„Udręka życia” Hanocha Levina w reż. Evy Rysovej w Teatrze im. Wilama Horzycy na 29. MFT Kontakt w Toruniu. Pisze Sebastian Róg w „Gazecie Festiwalowej Złap Kontakt”.
„Udało mi się bardzo źle w życiu” – te słowa Jona powracają w Udręce życia niczym mantra, nieustannie przypominając o tym, że żar, który niegdyś rozpalał związek Jona i Leliwy, dawno już wygasł. Miłość pokryła się grubą warstwą lodu, a wspólne życie sprowadza się dziś do pozbawionego namiętności dzielenia jednego łóżka. Eva Rysová wraz z zespołem współtwórców proponuje kameralną opowieść – może nieco banalną, ale właśnie przez tę banalność autentyczną, bo takie bywa życie.
W teatralnym foyer ustawiono trzy kubiki. Pierwszy należy do niedźwiedzia polarnego – przywodzącego na myśl misia z zakopiańskich Krupówek – melancholijnie przygrywającego na akordeonie. Środkowy kubik to przestrzeń małżeństwa Popochów – klaustrofobiczna, duszna, tak jak emocje, które ich łączą. Trzeci z kolei to świat Gunkiela, ekscentrycznego znajomego Popochów, który pod błahym pretekstem niespodziewanie oddaje zamarcie uczuć w związku Popochów, ich trwanie obok siebie, a nie ze sobą – jakby od dawna byli uwięzieni w emocjonalnej zmarzlinie.
Chłód przenika również język postaci – pełen niedopowiedzeń, złośliwości i emocjonalnych uników. Dialogi Popochów są jak kryształki lodu: ostre, oschłe, pozbawione ciepła. „Nic poza twoją śmiercią nie roztopi lodu z mojego serca” – mówi jedno z nich, a te słowa wybrzmiewają jak echo na polarnym pustkowiu.
Spektakl Rysovej to spowiedź starego człowieka, próba ucieczki od schematów i nakładanych przez całe życie masek (świetna scena Kariny Krzywickiej, w której zrzuca kolejne warstwy ubrań, odsłaniając siebie). Pokazuje małżeństwo trwające ze sobą z przyzwyczajenia – relację, w której żona chce zapytać męża, czy ma kochankę, lecz dłoń – sparaliżowana chłodem – przymarza jej wtargnie w ich codzienność. Lodowa aura scenicznej przestrzeni do twarzy i nie pozwala wypowiedzieć bolesnych słów.