Inne aktualności
- Białystok. Premiera spektaklu o miłości – „Wieczoru Trzech Króli” Szekspira w Teatrze Dramatycznym 22.02.2025 14:18
-
Warszawa. Premiera spektaklu muzycznego „Na prochach” w Teatrze Syrena – w sobotę 22.02.2025 12:00
- Kraków. „Aida” – premiera w Operze Krakowskiej 21.02.2025 18:02
-
Kielce. Zdjęcia Pawła Edelmana do „Skóry po dziadku” Pakuły 21.02.2025 17:50
- Kraków. Artyści i pracownicy Teatru Scena STU uhonorowani Medalami „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” 21.02.2025 16:26
- Zakopane. Spektakl kabaretowo-muzyczny „Międzyczas” wg utworów Jonasza Kofty i premiera płyty 21.02.2025 16:09
- Warszawa. Ukraińskie „Dziady” w Teatrze Dramatycznym 21.02.2025 16:08
- Szczecin. W marcu premiera „Pół na pół” w Teatrze Polskim 21.02.2025 16:05
- Warszawa. Niepokojące plany dotyczące czeskiego Instytutu Teatralnego 21.02.2025 16:00
-
Lublin. Nowy cykl czytań performatywnych w Teatrze Osterwy 21.02.2025 15:42
-
Katowice. Wkrótce finał 2. edycji projektu WyspianKiss w Teatrze Śląskim 21.02.2025 14:36
-
Wrocław. Opera zachęca do wsparcia Ukrainy podczas spektaklu „Carmen” 21.02.2025 14:34
-
Teatr TV. Premiera spektaklu „Matki. Pieśń na czas wojny” w reż. Marty Górnickiej – w poniedziałek 21.02.2025 14:34
- Katowice. W Teatrze Żelaznym próbują „Misia Kubusia i przyjaciół” 21.02.2025 14:07
Dotąd tylko dwa polskie miasta - Kraków i Wrocław - były Europejskimi Stolicami Kultury. Mają odmienne doświadczenia, bo tytuły dzierżyły w dwóch różnych epokach. Kraków wyróżniono bez konkursu, zanim jeszcze Polska wstąpiła do UE. Ponad dekadę później Wrocław o tytuł musiał stoczyć walkę.
O tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2029 walczą teraz cztery polskie miasta: Bielsko-Biała, Katowice, Kołobrzeg i Lublin. Wybrano je spośród 12 kandydatów. Wyścig budzi emocje, bo tytuł ESK to dzisiaj nie tylko prestiż i sława, ale też szansa na spore dotacje. Nie zawsze tak było.
Pieniądze to nie wszystko
- My robiliśmy ogromne przedsięwzięcie za naprawdę niewielkie pieniądze - około 25 mln zł, z miasta było 5 czy 6 mln zł - wspomina Bogusław Sonik, przed laty szef biura festiwalowego Kraków 2000. Ale to były dawne czasy. We Wrocławiu budżet na Europejską Stolicę Kultury 2016 rozrósł się do przeszło 300 mln zł. Ze strony rządu (w tym Ministerstwa Kultury) popłynęło na Dolny Śląsk ponad 130 mln zł. Sporo wydało też samo miasto. Ale pieniądze to nie wszystko. Historie Krakowa i Wrocławia w roli ESK pokazują, jak rożne mogą być oblicza tego festiwalu kultury i jakie, często zaskakujące, płyną z niego korzyści.
- Kraków skupił się na kulturze nobliwej, mainstreamowej, na promowaniu wielkich polskich artystów: Wyspiańskiego czy Kantora. Wrocław postawił na demokratyzację kultury, wprowadził mikrogranty, otworzył się na szeroką grupę artystów - porównuje Bożena Gierat-Bieroń z Uniwersytetu Jagiellońskiego, współautorka książki „Efekt ESK. Jak konkurs na Europejską Stolicę Kultury 2016 zmienił polskie miasta".
Badaczka nie ma wątpliwości, że obydwa miasta na tytułach Europejskiej Stolicy Kultury bardzo skorzystały, choć w różny sposób, wynikający z dziejowego momentu. Wrocław w 2016 r. organizował swój festiwal już jako pełnoprawne miasto europejskie, korzystające od kilku lat z funduszy unijnych. Kraków prezentował się Europie w 2000 r., gdy Polska nie była jeszcze członkiem Unii Europejskiej, w imieniu polskich miast walczył o dostrzeżenie przez Europę jej środkowo-wschodniej części. I o turystów,
Pierwsze otwarcie na świat
Po ustrojowych zmianach 1989 r. polskie miasta zaczęły "wracać do Europy" również dzięki kulturze. W tej dziedzinie nie musiały mieć kompleksów. Dla słynącego z zabytków, ale też artystycznej atmosfery Krakowa, który wówczas był pogrążony w komunistycznej biedzie i spowity dymami z Nowej Huty, otwieranie się na świat poprzez sztukę było szczególnie ważne. Po raz pierwszy Europa wyróżniła Kraków już kilka lat po rozmontowaniu żelaznej kurtyny. W 1992 r. pod Wawelem odbył się Europejski Miesiąc Kultury. Pokazano dzieła Gustawa Klimta, Georga Grosza, Francisca Goyi. Gośćmi festiwalu byli wybitni artyści, m.in. Witold Lutosławski, Peter Brook, Sławomir Mrożek. W imprezie wzięło udział 8 tys. artystów z 22 państw europejskich, a także Japonii, USA i Izraela. Po raz pierwszy, po dekadach przerwy, na ulicach Krakowa można było usłyszeć rozmowy w obcych językach.
Dziś brzmi to egzotycznie, ale jak wspominał prof. Jacek Purchla, wieloletni szef Międzynarodowego Centrum Kultury w Krakowie, celem było wtedy przede wszystkim wyjście z izolacji i marketing miejsca, które nie było wówczas ani dobrze rozpoznawalne, ani pozytywnie kojarzone. "Naszą intencją było również zweryfikowanie wówczas tylko hipotezy, a dziś już prawdy oczywistej, że Kraków jest naturalną scenografią dla przemysłu festiwalowego. Chcieliśmy wtedy udowodnić, że budowanie przemysłów czasu wolnego, przemysłów kultury czy przemysłu festiwalowego jest przyszłością miasta, które na początku lat 90. XX w. wchodziło dopiero w okres transformacji, a którego 50 proc. PKB wytwarzała Huta im. Lenina" - pisał prof. Purchla na łamach kwartalnika Herito.
ESK kołem zamachowym krakowskich festiwali
Tamte wydarzenia były swoistą przygrywką dla tytułu Europejskiej Stolicy Kultury w Krakowie w 2000 roku. - Stał się on kołem zamachowym do dalszego kształtowania wizerunku Krakowa jako miasta festiwali. Pokłosiem tamtych wydarzeń jest także m.in. tytuł Miasta Literatury UNESCO. Wrocław dzięki ESK też stał się rozpoznawalny na kulturalnej mapie Europy, a jego pozycję utwierdziła nagroda Nobla dla Olgi Tokarczuk, związanej z tym miastem - wskazuje Bożena Gierat-Bieroń.