Spór o ustrój polskiego teatru tylko pozornie dotyka wyłącznie kwestii organizacyjnych i finansowych. Kryje się za nim dużo bardziej zasadniczy konflikt o sposób uprawiania teatru i jego pozycję w społeczeństwie - pisze Maciej Nowak w Gazecie Wyborczej.
Dzisiaj bohaterem dnia jest teatr komercyjny, prywatny, którego żywiołowy rozwój przyciąga uwagę mediów, rozpala emocje publiczności i wyzwala troskliwość władz. Oto prawdziwy bohater naszych czasów. Zdobywca przyszłości. Dynamiczny, efektowny, potrafiący sprzedawać drogie bilety, dbający o wizerunek medialny i skuteczną reklamę. Z powodzeniem umiejący zabiegać o wsparcie publiczne i konstruować budżety roczne rzędu 13 mln zł, jak udało się to w zeszłym roku jednej z najgłośniejszych warszawskich scen prywatnych. Jakże żałośnie wygląda przy nim tradycyjny teatr publiczny, teatr instytucja. Wiecznie skrzywiony, z ponurym repertuarem, nieumiejący dbać o promocję i zbilansowany budżet. Przechowalnia aktorów, którzy latami nie wychodzą z garderób, zarządzany przez ludzi z poprzedniej epoki, często pozostających na dyrektorskich stanowiskach od 20-30 lat. O bizantyńskich strukturach wewnętrznych, zbiurokratyzowany i nieudolny. Ognisko konflikt