O swoim życiu, które jest scenariuszem na kilka filmów, mówiła na spotkaniu w Ośrodku Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej w Kielcach Ella Jaroszewicz (z domu Elżbieta Jaroszewicz-Bartnowska), urodzona w Kielcach tancerka, aktorka, choreografka i pedagog, przez wiele lat związana z Teatrem Pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego oraz z Międzynarodową Szkołą Pantomimy Marcela Marceau w Paryżu.
Wizyta Elli Jaroszewicz w Kielcach to także wspomnienia z rodzinnego domu i gorący apel o lepsze uszanowanie pamięci partyzantów, którzy zginęli w domu przy ul. Targowej (dawnej Szydłowskiej 10).
Pani Ella wkrótce będzie świętować 85 urodziny. Jej ojciec Jan był muzykiem, przed wojną kierował orkiestrą w hotelu Bristol, tam poznał przyszłą żonę. Z tych lat zachowało się kilka zdjęć: rodziców, którzy w czasie wojny prowadzili mały sklepik przy ul. Małej, wujków, babci mieszkającej przy ulicy Szydłowskiej w drewnianym domku. Wojna zdemolowała ich życie, ojciec zginął zastrzelony, najbliżsi trafili do obozów, ginęli z rąk Niemców i bolszewików.
W domu przy Szydłowskiej rozegrała się tragedia – w czerwcu 1944 roku, po udanym zamachu na Franza Witka schronił się tam dowódca tej akcji ppor. K. Smolak, ps. „Nurek”, ciężko ranny w tym zamachu. Niestety informacja o tym dotarła do Niemców, którzy otoczyli dom, w nierównej walce zabito 3 żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. Tylko jednemu o pseudonimie ”Skazaniec”, udało się uciec.
Kamień oddający im cześć i upamiętniający to zdarzenie jest położony w innym miejscu i prawie niewidoczny – mówiła poruszona Ella Jaroszewicz. - Chciałam ocalić ten dom, odkupić go, bo takie miejsca świadczące o naszej historii powinny trwać. Nie udało się, domu już dawno nie ma, ale uczyńmy coś by to miejsce było widoczne – apelowała.
Ojciec zginął w wieku 28 lat, mam drugi raz wyszła za mąż za Franciszka Kucharza: skrzypka, rzeźbiarza, malarza. Rodzina osiadła w Wałbrzychu, gdzie pan Franciszek projektował porcelanę dla tamtejszej fabryki. - Pozowałam mu do figurek tancerek – wspomina.