"Kolacja na cztery ręce" Paula Barza w reż. Jana Tomaszewicza z Teatru im. Osterwy w Gorzowie Wlkp. w ramach Sceny Letniej 2020. Pisze db w Gazecie Wyborczej - Gorzów Wlkp.
Niedzielny wieczór możemy spędzić w towarzystwie dwóch wielkich kompozytorów epoki baroku. Na Scenie Letniej: "Kolacja na cztery ręce". I nie przejmujmy się, że stolik nakryty tylko dla Bacha i Haendla. Oni też nic nie zjedzą.
Haendel był celebrytą, święcił sukcesy w Londynie. Bach, również znany i ceniony, siedział w swojej Saksonii, zajmując się utrzymaniem licznej rodziny. O czym by rozmawiali, gdyby spotkali się przy wspólnej kolacji "na cztery ręce"?
Niemiecki muzykolog Paul Barz wyobraził sobie, jak mogłoby wyglądać spotkanie dwóch nieprzeciętnych osobowości. Obaj byli Niemcami, urodzili się w tym samym roku, osobiście jednak nigdy się nie spotkali. Jan Sebastian Bach wielokrotnie i bezowocnie zabiegał o rozmowę ze sławnym rodakiem. Jerzy Fryderyk Haendel, artysta podziwiany przez całą Europę, skutecznie unikał osobistej konfrontacji z kolegą po fachu, z którym siłą rzeczy go porównywano.
W "Kolacji na cztery ręce" do takiego spotkania dochodzi. Sztukę Paula Barza na Scenę Kameralną w gorzowskim teatrze przeniósł Jan Tomaszewicz.
Zanim bohaterowie sztuki zaczną kolację, prowadzą rozmowę. Paul Barz stworzył tak naprawdę dramat o relacjach trzech osób. Ważną postacią jest przecież także Schmidt, przyjaciel Haendla, też dobry przecież muzyk. Trzyma się z tyłu, bo uznał, że pierwszeństwo należy się Haendlowi.