„Zła dziewczynka” Marii Wojtyszko w reż. Jakuba Krofty we Wrocławskim Teatrze Lalek. Pisze Aleksandra Wach w Teatrze dla Wszystkich.
Literatura dziecięca i młodzieżowa od co najmniej wieku bardzo sprawnie opowiada o poczuciu alienacji i wykluczenia wśród grupy rówieśniczej. Jednak w ostatnich latach wiele zmieniło się w kwestii rozpoznawania źródeł problemów adaptacyjnych u niektórych dzieci. I choć wciąż mamy do czynienia z tą samą opowieścią o archetypicznym „innym”, to współczesna psychologia i neurologia otworzyły metaforyczne bramy dla nowej narracji, opartej na pojęciach neuroróżnorodności i neuroatypowości. Maria Wojtyszko i Jakub Krofta z dużą wrażliwością mierzą się z tą tematyką w najnowszej propozycji repertuarowej Wrocławskiego Teatru Lalek, zatytułowanej „Zła dziewczynka”.
Tytułową bohaterką spektaklu jest dziewczynka o ksywce Zajarka (Natalia Herman). Zostaje ona przeniesiona ze swojej poprzedniej szkoły ze względu na złe zachowanie i trafia do klasy, w której rządzi paczka znajomych: Idealka (Agata Kucińska), Oczarek (Radosław Kasiukiewicz) i Bojan (Konrad Kujawski). Jest tam także jąkający się Nikłoś, pozostający na uboczu grupy i będący obiektem złośliwych żartów ze względu na swoją inność. Pojawienie się nowej uczennicy szybko jednak zmienia dynamikę grupy – od teraz rola „wykluczonego” przypada Zajarce, a Nikłoś staje się częścią paczki. W chłopcu rodzi się konflikt – z jednej strony cieszy się z nagłego awansu w oczach rówieśników, a z drugiej chciałby pomóc nowej koleżance.
Zajarka jest bowiem osobą, która nie rozumie konwenansów społecznych ani ironii, mówi to, co myśli, jest niezwykle bezpośrednia, a gdy ktoś (lub coś) ją zdenerwuje – wybucha złością i zmienia się w potwora. Jest jednak także bardzo kreatywna, myśli nieszablonowo, ma w sobie dużo energii i bardzo potrzebuje przyjaciela. Grupa zostaje zmuszona do współpracy przez Panią Nauczycielkę (Anna Makowska-Kowalczyk), która postanawia przygotować z uczniami szkolne przedstawienie oparte na bajce o niedosłyszącym króliczku. Zajarka ma problem z wejściem w konwencję umowności charakterystyczną dla tego typu opowieści. Bardzo szybko wytrącają ją z rytmu prób wszystkie rozbieżności z faktami, co prowadzi do tego, że na pewnym etapie proponuje własny – bardziej prawdopodobny i zgodny z prawami natury – scenariusz.
Tak jak Zajarka konfrontuje nieprawdopodobność i absurdalność scenariusza szkolnego przedstawienia, tak samo swoją obecnością wystawia na próbę świat dorosłych i ich przyzwyczajenia w kwestii rozwiązywania problemów. Neuroatypowość dziewczynki staje się motywem, który pozwala twórcom zasiać wśród widzów pytanie o to, czym tak właściwie jest „normalność”. Maria Wojtyszko napisała scenariusz, w którym nie brakuje humoru, ale przede wszystkim mnóstwa empatii wobec bohaterów. U samych podstaw jest to historia o inkluzywności oraz o tym, że każdy ma prawo do odbierania świata na swój własny sposób. Przesłanie bardzo aktualne, a jednocześnie trafiające zarówno do młodej widowni, jak i ich opiekunów.
Spektakl jest również niezwykle atrakcyjny wizualnie. Kostiumy autorstwa Matyldy Kotlińskiej cieszą oko swoją wielobarwnością i w bardzo kreatywny sposób uwypuklają charakterystyczne cechy postaci. Choć nie pojawiają się klasyczne teatralne lalki, to aktorzy wykorzystują w scenie szkolnego przedstawienia animanty, reprezentujące poszczególne zwierzątka z bajki – ich celowa „niedoskonałość” świetnie wpisuje się w przesłanie celebracji inności i dodatkowo podkręca humor sytuacyjny. Stosunkowo dobrze sprawdzają się również elementy muzyczne spektaklu – wprowadzone dramaturgicznie poprzez postać przygrywającego na pianinie Pana od Rytmiki (w tej roli Grzegorz Mazoń, będący także autorem muzyki do spektaklu), stanowią naturalne dopełnienie świata przedstawionego w tekście sztuki. Piosenki łatwo wpadają w ucho i dynamizują dramaturgię spektaklu, zyskując uznanie zwłaszcza wśród młodszej części widowni.
„Zła dziewczynka” to spektakl odważnie opowiadający o neuroróżnorodności i konfrontujący stereotypy nagromadzone przez lata wokół – idąc za tytułem produkcji – tzw. „złych” dzieci. Równocześnie to opowieść o bardzo prostych wartościach, takich jak koleżeństwo, empatia oraz potrzeba bycia zrozumianym i zaakceptowanym przez rówieśników. Marii Wojtyszko i Jakubowi Krofcie udało się uniknąć pułapki moralizatorskiego dydaktyzmu. Zamiast tego ich spektakl czerpie siłę z różnorodności i oryginalności swoich bohaterów. To propozycja repertuarowa poruszająca bardzo współczesne problemy, a zarazem proponująca uniwersalne rozwiązania oparte na wzajemnym szacunku – niezależnie od różnic wynikających z wieku, temperamentu czy sposobu przetwarzania świata przez nasz układ nerwowy. Lekcja cenna nie tylko dla dzieci, ale także – a może przede wszystkim – dla dorosłych.