EN

13.11.2024, 18:22 Wersja do druku

Kraków. 800. Krakowski Salon Poezji w Starym Teatrze

W imieniu Anny Dymnej – gospodyni Krakowskiego Salonu Poezji, Dyrekcji oraz Zespołu Narodowego Starego Teatru serdecznie zapraszamy na Jubileuszowy 800. Krakowski Salon Poezji pod tytułem „Bal”. Jubileuszowy Salon odbędzie się w niedzielę, 24 listopada o godz. 12:00 na Dużej Scenie Narodowego Starego Teatru. Poniżej zapowiedź Salonu Poezji, którą specjalnie na tę okazję przygotowała Anna Dymna.

fot. mat. teatru

Inne aktualności

To poetyckie spotkanie zainspirowane przez nową dyrekcję narodowej sceny będzie zapowiedzią szerszej inicjatywy, czyli sobotniego Salonu Tańca. W ten symboliczny sposób chcemy nawiązać do tradycji miejsca – Sali Modrzejewskiej, gdzie w przeszłości odbywały się rauty i bale krakowian.

Poetycki „Bal” odbędzie się wyjątkowo na Dużej Scenie Narodowego Starego Teatru z udziałem: 

dyrektorki Doroty Ignatjew, zastępcy dyrektorki ds. artystycznych Jakuba Skrzywanka oraz Anny Dymnej, Wojciecha Bonowicza, Bronisława Maja, Krzysztofa Orzechowskiego, Jacka Romanowskiego, a także Muzycznych Aniołów Salonu: Doroty Imiełowskiej i Haliny Jarczyk.

Wybrane przez Annę Dymną i Wojciecha Bonowicza wiersze czytać będą: Dorota Ignatjew, Anna Radwan, Alicja Wojnowska, Roman Gancarczyk, Krzysztof Orzechowski, Łukasz Szczepanowski i Krzysztof Zawadzki.

Improwizacje taneczne – Anna Obszańska

Tancerki – Agnieszka Ferenc i Agata Jędrzejczak

Oprawa muzyczna – Halina Jarczyk (skrzypce), Michał Wierba (piano).

Nie wiem, co to poezja
nie wiem, po co i na co,
wiem, że czasami ludzie
czytają wiersze i płaczą,
a potem czasami piszą,
mozolnie i nieudolnie,
by od dławiącej ciszy
łkające serce uwolnić
Wł. Broniewski

Na co komu dziś poezja?

Żyjemy w bardzo ciekawych czasach. Coraz szybciej się przemieszczamy, błyskawicznie przekazujemy informacje, komunikujemy się natychmiast, z kim chcemy. Bez względu na to, gdzie jesteśmy. Zbierając grzyby w lesie, odbieramy komórkę i załatwiamy poważne interesy zawodowe. Siedząc w toalecie, rozmawiamy z wysokim urzędnikiem państwo-wym. Ważną myśl, która może odmienić nasze życie, natychmiast wysyłamy przez Inter-net. Nawet bez zastanowienia, za pośrednictwem Skype’a, dzielimy się opłatkiem z ciocią w Australii, śledzimy żony, odczytując ukradkiem ich SMS-y… Jest szybko, sprawnie, prosto. Choć jakoś mniej ważnie, jakoś byle jak.

Dlaczego, uzbrojeni w te wszystkie udogodnienia techniczne, oddalamy się od siebie? Dlaczego coraz częściej czujemy pustkę, samotność, zmęczenie? Zalani lawiną słów, za które nikt już nie musi brać odpowiedzialności, zadyszani ciągłym pośpiechem, udręczeni ciągłym napięciem, agresją, konfliktami, przerażeni aferami, katastrofami, tragediami z pierwszych stron gazet i wymóżdżeni stresem, siadamy coraz częściej przy telewizorze. Oglądamy bezmyślnie papkę, która nie boli, niczego od nas nie wymaga, zamula ból istnienia. I jakoś tak smutno. Nawet czasem nie ma sił na to, by marzyć. Nawet nie chce się chcieć.

Ale wystarczy spotkać się z kimś, uśmiechnąć do niego i powiedzieć jedno dobre, ważne słowo. Wystarczy, że ktoś naprawdę tego słowa wysłucha, patrząc ci w oczy. Odpowie na nie innym słowem… I już jest inaczej. Już nie jesteś sam. Już chce ci się myśleć, działać, być.

Słowo może nas uratować, odmienić życie. Dobre, proste słowa są nam dziś potrzebne jak tlen. A tak ich mało w naszej codzienności. Utopione w powodzi dusznego bełkotu, tęsknią za nami. A my – w głębi ducha – za nimi. Choć się tego wstydzimy, to w tej krzy-kliwej pustce, w tych wszystkich naszych ostrych ripostach marzymy o tym, by na chwilę się zatrzymać, uspokoić oddech i posłuchać prawdziwych, mądrych słów.

Właśnie z tego marzenia narodził się blisko 22 lata temu Krakowski Salon Poezji. Pierwsze nasze spotkanie odbyło się w pięknym foyer Teatru im. Juliusza Słowackiego 20 stycznia 2002 roku.

W pierwszą podróż na planetę swoich myśli i wyobraźni zabrał nas ksiądz Jan Twardowski. I od tego dnia przemierzamy, w niedzielne południa, przez wszystkie te lata, ogromne przestrzenie, czasy, kultury, epoki, odległe kraje, miasta. Wpływamy w zatoki najskrytszych intymności, na wyspy cierpień, rozterek, samotności. Przemierzamy pustynie roz-paczy i niezmierzone pola zachwytów, niebosiężne szczyty zwycięstw oraz radości. Ta podróż nie ma końca. Jest rozległa jak wszechświat, nieskończona i wciąż nieodkryta.

Spotykamy się prawie w każdą niedzielę przez 9 miesięcy w roku.

12 stycznia 2020 Krakowski Salon Poezji zmienił siedzibę. Od czterech lat spotykamy się w Sali Modrzejewskiej w Narodowym Starym Teatrze. W czasie pandemii covidu Sa-lon działał online.

Przez te lata otworzyłam kilkadziesiąt podobnych Salonów Poezji w wielu miastach w Polsce i poza jej granicami. Działają z różną częstotliwością. Jedne padają. Powstają następne. Przychodzą do nich ludzie i słuchają poezji. Nic więcej się nie dzieje. Aktor po prostu czyta wiersze. Czasem muzyka daje odpocząć słowom, by mogły zabrzmieć jeszcze pełniej i lepiej dotrzeć do słuchaczy. W Krakowskim Salonie Poezji odbyło się już 800 takich magicznych spotkań. I zawsze sala jest pełna. Gdzie tkwi tajemnica tego zjawiska?

„Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało,
co się stało.
W Nim było życie,
a Życie było Światłością ludzi,
a Światłość w ciemnościach świeci,
i ciemność Jej nie ogarnęła.”

Wszyscy znamy Ewangelię św. Jana. Każdy znajduje w niej coś bardzo istotnego. Oczywistą prawdą jest, że tylko człowiek dostał Słowo. Tylko on, ze wszystkich istot na ziemi, może się tym słowem posługiwać, nazywać nim świat, za jego pomocą wyrażać swoje myśli i uczucia, przekazywać wiadomości pokoleniom. Słowo jest naszym skarbem. Pytanie tylko, czy umiemy ten skarb docenić i czy dobrze go używamy.

Na szczęście Bóg stworzył też poetów. Oni umieją słowami stwarzać całe światy. Dobra poezja może stać się naszym najlepszym przyjacielem. Ona potrafi oswajać najtrudniejsze problemy, łagodzić cierpienia, odpowiedzieć na wiele pytań. Słuchając wierszy, człowiek nie czuje się samotny ze swymi dylematami. Dowiaduje się bowiem, dzięki poetom, że nasze pytania, lęki, wątpliwości, rozterki są odwieczne.

Ludzie przyzwyczajają się do słuchania poezji jak do lekarstwa czy przyjemności. Widać jak ona ich wzrusza, bawi, jak łagodnieją pod wpływem słów, jak „światłość w ich ciemnościach” zaczyna świecić i jak ogarnia ich momentami jasność. Czuję to zawsze, czytając Miłosza, Homera, Szymborską, Różewicza, Herberta. Na szczęście poezja to skarb niewyczerpany. Codziennie można dzięki niej odkrywać nowe światy.

W Salonach Poezji ludzie spotykają się, zaprzyjaźniają i coraz częściej patrzą sobie w oczy. I świat staje się naprawdę jaśniejszy.

Anna Dymna

Źródło:

Materiał nadesłany