EN

11.02.2023, 13:23 Wersja do druku

Zostać aktorem jednej roli to trochę słabo

Jan Monczka wrócił w rodzinne strony, do Karwiny, nie tylko ze względu na sentymenty, ale przede wszystkim za sprawą spektaklu „Śikmy kostel/Krzywy kościół", który powstał w Teatrze Cieszyńskim w Czeskim Cieszynie na podstawie książki pod tym samym tytułem (jej autorką jest Karin Lednicka). Red. Mariola Morcinkova miała okazję porozmawiać z aktorem nie tylko o samym spektaklu, ale także o serialu „Policie Modrava" i innych projektach.

Spotykamy się w Pana rodzinnych stronach, w Karwinie. Kiedy miał Pan dwa lata, całą rodziną przeprowadziliście się do Hawierzowa, ale jakie jest Pana pierwsze skojarzenie z Karwiną?

-  Pierwsze skojarzenie to przede wszystkim dziadkowie, którzy mieszkali bardziej w stronę Karwiny Solcy oraz druga babcia, która mieszkała bardziej w stronę Orłowej, na Haindrychowie, czyli miejscu, które było kolonią górniczą.

Lubi Pan wracać w te strony? Ma Pan swoje ulubione miejsca, które odwiedza?

-  Karwina to moja pierwsza ojczyzna. W Karwinie, a przede wszystkim w Hawierzowie, mam dużą część rodziny i to do niej przede wszystkim przyjeżdżam.

Teraz, przede wszystkim za sprawą spektaklu na podstawie pierwszego tomu powieści Karin Lednickiej„Sikmy kosteI" /"Krzywy kościół" wystawianego przez Scenę Polską, bywa Pan tutaj częściej.

- Kiedy przeczytałem książkę autorstwa Karin Lednickiej, tematy dzieciństwa i wspomnień moich dziadków i rodziców, dotyczące tego, co było kiedyś, a czego już nie ma, do mnie wróciły. Ja sam byłem również świadkiem tej znikającej Karwiny. Wtedy jeszcze jakaś jej część była żywa i przyjeżdżałem tu na wakacje, dziś nikomu nie przyszłoby to do głowy.

Teraz te wspomnienia ożywają w Panu.

-  Oczywiście, że tak, to nieuniknione. Co do książki, uważam, że jest świetnie napisana, to dobra literatura. Moja pierwsza refleksja była taka, że powinna powstać adaptacja filmowa. Myślę, że jest to bardzo dobry materiał na scenariusz filmowy, dopiero później pomyślałem o spektaklu.

Jest szansa na film?

-  Tego nie wiem, ale podsuwam ten pomysł, gdzie się da. Myślę, że zainteresowanie tym tematem i książką jest w Republice Czeskiej bardzo duże, więc zdzwiłbym się, gdyby ktoś po takie rozwiązanie nie sięgnął.

Wciela się Pan w naratora, „ducha Karwiny". Proszę opowiedzieć coś więcej.

-  Moja postać mogłaby się wydawać trochę niewdzięczna dla aktora, bo rozmawiamy tylko o samym byciu narratorem tej sztuki, ale ponieważ temat ma dla mnie bardzo emocjonalny ładunek, to nie podchodziłem do tego w ten sposób, tym bardziej że mam tam jeszcze możliwość odgrywania innych postaci, (choć widzowie i tak mają świadomość, że jestem narratorem) takich jak np. ratownik lub urzędnik. Narrator jest pewnego rodzaju łącznikiem, który obiaśnia, komunikuje publiczności fakty, których nie udało się, ze względu na objętość, zawrzeć w adaptacji scenicznej .

Oprócz tego, że występuje Pan teraz na deskach Sceny Polskiej, pracuje Pan też w Krakowie, Warszawie i Pradze. Czy łączenie pracy w trzech miastach nie bywa czasem trudne? Musi być Pan dobrze zorganizowany (śmiech).

- Zależy to od natłoku obowiązków, ale jeżeli są one znane z dużym wyprzedzeniem, można wszystko zaplanować. Daję radę.

23 października TV Nova wyemitowała ostatni odcinek serialu „Policie Modrava". Seriale kryminalne są jednymi z tych najchętniej oglądanymi przez widzów. Jak Pan myśli, dlaczego? Pan ma swoje ulubione seriale z tego gatunku?

-  Ostatnim moim ulubionym serialem z tego gatunku był „Most", który jest produkcją szwedzko-duńską. Kryminały zawsze będą się cieszyć powodzeniem.

W serialu wcielał się Pan w rolę charyzmatycznego strażnika porządku. Karla France. Co było dla Pana największym wyzwaniem w tej roli?

-  Mimo to, że mówię dosyć dobrze po czesku, to w pierwszych odcinkach, np. podczas tworzenia pilotażowego odcinka w 2008 roku, musiałem się bardziej przyłożyć do tego, by nie odstawać zbytnio od czeskich kolegów. Mimo to, widzowie myśleli, że jestem słowackim aktorem.

Skąd to się wzięło?

- Być może stąd, że nie przyszło im na myśl, że mógłbym być aktorem z Polski, chociaż nazwisko na to wskazuje.

To już Pana druga rola w serialu kryminalnym dla tej stacji, bowiem wcześniej pojawiał się Pan w serialu „Kriminalka Andel". Czy wcielanie się w stróżów prawa, wymagało od Pana nabycia jakichś konkretnych umiejętności?

-  W „Kriminalce Andel" byłem po zupełnie innej stronie. Nie zawsze jestem po stronie prawa, aczkolwiek w życiu prywatnym oczywiście tak (śmiech).

Sięgnijmy wspomnieniami do czasu, kiedy grał Pan tytułową postać Jurka w „Tulipanie". Czy nadal jest to ten serial, z którym jest Pan najczęściej kojarzony przez polskich widzów?

-  Może coraz mniej, dzięki Bogu (śmiech). Zostać aktorem jednej roli przez całe życie to trochę słabo.

Jak wyglądają Pana najbliższe plany zawodowe? Czy jest szansa, że widzowie będą mieli szansę zobaczyć Pana w jakiejś czeskiej produkcji?

- W tej chwili raczej nic takiego spektakularnego się nie dzieje, ale oprócz „Krzywego kościoła" w Scenie Polskiej Teatru w Czeskim Cieszynie, mogę Państwa zaprosić do praskiego Teatru Kalich, gdzie występuję w „Skąpcu" Moliera, w roli Anselma.

Źródło:

Autor:

Mariola Morcinkova

Data publikacji oryginału:

03.02.2023