Logo
Magazyn

Cząstki i półprawdy

28.05.2025, 16:27 Wersja do druku

Przede wszystkim uderza pomijanie przez Teatr Stary aktywności działających na Litwie nieprzerwanie od kilkudziesięciu lat polskich zespołów teatralnych – ze wspomnianym Polskim Teatrem Studio i Polskim Teatrem na czele – pisze Jarosław Cymerman.

Inne aktualności

Na portalu Radia znad Wilii (zw.lt) przeczytać można rozmowę z reżyserką Uršulė Bartoševičiūtė dotyczącą nadchodzącej premiery – Cząstek kobiety opartej na węgierskim dramacie autorstwa Katy Weber w polskim przekładzie Jolanty Jarmołowicz. Twórcami spektaklu są Polacy, ale także Rosjanie i Litwini, których reżyserka nazywa „tutejszymi”. Zarówno na Litwie, jak i w Polsce kojarzy się ono nie najlepiej – tzw. „tutejszy” to przede wszystkim ktoś o niedookreślonym statusie, nieposiadający wyrazistej tożsamości narodowej i kulturowej. Zaskakuje także sam tytuł: „Po stuletniej przerwie język polski wraca na scenę Wileńskiego Teatru Starego”, czyli – jak rozumiem – niepodpisany autor rozmowy i reżyserka sugerują, że na deskach Teatru na Pohulance (obecny Teatr Stary) ostatni spektakl po polsku zagrano w… 1925 roku.

Dziwne to, bo akurat wtedy do Wilna przybyła Reduta z Juliuszem Osterwą na czele, rozpoczynając pięcioletni okres swojej działalności w mieście nad Wilią. Czyżby zatem zdaniem reżyserki Osterwa i jego koledzy nie grali po polsku? Mniejsza zresztą o to – trzeba pamiętać, że polskie zawodowe zespoły teatralne stale funkcjonowały w Wilnie aż do końca wojny, czyli 1945 roku, kiedy to większość artystów zmuszona została przez sowieckie władze do wyjazdu z Wilna w ramach tzw. „repatriacji”. Jak zatem twórcy spektaklu doliczyli się owych stu lat?

Nieco mniejszy błąd pojawia się artykule zapowiadającym premierę Cząstek kobiety, w którym przeczytać można, że jest „to pierwszy profesjonalny spektakl w języku polskim w państwowym teatrze na Litwie od czasów międzywojennych. Decyzja o realizacji przedstawienia w języku polskim jest świadomym dążeniem do zaangażowania polskojęzycznej społeczności w procesy teatru profesjonalnego oraz wzmocnienia litewsko-polskich więzi kulturowych”.

Jak to już było wspomniane profesjonalny polski teatr wcale nie zniknął z Wilna w 1939 roku. Tego rodzaju nieprawdziwa informacja oburza jednak nie tylko z przyczyn historycznych. I nie chodzi tylko to, że na deskach Teatru na Pohulance – już od lat pojawiają się spektakle gościnne grane przez teatry zawodowe z Polski – także w ramach festiwali takich, jak Wileńskie Spotkania Sceny Polskiej, Monowschodu czy Id Teatralnych organizowanych przez Polski Teatr Studio w Wilnie.

Przede wszystkim uderza pomijanie przez Teatr Stary aktywności działających na Litwie nieprzerwanie od kilkudziesięciu lat polskich zespołów teatralnych – ze wspomnianym Polskim Teatrem Studio i Polskim Teatrem na czele. Ten pierwszy – od dwóch lat mający na Litwie status sceny zawodowej – przygotował i wystawił na deskach Teatru na Pohulance w 2022 roku Noc Helvera polskiego dramatopisarza ukrywającego się pod pseudonimem Ingmar Viliqist w reżyserii samego Jonasa Vaitkusa. W przedstawieniu tym wystąpiło dwoje aktorów – litewskich Polaków – Agnieszka Rawdo i Edward Kiejzik, o czym zresztą można przeczytać na okolicznościowej wystawie w foyer teatru przy ulicy Basanavičiausa. Na tych samych deskach zawodowi artyści tego teatru wystawiali także w ostatnich latach m. in. takie spektakle jak: Na wileńskiej ulicy, Zapiski oficera Armii Czerwonej, NIEZnana czy Ordonówna, w których również grają Polacy, a wśród nich także aktorzy zawodowi. Z kolei Polski Teatr – nie mający co prawda statusu sceny zawodowej – w 2013 roku wystawił z okazji stulecia otwarcia gmachu Teatru na Pohulance Lilie Ludwika Hieronima Morstina oparte na balladzie Adama Mickiewicza pod tym samym tytułem.

Te budowane oddolnie, z ogromnym zaangażowaniem inicjatywy z całą pewnością nie zasłużyły sobie na takie potraktowanie. To tylko nieliczne, jedne z bardzo, bardzo wielu przykładów polskiej aktywności teatralnej (zawodowej i amatorskiej) w obecnym Teatrze Starym. Ich pomijanie, przy jednoczesnym ogłaszaniu powrotu polskiego słowa na deski „Pohulanki” za sprawą tłumaczonej z węgierskiego sztuki, może budzić i budzi pytania, czy rzeczywiście jest to najlepszy sposób na budowanie przez Teatr Stary dobrych relacji ze społecznością polską na Litwie i wzmacnianie „polsko-litewskich więzi kulturalnych”.

Jarosław Cymerman – (pracownik naukowy UMCS Lublin, w latach 2019-2025 zastępca dyrektora ds. programowych Instytutu Teatralnego im. Z. Raszewskiego w Warszawie).

 

Źródło:

Materiał nadesłany

Sprawdź także