienia sugeruje nawiązanie do filmu Pedro Almodóvara, jednak poza odniesieniem w nazwie niewiele z tego wynika – może gdyby reżyser odpowiedział na e-mail, który, jak twierdzą aktorzy, wysłali do niego, przedstawienia miałoby większą siłę oddziaływania.

Spektakl, choć miał być przewrotny i przejmujący, nie spełnia żadnej z tych funkcji. Przewrotny byłby, gdyby faktycznie w jakikolwiek sposób zaskakiwał lub wychodził poza oczywiste klisze. Przejmujący – gdyby udało się wzbudzić w widzach autentyczne emocje, a nie jedynie chwilowe rozbawienie lub zażenowanie. Zamiast tego mamy tu szereg groteskowych scen, w tym finałową orgię w Dąbrowie Górniczej, która bardziej zniesmacza niż skłania do refleksji.

Nie sposób też doszukać się tu „mnóstwa świetnych pomysłów” czy „bardzo śmiesznych żartów” – humor jest nierówny, a żarty często zbyt dosłowne. Pojawiają się sparodiowane postaci Jacka Kurskiego jako „osobowość narcystyczna w stopniu ciężkim” czy detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, co sugeruje satyryczny i kampowy w swej wymowie charakter przedstawienia,. Aktorzy, choć starają się wypełnić sceniczną pustkę, nie mają do dyspozycji materiału, który pozwoliłby im naprawdę zaistnieć. Jedynie Maciej Cymorek w scenie kończącej orgię ze sztucznymi penisami pokazuje pełnię swojego talentu aktorskiego, co jednak nie ratuje ogólnego wrażenia nijakości i niedopracowania.

Scenografia, choć wielozadaniowa, nie wnosi nic istotnego do spektaklu poza byciem tłem dla kolejnych scen. Kolorystyka zdaje się przypadkowym wyborem, który nie wzbogaca przekazu. W kontekście wymowy spektakl dobrze wpisuje się w klimat twórczości Huxleya, który prowadził wojnę intelektualną z Kościołem, jednak tutaj ta walka jest pozbawiona siły.

Podsumowując, „Złe wychowanie” to spektakl, który miał potencjał, ale zamiast mocnej teatralnej wypowiedzi dostaliśmy przydługie i chaotyczne widowisko, które bardziej irytuje niż prowokuje do myślenia. Jeśli ktoś liczył na spektakularne rozliczenie z Kościołem, czeka go rozczarowanie. Można obejrzeć – ale czy warto?

Tytuł oryginalny

Niech im wybaczą… czyli 6 przydługich, antyklerykalnych historii w teatrze

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Wiesław Kowalski

Data publikacji oryginału:

26.03.2025