Kiedyś miejsce zakazane. Wizytówka Krakowa i Polski. Przesycone wolnością, ale i zapachem dymu, alkoholu i moczu. Swoisty salon. Artystyczny, intelektualny, towarzyski. Dziś to już nieco inna Piwnica, ale wciąż niepowtarzalna. Występują w niej już trzy pokolenia artystów. To bodaj najdłużej trwający kabaret na świecie.
Sobotni wieczór. Niewielkie pomieszczenie piwniczne w podziemiach Pałacu pod Baranami wypełnia się. Nieduża scena i mnóstwo krzeseł. Wszędzie. Po chwili wszystkie są zajęte. Rozpoczyna się spektakl. Tu wciąż dominują mądre słowo, wysublimowana muzyka i artystyczny sznyt. Nie brakuje aktualnych, także politycznych, odniesień i dowcipu. Wszystko z klasą, dużą wrażliwością i w kameralnej atmosferze.
Piwnica pod Baranami ma blisko 70 lat. Została otwarta 26
maja 1956 r. Ojcem wszystkiego był Piotr Skrzynecki. To on przez lata był
magiem, naczelnym zmysłem tego miejsca. Nadawał ton, porażał energią, integrował,
wyzwalał emocje. Po jego śmierci w kwietniu 1997 r. wydawało się, że Piwnica
przestanie istnieć. Rozpętała się burza, zawiązały się różne stronnictwa i
sojusze. I wszyscy doskonale wiedzieli, czego chciał Piotr, a on w zaświatach
zapewne pękał ze śmiechu. W końcu wszystko wróciło do normy. Tej legendarnej,
magicznej.
Prawie przez siedem dekad na piwnicznej scenie występowało
albo dla niej tworzyło kilkudziesięciu najznamienitszych artystów: Ewa
Demarczyk, Krzysztof Litwin, Mieczysław Święcicki, Halina Wyrodek, Anna
Szałapak, Marek Grechuta, Krystyna Zachwatowicz, Jacek Wójcicki, Grzegorz
Turnau, Zbigniew Wodecki, Leszek Długosz, Beata Rybotycka, Leszek Wojtowicz,
Ola Maurer, Tadeusz Kwinta, Zygmunt Konieczny, Stanisław Radwan, Wiesław Dymny,
Jan Kanty Pawluśkiewicz, Andrzej Zarycki, Zbigniew Preisner. I wielu innych.
- Piotr ciągle był twórczy - wspominała przed laty,
nieżyjąca już, Anna Szałapak, nazywana Białym Aniołem Krakowa. - Takiej osoby
nie było i nie będzie. - Kiedy się tam wchodziło, czuło się niepowtarzalny
klimat. Nie tylko smak wolności, ale i zapach papierosowego dymu, alkoholu,
moczu - opowiadała mi Anna Dymna. - A my byliśmy tam wolnymi ludźmi. Wybrańcami
losu w zniewolonym kraju. - Mamy świadomość, że nie ma już tej atmosfery, którą
w Piwnicy kreował Piotr. Musimy sobie radzić sami - mówił Miki Obłoński, który
od początku występuje w piwnicznym kabarecie. - Obecnie młodzi szukają innego
typu rozrywek. Kiedyś ludzi „kręciło” coś bardziej artystycznego, dziś mamy
popkulturę. A do nas trafiają właśnie ci, którzy szukają estetycznego
przeżycia.
Od kilkunastu lat za organizację imprez i artystyczny dobór
kabaretu odpowiada dyrektor Bogdan Micek. - Od 1973 r. pracowałem w Pałacu pod
Baranami jako instruktor z ramienia Domu Kultury. Po reorganizacji przeszedłem
do Piwnicy i zajmuję się tylko tym miejscem. W tej chwili nie ma już podziału
na dyrektora artystycznego i dyrektora finansowego. Odpowiedzialność za Piwnicę
pod Baranami bierze cały zespól. Ja zbieram teksty i dostarczam kompozytorom.
Szefem muzycznym jest Michał Półtorak.
To wciąż miejsce zjawiskowe w światowej skali. I nadal
oblegane. Na czym polega ta magia? - Wytworzyło ją środowisko. Profesorowie
uczelni, artyści, aktorzy z różnych teatrów, plastycy, muzycy, którymi dowodził
Piotr Skrzynecki. I to on sprawił, że Piwnica wyszła na zewnątrz na Rynek i do
innych miejsc - tłumaczy Bogdan Micek. - Był wizjonerem. Nikt nie zrealizowałby
takich wydarzeń, jak odtworzenie wjazdu księcia Józefa Poniatowskiego do
Krakowa, przysięgi Tadeusza Kościuszki czy hołdu pruskiego na Rynku. Dziś to
wszystko nie byłoby możliwe, ale wtedy na słowo „Piwnica” otwierały się
wszystkie drzwi. Wiele rzeczy dostawaliśmy za darmo, a aktorzy występowali bez
gaży. I tak powstała legenda. Od 67 lat kreują ją artyści kabaretu, ale też
środowisko Przyjaciół Piwnicy.
Dzisiaj kabaret Piwnica pod Baranami tworzą 34 osoby. Jest wśród nich 26 artystów i 8 osób obsługi technicznej. Na scenie występują już trzy pokolenia piwniczan. - Są bowiem osoby, które były tu u zarania kabaretu, jak np. Miki Obłoński i Tadeusz Kwinta. Znacznie później dołączyli ich rówieśnicy - Alosza Awdiejew i Czesław Wojtała. Druga grupa, nazwijmy ją artystów dojrzałych, to m.in.: Leszek Wojtowicz, Rafał Jędrzejczyk, Tamara Kalinowska, Ola Maurer, Ewa Wnukowa, Krzysztof Janicki i inni. Najmłodsze pokolenie, które przyszło do Piwnicy pod koniec życia Piotra, albo po jego śmierci, reprezentują Dorota Ślęzak, Beata Czernecka, Kamila Klimczak, Agata Ślazyk, Jakub Zuckerman, Maciej Półtorak. Nikt tak nie afirmuje słowa jak artyści Piwnicy pod Baranami. To niezwykle ważne w dzisiejszych czasach marazmu, głupoty, obojętności i kulturowej alienacji.
Dyrektor Micek uważa, że w czasach dominującej komercji
wciąż jest miejsce na taką formę artystycznej ekspresji. - Świadczą o tym
tłumy, które do nas przychodzą, a bilety trzeba zamawiać na wiele tygodni
wcześniej. Czasy są inne, ale magia tego kabaretu polega również na tym, że
artyści są z publicznością na wyciągnięcie ręki.
Piwniczna sala gromadzi jednorazowo nawet 100 osób, a
chętnych jest więcej. - Nigdy nikomu nie przeszkadzało, że siedzi ściśnięty lub
za winklem. Za czasów Piotra publiczność siedziała nawet na scenie, ale dziś
staramy się zapewnić większy komfort odbioru. Jednak to wciąż kameralna scena w
gotyckiej piwnicy.
Dyrektor Micek zapewnia, że Piwnica pod Baranami sobie
radzi, ale jest coraz trudniej: - Już nie każdy reaguje na hasło „Piwnica” i
otwiera przed nami drzwi. Na przykład banki nie tak chętnie wchodzą w rolę
mecenasa. Nasz ostatni wyjazd do Wiednia był dofinansowany przez BGK.
Korzystaliśmy z dofinansowania MKiDN na Koncert 65-lecia, są to sporadyczne
wypadki, kiedy udaje się zdobyć fundusze na organizację wydarzenia
artystycznego.
Podkreśla, że Piwnica nigdy nie miała stałej dotacji z
budżetu miasta ani z budżetu państwa. - Piotr tego nie chciał, bo nie chciał
być od kogokolwiek zależny. Obecnie aplikujemy do miasta z prośbą o
dofinansowanie na konkretne zadania artystyczne. Ale z tego nie mogą uiszczać
stałych opłat, takich jak czynsz, światło, woda. - Sam czynsz, który płacimy
hrabiemu Potockiemu, właścicielowi kamienicy, jest ogromny. Dla niego nie ma
znaczenia, że dzięki kabaretowi jest to jedno z najbardziej rozpoznawalnych
miejsc w Polsce.
Mimo trudności Piwnica cały czas żyje i sporo się w niej dzieje. - Co roku jest nowy program. Jego premiera odbywa się w okolicach daty urodzin Piotra Skrzyneckiego, czyli 12 września. Ze względu na ogromne zainteresowanie publiczności „Koncert dla Piotra S. ” organizujemy w Teatrze Słowackiego, filharmonii lub operze. Występy kabaretu odbywają się w każdą sobotę o 20. Jak jest duże zainteresowanie, gramy dwa razy. W piątki i niedziele odbywają się recitale. - Występują albo artyści kabaretu, albo zaprzyjaźnieni z Piwnicą goście. W czwartki nawiązujemy do tradycji jazzowych, a w środę można zatańczyć „Tango milonga”. We wtorki organizowane są wieczory autorskie, a każda impreza gromadzi tłumy bez względu na porę roku. Co ciekawe - odmłodniała piwniczna widownia. Nie wiemy, co się stało, ale daje się to zauważyć po pandemii.
Bogdan Micek opowiada o swoim marzeniu. - Chciałbym
namówić radnych, aby stworzono tutaj muzeum Piwnicy pod Baranami. Żywe muzeum.
Eksponaty, filmy, ale i wystawy, i występy. Bo mimo tylu lat funkcjonowania i
takiego dorobku przyszłość nie wygląda zbyt kolorowo. Jest niebezpieczeństwo,
że Piwnica zostanie zamknięta i zniknie z mapy Krakowa.