EN

20.04.2023, 13:46 Wersja do druku

Co nam zostało z rocka?

„We Will Rock You” Bena Eltona w reż. Wojciecha Kępczyńskiego w Teatrze Muzycznym Roma w Warszawie. Pisze Kinga Senczyk z Nowej Siły Krytycznej.

fot. Krzysztof Bieliński

Rock&roll i wywodzący się z niego rock są mocno związane z rewolucją muzyczną, społeczną a nawet polityczną. Choć korzenie ma za oceanem, to w polskich warunkach również był narzędziem walki systemowej. Co nam jednak zostało z jego pierwotnej siły? Czy tylko tani sentyment i mocny beat, do którego lubimy potupać nóżką?

Teatr Muzyczny „Roma” ściągnął do Polski kolejny głośny tytuł z West Endu – „We Will Rock You”, czyli musical z 2002 roku o buncie przeciwko nowoczesnej technologii i algorytmizacji kreatywności. Narzędziem walki o prawo do indywidualizmu i swobody twórczej ma być zakazany na iPlanecie rock. Jak w każdej utopijnej wizji potrzebny jest prorok, mesjasz – tu jest nim Galileo Figaro obojga imion. A temu oczywiście nieodzowna jest muza – to Scaramouche. Razem z Bohemą – grupą outsiderów i buntowników – szukają pradawnego artefaktu, który pomoże im zniszczyć cybertyranię Killer Queen, są nim tak zwane „wiosła”, czyli gitara elektryczna.

Musicale ściągane z zagranicy obarczone są różnymi obostrzeniami licencyjnymi. Bywa, że twórcy oryginału nie pozwalają na dokonanie najmniejszych zmian poza niezbędnymi do adaptacji na daną scenę. W przypadku „We Will Rock You” w reżyserii Wojciecha Kępczyńskiego Roma chwali się, że dokonano autorskiej inscenizacji non-replica – z kostiumami i scenografią własnego pomysłu. I to są elementy, które mnie niestety nieco zawiodły.

Pierwsza scena była dosyć obiecująca. „Radio Ga Ga” w wykonaniu przerażająco sweetaśnych cyberklonów i bodaj najbardziej rozbudowaną choreografią w całym show była świetnym otwarciem. Postaci jakby wyskoczyły ze zwiastuna filmu fabularnego o Barbie. W pokoleniu Ga Ga wszyscy są online, sztucznie uśmiechnięci i jaskrawo kolorowi. Horror trendów instagramowych w realu. Siły zła natomiast prezentują się mało oryginalnie. Żyjemy w świecie zdominowanym przez wirtualną rzeczywistość, a nawet nią rządzącą. Dzisiejszy futuryzm jest zupełnie inny niż ten sprzed dwudziestu lat, kiedy miała miejsce prapremiera musicalu. W polskiej wersji na tamtych czasach i tamtejszym spojrzeniu się zatrzymał. Bezpiecznie i tendencyjnie, niestety. Czuję duży niedosyt.

Po drugiej stronie barykady mamy rebeliantów, którzy nie chcą dopasowywać się do jednego schematu. Szkoda tylko, że realizatorzy do takowego ich wizerunek ograniczyli. Oto mamy kabaretki na wszystkich możliwych kończynach, wyglądające spod poszarpanego dżinsu i skóry. Warstwy materiału okraszono ćwiekami, łańcuchami, agrafkami i wszelkim innym żelastwem. Czy tylko tyle nam dziś zostało z rocka? Chętnie zobaczyłabym współczesne spojrzenie na modę tej subkultury, zamiast historyzującej realizacji.

fot. Karol Mańk

Czymś co zwaliło mnie z nóg było natomiast tłumaczenie tekstów piosenek. Jest to ekstremalnie trudne zadanie: nie dość, że trzeba oddać sens utworu, to jeszcze musi mieć on odpowiednią rytmikę, grę słów, długość frazy, rymy… Nigdy nie słyszałam tak genialnego tłumaczenia, jak to Michała Wojnarowskiego. Uważam je za totalne mistrzostwo i mam nadzieję, że piosenki Queen w tej wersji będą miały swoje życie również poza sceną. Co więcej, scenariusz polskiej adaptacji jest bogaty w komizm słowny, który nie może być kalką z angielskiego. Mamy też dużo odwołań do rodzimej kultury muzycznej, co szczególnie podobało się publiczności. Wszystkie elementy zgrywały się bardzo płynnie, brzmiały naturalnie i wywoływały fale śmiechu na sali.

Muzyka, jak na musical przystało, gra w „We Will Rock You” główną rolę. Zespół pod kierownictwem Jakuba Lubowicza dał świetny koncert przebojów zespołu Queen. Mamy również okazję usłyszeć wielu znakomitych wykonawców: Janek Traczyk jako pełen zapału i nieco gapowaty Galileo oraz Natalia Piotrowska-Paciorek w roli śmiałej, odważnej i niezależnej Scaramouche świetnie odnaleźli się w rolach zarówno wokalnie, jak i aktorsko. Wybitna muzycznie jest szczególnie kreacja Katarzyny Walczak. Jej wykonanie „Fat Bottom Girl” i „Another One Bites the Dust” są chyba najlepszymi momentami spektaklu. Ale bez znakomitego zespołu wokalno-aktorskiego, swingów i tancerzy przedstawienie nie miałoby tego rozmachu.

Legenda Queen i popularność ich piosenek w Polsce z pewnością zapewnią sukces frekwencyjny „We Will Rock You”. Nie tylko z wyżej wymienionych powodów – inscenizacja Romy jest na bardzo wysokim poziomie. Chciałabym jednak zobaczyć więcej odważnych interpretacji i innowacji.

***

„We Will Rock You”
muzyka i teksty piosenek: Queen
scenariusz i libretto: Ben Elton
przekład: Michał Wojnarowski
reżyseria: Wojciech Kępczyński
Teatr Muzyczny Roma w Warszawie, polska prapremiera: 15 kwietnia 2023

***

Kinga Senczyk – kulturoznawczyni, recenzentka teatralna, edukatorka i przewodniczka w Muzeum Historii Żydów Polskich „Polin” w Warszawie. 

Źródło:

Materiał własny

Autor:

Kinga Senczyk

Wątki tematyczne