EN

29.05.2021, 18:33 Wersja do druku

Kraków. 40-rocznica Złotej Palmy dla Andrzeja Wajdy za "Człowieka z żelaza"

Inne aktualności

Pokazem "Człowieka z żelaza" w zrekonstruowanej wersji cyfrowej uczczono w sobotę w krakowskim kinie Kijów 40. rocznicę przyznania Andrzejowi Wajdzie Złotej Palmy w Cannes. "Wszyscy byli szalenie życzliwi. Wróciliśmy w poczuciu triumfu" - wspominała ten moment podczas spotkania poprzedzającego projekcję Krystyna Zachwatowicz.

27 maja 1981 roku na Festiwalu Filmowym w Cannes Andrzej Wajda odebrał Złotą Palmę, a także Nagrodę Jury Ekumenicznego za "Człowieka z żelaza". Jury nagrodziło "film otwierający nowe perspektywy w sztuce filmowej". "Fakt, że kino polskie mogło na festiwalu w Cannes wydać swój krzyk, jest być może gwarancją wolności" - pisał wówczas o Wajdzie i jego dziele francuski dziennik "France Soir".

- Wszystko zaczęło się od tego, że Andrzej Wajda zrobił w 1976 roku "Człowieka z marmuru". Ten film – jakimś przeczuciem – kończył się w Gdańsku. To było bardzo ważnym, jakby proroczym gestem w stosunku do tego, co stało się potem w 1980 roku – wspomniała w sobotę Krystyna Zachwatowicz, wdowa po Andrzeju Wajdzie, która w "Człowieku z żelaza" zagrała Hankę Tomczyk.

Dodała, że reżyser w 1980 roku postanowił pojechać do Stoczni Gdańskiej i kiedy był prowadzony na spotkanie z Lechem Wałęsą jeden ze stoczniowców – Mirosław Waga powiedział do Andrzeja Wajdy: "Niech Pan zrobi film o nas".

- Zawsze Andrzej powtarzał, że nigdy w życiu nie zrobił filmu na zamówienie, oprócz tego jednego – na zamówienie stoczniowców – mówiła Krystyna Zachwatowicz. Wspominała, że film powstał w błyskawicznym tempie: prace nad scenariuszem, którego autorem był Aleksander Ścibor-Rylski ruszyły już we wrześniu 1980 roku, zdjęcia w styczniu 1981 roku, a na festiwalu w Cannes był on pokazywany w maju. - To był dowód determinacji i świadomości, że wywalczona przez "Solidarność" wolność jest czymś nie takim pewnym – dodała.

- Wszyscy byli szalenie życzliwi. Wróciliśmy w poczuciu triumfu - opowiadała o atmosferze na festiwalu w Cannes Krystyna Zachwatowicz.

W Polsce premiera "Człowieka z żelaza" odbyła się w lipcu 1981 roku. Ale wcześniej w czerwcu film był pokazywany na organizowanych spontanicznie pokazach w Gdańsku, Gdyni, Szczecinie i Poznaniu. - W Gdańsku pamiętam odśpiewali nam: "Jeszcze Polska nie zginęła" po projekcji - wspominała Krystyna Zachwatowicz.

Filmoznawca i krytyk teatralny Łukasz Maciejewski przypomniał, że na festiwalu w Cannes polskim film miał w 1981 roku bardzo silnych konkurentów m.in. "Mefisto" Istvana Szabo i "Rydwany ognia" Huga Hudsona.

W sobotę w krakowskim kinie Kijów zaprezentowano także nagraną wcześniej rozmowę Łukasza Maciejewskiego z Jerzym Radziwiłowiczem – odtwórcą roli Mateusza Birkuta w "Człowieku z marmuru" i syna Birkuta Macieja Tomczyka w "Człowieku z żelaza".

- Ja ten film widziałem po raz pierwszy podczas seansu konkursowego w Cannes w pałacu festiwalowym. Muszę powiedzieć, że byłem głęboko tym filmem poruszony. W moim odczuciu on z upływem czasu nabiera wartości, co jest bardzo ciekawe, ponieważ filmy się zwykle starzeją, a ten w różnych momentach, które nam się zdarzają w historii najnowszej, choć zmienia się jego odbiór cały czas nabiera wartości - podkreślił aktor.

Kinomani będą mogli w "Kijowie" oglądać wystawę poświęconą twórczości Andrzejowi Wajdzie, na której prezentowane są m.in. plakaty i fotosy z jego filmów, taśmy filmowe, pamiątki i inne eksponaty.

Andrzej Wajda wspominał po latach w swojej autobiografii, że "Człowiek z żelaza" znalazł się w Cannes dokładnie w momencie, kiedy zainteresowanie Polską i "Solidarnością" było w szczytowym momencie. "Na festiwalu nasze szanse obserwował Bolesław Michałek z Zespołu Filmowego +X+. 18 maja 1981 r. przysłał telegram: +Ogromne zainteresowanie filmem, stop, jego szanse są większe, niż myśleliśmy, bo głośni kontrkandydaci powoli odpadają, stop, twoja obecność na konferencji prasowej absolutnie niezbędna, stop, wiem, co mówię, stop, ściskam, czekam+ - opisywał reżyser. "Po raz pierwszy prezentowaliśmy film sami, bez urzędników, tym samym braliśmy odpowiedzialność za siebie" – wspominał Wajda.

"Nic dziwnego, że +Człowieka z żelaza+ zauważono" – pisał w swojej autobiografii "Kino i reszta świata". "Zwyciężyła +Solidarność+, a wraz z nią jej film".

Autor zdjęć do "Człowieka z żelaza" Edward Kłosiński mówił: "Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że w tym filmie jest wiele niedociągnięć. Zarówno artystycznych, jak i technicznych. Ale wszystkie emocje, które towarzyszyły powstawaniu +Człowieka z żelaza+, okoliczności powstawania, cały ten okres spowodował, że jest to film o niezwykłym natężeniu emocjonalnym. Dlatego uważam, że canneńskie jury nie popełniło pomyłki. Wajdzie należała się Złota Palma".

Akcja "Człowieka z żelaza" toczy się w 1980 roku w Stoczni Gdańskiej podczas strajku robotników. To dalszy ciąg opowieści o losach rodziny Birkutów. W głównych bohaterów wcielili się: Jerzy Radziwiłowicz (jako Maciek Tomczyk, syn Mateusza Birkuta), Krystyna Janda (jako Agnieszka) i Marian Opania (w roli dziennikarza Winkla).

Syn Birkuta jest robotnikiem w stoczni gdańskiej i aktywnym działaczem komitetu strajkowego. Dziennikarz Winkel dostaje polecenie zrealizowania reportażu kompromitującego Tomczyka - próbuje dostać się na teren strajkującej stoczni. Dowiaduje się o małżeństwie Agnieszki z Tomczykiem. Dziennikarz odwiedza ją w areszcie, do którego została wtrącona za popieranie strajku. Agnieszka opowiada mu o tym, jak poznała Tomczyka i o jej małżeństwie z nim. Przekonuje Winkla do racji protestujących.

Źródło:

PAP

Autor:

Małgorzata Wosion-Czoba

Data publikacji oryginału:

29.05.2021