Logo
Magazyn

Jeszcze człowiek czy już tylko robak?

24.05.2025, 11:05 Wersja do druku

Czy można zagrać rozpadający się świat wewnętrzny, nie mówiąc ani słowa? Mariusz Bąkowski w spektaklu „Przemiana” według Kafki Wrocławskiego Teatru Współczesnego, w reżyserii Michała Kmiecika, wciela się w Gregora Samsę – mężczyznę, który budzi się jako robak, ale traci o wiele więcej niż tylko ludzką postać. W rozmowie z Karoliną Czepkiewicz opowiada o roli, która wymaga nie tylko fizycznej transformacji, lecz także pełnego zanurzenia się w stan wyobcowania.

fot. Tomasz Bąk

Jaką interpretację przemiany Gregora Samsy przyjęliście wspólnie z Michałem Kmiecikiem, reżyserem? Kim właściwie jest na początku spektaklu i co się w nim zmienia?

Mariusz Bąkowski: Rozmawialiśmy sporo na ten temat. Michał zaproponował taką interpretację przemiany, w której Gregor to młody dorosły, który całe życie pracował na coś, jest częścią jakiegoś systemu wartości. To system, który obiecuje, że jeśli włożysz wysiłek, to dostaniesz coś w zamian – awans, podwyżkę, uznanie. Gregor wierzy, że ten świat mu coś odda. Ale nagle okazuje się, że cały ten system, któremu służył, wcale nie działa na jego korzyść.

W spektaklu wybrzmiewa też temat pracy i stosunku do niej.

Mariusz Bąkowski: Tak, bardzo wyraźnie. Praca bez wątpienia tworzy hierarchie społeczne, to jest w spektaklu mocno obecne. Pojawia się wątek tzw. toksycznej męskości, czyli przekonania, że mężczyzna jest wart tyle, ile wypracuje. Że jeśli nie przynosi wyników, to jest nikim. To głęboko siedzi w Gregorze, który próbuje jak najlepiej spełniać tę rolę, chce być „kimś”, ale ten świat go odrzuca. Któregoś dnia budzi się i stwierdza, że ten system, na który całe życie pracował, jest tak naprawdę przeciw niemu i w żaden sposób mu nie służy. Wtedy przemienia się w robaka. Powoduje to naturalną izolację, co zresztą opisuje sam Kafka.

To bardzo aktualne spojrzenie. Czy izolacja Gregora w spektaklu to wyłącznie fizyczna samotność?

Mariusz Bąkowski: Nie tylko. To samotność fizyczna i emocjonalna zarazem. Gregor widzi inne postaci, ale jest od nich oddzielony. Nie ma kontaktu również z widzami. Scenografia podkreśla ten dystans, uniemożliwia dialog z otoczeniem, stworzenie jakiejkolwiek nici porozumienia. Gregor funkcjonuje jakby w filtrze snu, majaków.

Jednak zauważamy momenty, w których Gregor próbuje zwrócić na siebie uwagę otoczenia. 

Mariusz Bąkowski: Są takie chwile, kiedy Gregor próbuje nawiązać kontakt z otoczeniem, pokazać: „jestem tutaj, coś się ze mną dzieje”. Ale te próby są bardzo pierwotne. Nie chodzi jednak o komunikowanie się w sposób „zwierzęcy”, ale o emocje, takie jak:. „Gregor jest zły”, „Gregor się boi”, „Gregor nie rozumie, co się dzieje”. To najprostsza forma ekspresji, która bardziej przypomina instynktowne reakcje niż świadome działanie.

Czy to jest ten moment, kiedy Gregor po raz pierwszy próbuje wyrazić to, co naprawdę czuje?

Mariusz Bąkowski: Myślę, że to moment zderzenia z rzeczywistością. Ale nie jestem pewien, czy on na tym etapie potrafi świadomie formułować swoje emocje. To jeszcze nie jest: „chcę coś powiedzieć”, to raczej zadanie pytania: „co się właściwie dzieje?”. I to też jest bardzo ludzkie. Zanim wyrazimy coś słowami, musimy wiedzieć, co właściwie czujemy. A Gregor dopiero zaczyna to odkrywać.

Co w takim razie dzieje się w jego głowie? Jakie pytania sobie zadaje?

Mariusz Bąkowski: Myślę, że: „Czy to wszystko miało sens? Po co to było?”. Taka seria depresyjnych pytań. Gregor uświadamia sobie, że całe życie biegł w jakimś kierunku, ale nagle nie ma już gruntu pod nogami. Michał [reżyser – red.] przywoływał taką metaforę z kreskówek „Looney Tunes” – postać biegnie, biegnie, przepaść już dawno została za nią, ale dopiero po chwili orientuje się, że nie ma podparcia. I wtedy zaczyna spadać. Gregor właśnie to przeżywa.

Gdyby Gregor mógł zdjąć pancerz i stanąć z boku, czy zastanawiałby się, jak widzą go inni, jak odbierają go widzowie?

Mariusz Bąkowski: W ogóle nie. W stanie, w jakim się znajduje, zupełnie nie interesuje go, co myślą inni. Jedyną osobą, której opinia naprawdę coś dla niego znaczy, jest siostra Greta. Jest taka scena pod koniec spektaklu, w której Gregor niemal błaga ją, żeby go dostrzegła, otworzyła się na niego, żeby nadal widziała w nim swojego brata. Szuka nawet nie tyle akceptacji, co po prostu obecności drugiego człowieka. Kogoś, „kto jest”.

fot. Tomasz Bąk

To teraz bardziej praktycznie: przez cały spektakl jesteś w kostiumie. Czy trudno było się w nim poruszać, przyzwyczaić do niego?

Mariusz Bąkowski: Na początku musiałem się oswoić z tą formą. Kostium wymusza inne ruchy, zmienia temperaturę ciała. Ale bardzo mi pomógł. Nie umiem tego do końca wyjaśnić, ale podczas jednej z pierwszych prób ubrałem ten kostium i po prostu poczułem się taki „bidny”, bezradny, smutny i przytłoczony tym całym robakiem. I aż zachciało mi się płakać. A to nie jest coś, co często mi się zdarza. Pamiętam, że powiedziałem wtedy Michałowi: „Sorry, Michał, ale nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Po prostu chce mi się płakać…”.

Brzmi jak cielesne wejście w depresję.

Mariusz Bąkowski: Tak, to był fizyczny kontakt z tym stanem. Rozmawialiśmy o tym z Michałem. Dla mnie ta interpretacja, że Gregor przechodzi coś na kształt depresji, była najbliższa i potrzebna do zbudowania tej roli. Michał jest bardzo inteligentnym facetem, na pewno widzi w tym jeszcze inne warstwy, kolejne piętra znaczeń i można by o tym długo rozmawiać. Ale na poziomie, który był dla mnie najważniejszy w pracy nad rolą, to właśnie ten wątek był kluczowy.

I na koniec najważniejsze pytanie: ile bułek zjadłeś podczas prób?

Mariusz Bąkowski: [śmiech] Wcale nie tak dużo! Na próbach tak naprawdę bardzo mało. Najwięcej zjadłem ich podczas spektakli. 

***

„Przemiana” wg opowiadania Franza Kafki

reż. Michał Kmiecik

Wrocławski Teatr Współczesny we Wrocławiu

Obsada: Mariusz Bąkowski, Rafał Cieluch, Zina Kerste, Anna Kieca, Przemysław Kozłowski, Miłosz Pietruski, Dominika Probachta, Tadeusz Ratuszniak, Tomasz Taranta, Lina Wosik

Jury 65. Kaliskich Spotkań Teatralnych, Festiwalu Sztuki Aktorskiej w składzie: Magdalena Drab, Łukasz Drewniak, Szymon Kaczmarek i Magda Piekarska, przyznało:

Grand Prix – Nagrodę Zbiorową

Dla zespołu spektaklu „Przemiana” w reżyserii Michała Kmiecika Wrocławskiego Teatru Współczesnego: Mariusza Bąkowskiego, Rafała Cielucha, Ziny Kerste, Anny Kiecy, Przemysława Kozłowskiego, Miłosza Pietruskiego, Dominiki Probachty, Tadeusza Ratuszniaka, Tomasza Taranty, Liny Wosik.

Nagrodę Specjalną – Nagrodę  im. Macieja Prusa dla Najlepszego Reżysera

Dla Michała Kmiecika za reżyserię spektaklu „Przemiana” we Wrocławskim Teatrze Współczesnym

oraz

Specjalną Nagrodę Aktorską

Dla aktorki/aktora na początku drogi artystycznej, którą ufundowali właściciele Hotelu-Restauracji „Pałac Tłokinia” Angelika i Piotr Mazek dla Dominiki Probachty za rolę Grety w spektaklu „Przemiana” w reżyserii Michała Kmiecika.

Rozmowa odbyła się 14 maja 2025 roku podczas 65. Kaliskich Spotkań Teatralnych organizowanych przez Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu.

Karolina Czepkiewicz – animatorka kultury i producentka wydarzeń kulturalnych, edukatorka. Absolwentka filologii polskiej o specjalizacji dziennikarstwo oraz PR i kreowanie wizerunku na WP-A UAM w Poznaniu, a także Studium Animatorów Kultury w Kaliszu. Obecnie zajmuje się komunikacją i PR-em.

Źródło:

Materiał nadesłany

Sprawdź także