EN

23.02.2022, 10:19 Wersja do druku

Żeby umarło przede mną

„Żeby umarło przede mną" Martyny Lechman w reż. Darii Kopiec w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.

fot. mat. teatru

Rzecz powstała na podstawie reportażu o rodzicach niepełnosprawnych dzieci, i w zamierzeniu twórców - jak sądzę – miała widzów wyczulić na ich trudną sytuację. Cóż, bardzo nie lubię takiego teatru, nie widzę bowiem potrzeby oglądania rozpisanego na głosy reportażu, ta forma dziennikarska dużo lepiej oddziałuje w druku niż na scenie, szczególnie, gdy pokazuje ją z pewną pretensją, za to prawie bez wykorzystania możliwości, jakie daje teatr. Tekst wydał mi się po prostu mało sceniczny.

Początek, w którym aktorzy włączają widzów do „zabawy” mającej ich przygotować na wytoczone później ciężkie działa, był czymś wprost okropnym, chowałem głowę między kolanami, żeby tylko mnie nie wywołano. Dwadzieścia minut spektaklu zostało zmarnowanych, nic z tego nie wynikło. Potem mamy najbardziej w sumie ciekawą scenę zabawy statystyką o związkach kobiet i mężczyzn (która dość niepostrzeżenie przechodzi w irytujące sceny porodu), jednak dramaturgicznie miała się ona nijak do reszty spektaklu, nie bardzo wiadomo, co takiego te skądinąd ciekawe dane miały wnieść, nie wiadomo też, czy były prawdziwe, czy też - wymyślone.

Wieńcząca przedstawienie opowieść o rodzinie zmagającej się z chorobą córki mogła być poruszająca, ale niestety – wymęczony tym, co działo się wcześniej, zupełnie na nią nie zareagowałem, a może lepiej powiedzieć – zareagowałem doskonałą obojętnością, choć zapewniam o niezmierzonych pokładach empatii. Ponadto – odniosłem cień wrażenia, że aktorzy grają w tym spektaklu bez zbytniego przekonania. Nawet się nie dziwię, nie bardzo mają co grać.

Wyszedłem z teatru z uczuciem ulgi.

Tytuł oryginalny

Żeby umarło przede mną

Źródło:

www.rafalturow.ski/teatr

Link do źródła