Mamy dziś w świecie wielką dyskusję o sztucznej inteligencji, którą my tutaj również wykorzystujemy, jako narzędzie do czerpania inspiracji i tworzenia spektaklu - mówi Krzysztof Garbaczewski w rozmowie z Konradem Pruszyńskim.
Inne aktualności
- Warszawa. Historyczny układ urbanistyczny placu Teatralnego wpisany do rejestru zabytków 21.11.2024 17:22
- Warszawa. Trwa Przegląd spektakli VOD w Teatrze Powszechnym 21.11.2024 17:12
- Warszawa. Premiera w Teal House: „Mahamaya Electronic Devices” 21.11.2024 17:01
- Warszawa. Wirtualna wystawa „Pamięć teatru. Polska fotografia teatralna od początku istnienia do dziś” 21.11.2024 16:45
- Sopot. Czytanie „Cały Twój” Agaty Olszewskiej w reżyserii Piotra Pacześniaka 21.11.2024 16:34
- Warszawa. Premiera „Pułapki na myszy” w Teatrze Ateneum – w sobotę 21.11.2024 15:36
- Warszawa. „W 80 lat dookoła Syreny” – kalendarz jubileuszowy na rok 2025 21.11.2024 15:25
- Warszawa. MKiDN: Agnieszka Stułka p.o. dyrektora Polskiej Orkiestry Sinfonia Iuventus im. Jerzego Semkowa 21.11.2024 14:37
- Gdańsk. Rezydencja na Solo vol. 2. Spektakle taneczne w Żaku 21.11.2024 14:28
- Poznań. Prześluga wg Ratajczaka. Prapremiera „Baśni dla wkur...onych” w Teatrze Nowym 21.11.2024 14:01
- Warszawa. Przedświąteczne plany Teatru Baj 21.11.2024 13:31
- Warszawa. „Dwaj Panowie S.” z almanachem w tle. Spotkanie w ramach cyklu „Książka w teatrze” w IT 21.11.2024 13:30
- Wrocław. Film z autorską audiodeskrypcją Doroty Masłowskiej rozpoczyna festiwal Korelacje 21.11.2024 13:27
- Gdynia. „Quo vadis” od kulis. Projekcja filmu „Rzym to kabaret” w Teatrze Muzycznym 21.11.2024 12:17
„Nowy wspaniały świat” to powieść angielskiego twórcy Aldousa Huxleya, określana mianem antyutopii. Od jej setnej rocznicy wydania dzieli nas mniej niż dekada, a mimo to dzieło o świecie pozornie wiecznej szczęśliwości nie traci na swojej aktualności i jest nieustannie reinterpretowane przez kolejne pokolenia artystów różnych dziedzin.
Jest rok 2541. Ziemia nie jest już taką, jaką znamy. Społeczności zamieszkujące tytułową przestrzeń, zorganizowane są według ściśle określonych aksjomatów: Wspólność (zgodnie z zasadą „każdy jest dla każdego”, Identyczność (wszelka „nietypowość” jest rugowana, jako zagrożenie dla ogółu; praktykowane jest klonowanie) i Stabilność (czyli wygoda i bezpieczeństwo wynikające z jednakowości, ściśle określonych ram zachowania oraz rezygnacji z odpowiedzialności na skutek „dobrowolnej niewoli”, pod którą oddają się wszyscy przedstawiciele systemu). Narzędziem wspierającym utrzymanie status quo w świecie wykreowanym przez Huxleya jest soma – rodzaj tabletki, narkotyku, utrzymujący ludzi w stanie permanentnej szczęśliwości i wzmagający poczucie wolności, braku ograniczeń i satysfakcji z zajmowanej pozycji społecznej. Trzeba bowiem wspomnieć, że przedstawiciele „Nowego wspaniałego świata” żyją w rzeczywistości zhierarchizowanej, w której każda z grup (od alf do episilonów) ma ściśle określone powinności i możliwości, narzucane im przez regularne i niekończące się warunkowanie, czyli proces wpajania (poprzez wielokrotne powtarzanie) określonych zasad, myśli i sposobów zachowań.
Pewną rysą na powierzchni obrazu idealnego społeczeństwa jest postać Johna, pochodzącego
z Rezerwatu Dzikich, a więc przestrzeni nieobjętej jurysdykcją Nowego Świata. To właśnie on obnaża pułapki i paradoksy systemu, któremu poddali się pochłaniacze somy. John ponad wygodę i wieczną szczęśliwość przedkłada prawdę, autentyczność i szczere emocje, godząc się jednocześnie na ból, smutek i cierpienie.
Powieść Huxleya pełna jest aktualnych odwołań i wątków rozprawiających się z cywilizacją przemysłową, konsumpcją, globalizacją czy imperatywem użyteczności (wielkim szokiem dla Leniny były słowa Bernarda, pragnącego stać się „nieużytecznym dla Społeczeństwa”). Głośnym echem wybrzmiewają tu również wątki związane z klimatem, ekologią czy szowinizmem gatunkowym (John: „Wytępiliście je. Tak, to do was podobne. Wytępić wszystko, co niemiłe, zamiast nauczyć się z tym współżyć”).
Krzysztof Garbaczewski – to niewątpliwie jedno z najważniejszych nazwisk w polskim teatrze. Reżyser i autor adaptacji scenicznych, absolwent wrocławskiej PWST, uczeń Krystiana Lupy, twórca licznych spektakli realizowanych na najbardziej renomowanych scenach w kraju i za granicą (m.in. Narodowy Stary Teatr w Krakowie, Nowy Teatr w Warszawie, Teatr Polski we Wrocławiu, Teatr Powszechny w Warszawie oraz Teatr Aleksandryjski w Petersburgu czy Volksbühne Theater w Berlinie). Krzysztof Garbaczewski to również laureat Paszportu „Polityki” z 2011 roku za: „Nieoczywiste operowanie materią sceniczną, za zmysł przygody, improwizacji, zespołowości. Za ambicję badania przy pomocy teatru form i granic człowieczeństwa w dobie rozwoju technologii i mediów”. Jego sceniczne realizacje były nagradzane na najważniejszych festiwalach teatralnych w Polsce (m.in. Międzynarodowy Festiwal Boska Komedia w Krakowie, Koszalińskie Konfrontacje Młodych „m-teatr” czy Opolskie Konfrontacje Teatralne). Marcin Kościelniak w „Tygodniku Powszechnym” pisał o nim:
Tam, gdzie inny współczesny twórca już dawno wycofałby się na pozycję zdystansowanego postmodernisty, Garbaczewski wciąż atakuje od frontu, zawzięcie, na poważnie, jakby rzeczywiście oczekiwał, że świat kryje w sobie jakieś fundamentalne prawdy i tajemnice,
do których warto się dobijać.
W swoich produkcjach reżyser, zgodnie z ideami teatru postdramatycznego, regularnie posiłkuje się tekstami „nieteatralnymi” – powieściami („Biesy” Fiodora Dostojewskiego, „Chłopi” Władysława Reymonta), tekstami religijnymi („Tybetańska księga umarłych”), filozoficznymi („Państwo”, „Uczta” Platona) czy antropologicznymi (dzieła Bronisława Malinowskiego). Jednak każda ze scenicznych realizacji Garbaczewskiego traktowała tekst bardziej jako punkt wyjścia do refleksji nad zagadnieniami uniwersalnymi niż ostateczny cel artystycznej wędrówki. Sam reżyser określa swoje dzieła mianem „medytacji” czy „instalacji”. Dr Piotr Rudzki trafnie ujął:
Nawet, gdy Krzysztof Garbaczewski sięga po teksty dramatyczne, przygotowuje spektakle, które naruszają nasze przyzwyczajenia interpretacyjne czy doświadczenia teatralne związane z podejmowanymi tekstami.
Jednym ze znaków rozpoznawczych twórczości Garbaczewskiego jest z kolei regularne wykorzystywanie najnowszych technologii w procesie tworzenia teatralnej rzeczywistości. Kamery, live streaming, VR (virtual reality – wirtualna rzeczywistość) to stałe elementy jego realizacji, które, jak mówi sam zainteresowany, są „bramą do innego świata”.
Konrad Pruszyński: Dlaczego „Nowy wspaniały świat”?
Krzysztof Garbaczewski: Huxley nie jest bardzo znany. Wszyscy kojarzą go w sposób ogólny, ale okazuje się, że ten tekst jest dzisiaj bardzo aktualny, intertekstualny i myślę, że warto sięgnąć po tę narrację. Naszym zamiarem była też gra z technologią, z wirtualną rzeczywistością, więc ten tekst można odnieść do tej „nowej wspaniałej technologii”, którą tutaj po raz kolejny testujemy w teatrze. Dużo naszych działań jest nastawionych na rodzaj eksperymentalnego poszukiwania relacji, jaką może mieć teatr z technologią VR i jakie mogą z tej relacji płynąć wnioski dla performowania, przenoszenia aktora w stronę awatara i jakie nowe możliwości ekspresji to buduje.
Pruszyński: Pana gorzowska realizacja będzie miała charakter międzynarodowy.
Garbaczewski: Rzeczywiście powstała sieć z kolegami z teatrów w Gruzji, Grecji oraz Ukrainie i ci aktorzy również uczestniczą w naszym wydarzeniu. To jest istotny składnik przedsięwzięcia, który będzie rodzajem rzeczywistego eksperymentu z premierą w Gorzowie. Sam pomysł wyszedł od idei teatrów regionalnych, które za pomocą technologii mogą się ze sobą łączyć, eksperymentować i rozwijać cyfrowo swoją publiczność.
Pruszyński: Dobrze rozumiem, że aktorzy z Gruzji, Grecji i Ukrainy będą łączyć się z naszym teatrem na żywo, nie tylko uczestnicząc w spektaklu, ale również kreując przedstawienie na rodzimej scenie?
Garbaczewski: Tak jest. Streamujemy video z naszej sceny, zgrywamy je z obrazami i scenami rzeczywistości cyfrowej, łącząc się na żywo z zagranicą. Technologia daje dzisiaj możliwości do nawiązania bezproblemowej komunikacji pomiędzy artystami ze wspomnianych krajów, mimo, iż posługują się oni zupełnie odmiennymi alfabetami. Technologia umożliwia nam spotkanie.
Pruszyński: Wiele mówimy o technologii, która dzisiaj jest nie tylko szansą, ale również pewnego rodzaju zagrożeniem, które w kontekście powieści Huxleya wybrzmiewa bardzo donośnym głosem.
Garbaczewski: Rozważamy tutaj oba wspomniane aspekty technologii. Z jednej strony te pozytywne – umożliwiające nam tworzenie sieci współpracy, z drugiej strony nasi bohaterowie, przez pryzmat Huxleya, opowiadają również o zagrożeniach, które się z nią wiążą. Trudno zostać zupełnym technooptymistą. Mamy dziś w świecie wielką dyskusję o sztucznej inteligencji, którą my tutaj również wykorzystujemy, jako narzędzie do czerpania inspiracji i tworzenia spektaklu. Jednocześnie jest to medialna pułapka. Rozwijamy te media, ale one coraz bardziej służą temu, by nas do nich przykuć. Ten Nowy Świat Huxleya wydarza się gdzieś w przyszłości, ale przecież ta przyszłość jest tu i teraz. Rzeczywistość internetowa staje się taką naszą somą, czyli ekwiwalentem świata idealnego, w którym nie ma cierpienia i trosk dnia codziennego. I to jest właśnie dla nas materiał do eksperymentu.
Pruszyński: Dziś wiele dyskutuje się na temat roli aktora we współczesnym teatrze. Jak odniósłby się Pan do tego zagadnienia biorąc pod uwagę to silne stechnicyzowanie pracy nad „Nowym wspaniałym światem”?
Garbaczewski: Na pewno powstaje tu kilka nowych elementów do gry dla aktorów. Z jednej strony część postaci kreowana jest w rzeczywistości wirtualnej, więc aktorzy wykorzystują technologię, żeby te postaci animować. Ta praca może przypominać tę na planie filmowym. To wszystko staje się swego rodzaju instalacją kreowaną na żywo. W dzisiejszych czasach, w związku z dehumanizacją czy dematerializacją związaną z rozwojem technologii, zmienia się nasze postrzeganie człowieka. W sposób naturalny w trakcie prób aktorzy zaczęli się zachowywać, jak rodzaj awatarów. Cyfrowość zadziała tu w drugą stronę i wciągnęła rzeczywistość w swoją iluzję. W tym kierunku to właśnie idzie – w poszukiwanie relacji między przestrzenią materialną a cyfrową.
Pruszyński: Z Pańskich słów wnioskuję, że gorzowski spektakl może przyjąć formę bardziej teatralnej medytacji czy eksperymentu niż autorskiej, ale jednak adaptacji scenicznej powieści.
Garbaczewski: Tak, myślę, że to zmierza w stronę medytacji. To jest bardzo owocny dla mnie kierunek. Kiedyś używałem sformułowania „instalacji teatralnej”, wychylając się w kierunku sztuk wizualnych, traktując dzieło jako rodzaj obiektu, który służy pewnej kontemplacji. To właśnie ten aspekt rozwinął się w stronę medytacji, czyli pewnego skojarzenia duchowego, które się wiąże z tym słowem. Świat Huxleya staje się właśnie takim rodzajem doświadczenia, kiedy w procesie adaptowania go na scenę, odchodzimy coraz bardziej od scen fabularnych, w kierunku tworzonej tu i teraz narracji, wydobywającej współczesny aspekt tej literatury.
Pruszyński: Zastanawia się Pan, jaki będzie odbiór „Nowego wspaniałego świata” przez widzów gorzowskiego teatru i jak ocenią oni tak eksperymentalną formę?
Garbaczewski: Staramy się robić ten spektakl z otwartością na każdego widza. Nie kategoryzujemy widzów, nie targetujemy przedstawienia i nie próbujemy im nic sprzedać. Zapraszamy ich raczej do dialogu, dzielimy się swoim światem, wyobraźnią i wydaje mi się, że ten spektakl stanowi produkt atrakcyjny dla widza wizualnie, choćby dzięki wykorzystaniu w nim technologii. Każdy z nas może siebie w świecie Huxleya odnaleźć i zadać sobie bardzo aktualne pytania o wolność i jej zagrożenia. Bardzo się cieszę z naszej obecności w Gorzowie, pracy w bardziej regionalnym ośrodku i możliwości przeprowadzenia tak radykalnego technologicznie eksperymentu. Regionalne teatry mają w zwyczaju grać spektakle przedpołudniowe dla młodych widzów i w tym aspekcie upatruje nawet szansy
na frekwencyjny sukces tego przedstawienia. Myślę, że młodzież może być zaciekawiona samym wykorzystaniem języka wizualnego.
Pruszyński: Dokąd sięga historia Pana zainteresowania technologią?
Garbaczewski: To były czasy mojego pierwszego komputera Commodore, który dostałem w prezencie w latach 80-tych. Od tamtego czasu miałem je zawsze, przyciągały mnie, rozwijałem własne setupy, chodziłem na giełdę, żeby dokupić trochę RAM-u – wtedy człowiek był bardziej zaangażowany w proces powstawania tej maszyny, dzięki czemu lepiej się rozumiało, czym ona jest. Dziś ludzie używają technologii, ale nie wiedzą, jak ona działa. To jest też tematem naszej scenicznej aktywności. Chcemy pokazać jej funkcjonowanie w procesie i pewien rodzaj manipulacji, który jest uprawiany na gruncie mediów.