EN

11.01.2021, 09:19 Wersja do druku

Erotyczny czy antynatalistyczny Molier?

"Don Juan" Moliera w reż. Wiktora Bagińskiego w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Adam Zawadzki z Nowej Siły Krytycznej.

fot. Monika Stolarska

Poznański „Don Juan” Wiktora Bagińskiego oparty jest na ciekawej koncepcji scenograficznej i jeszcze ciekawszej realizacji filmowej, przygotowanej na potrzeby transmisji online.
Reżyser zaprasza nas w czasy współczesne, klasyczny przekład Boya uzupełnia o wiele nowszym Jerzego Radziwiłowicza, wprowadza też inne teksty.

Sztuka Moliera traci ludwikowski koloryt, zyskuje polor peerelowskiego mieszkania (scenografia Anna Oramus): wielkie żywe kwiaty, jasnozielony fotel i kanapa, która przeradza się w postać o własnej narracji. Na dziesiątkach regałów króluje kolekcja kaset VHS. Jedna z nich trafia do magnetowidu i oglądamy krótki film. Inna ze scen odbywała się na świeżym powietrzu, przypomina wypad na papierosa za tylne drzwi teatru.

Tak pomyślanej inscenizacji towarzyszy muzyka electro z dodatkiem trance, przedstawienie zakrawa więc na fantazję dzisiejszych młodych dorosłych. Marcin Kosakowski ubrał bohaterów w gotowe ciuchy: garnitury, szlafroki… Wprowadzone są także inne akcesoria nowoczesności, na przykład samoczynny odkurzacz, który jak narkoman-desperat wciąga kreski (z rozsypanej mąki). Nie on jedyny w tym towarzystwie.

Tytułowy uwodziciel (gra go Konrad Cichoń) okazuje się być szelmą, ale to trochę inna historia niż w oryginale. Pan bowiem rozkochuje w sobie sługę, z kobietami co prawda nie zrywa kontaktu, ale rozmawia tylko telefonicznie i bez zainteresowania. Czy dlatego w posąg Komandora wciela się kobieta (Ewa Szumska)?

fot. mat. teatru

Odwzajemniona namiętność Sganarela (Alan Al-Murtatha) zmienia jego relację z Don Juanem, teraz to pan i jego kochanek. Obydwaj są ateistami, filozofują, dokonując quasi-sądów.

Scenariusz opracowany przez reżysera i Pawła Sablika (dramaturgia) opiera się na wybranych momentach z życia Don Juana, ciągłość akcji zapewnia kamera, która streaminguje spektakl, wychwytując ze sceny co bardziej ekspresywne działania, sytuacje oparte na przyspieszonym mówieniu i krzyku. Aktorzy wyraźnie znajdują w tym stylu gry zadowolenie.

Teatr Polski zaprezentował komedię „w modzie”: aborcja, homoseksualizm, czyli prawo do decydowania o sobie, to istotne kwestie dzisiejszego świata. W tekście od scenarzystów opublikowanym na stronie internetowej teatru czytamy, że interpretują Moliera w duchu antynatalizmu, czyli negatywnego myślenia na temat prokreacji. Na scenie wygląda to na przykład tak: gdy Don Juan próbuje popełnić samobójstwo, następuje zamiana ról ze Sganarelem, zamiast namiętności mamy gniew. Widząc masturbującego się Don Juana, pyta go: „Lubisz w dupę?”. Na koniec wprost do widzów kieruje apel popierający aborcję. Don Luis, ojciec Don Juana, grzmi, że gdyby wiedział, kim stanie się jego syn, zamordowałby go po narodzeniu. Wychodzi na potwora rodem z XVII-wiecznych dramatów, Wiesław Zanowicz animuje lalkę-maskę umieszczoną na wysokości krocza, ale z atrybutem bardzo współczesnym… specjalnie ucharakteryzowaną wiertarką.

Chwalę przede wszystkim kamerzystów (Jerzy Przybek, Dariusz Kujawski, Norbert Wojciechowski), bez których spektakl nie miałby tak atrakcyjnej formy.


Źródło:

Materiał własny

Wątki tematyczne