„Popatrz na mnie” wg. scenar. Patrycji Kowańskiej w reż. Ewy Kaim w Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie. Pisze Sławomir Szczurek z Nowej Siły Krytycznej.
***
wędruję polem Twego czoła
oświetloną ścieżką
miedzy bruzdami zmartwień
aż po horyzont siwych włosów
głębiej myśli ogrodem
ostatnich liści
puszczam ugrowe latawce
niech uchronią młodość
nad ściętymi głowami mleczy
z gliny tej samej nasze
szyje delikatnie kruche
nie płacz
jak fala co pierwsza dotyka brzegu
staniesz za mną
odwrócę twarz od lądu
i będziemy obok
jednym cichym fundamentem
(Regina Lipecka z tomu „Latawce”)
Fundamentem i jednocześnie osią teatralnej opowieści „Popatrz na mnie” staje się historia pewnej miłości. Przypomni nam ona o elementarnych sprawach w życiu. Tych, które decydują o tym, jak będzie wyglądał jego kres, tak zwana jesień. Ta, która sieje postrach. Ta, którą w myślach odrzucamy i jest ostatnim, czego wyczekujemy. Kto z nas nie boi się starości? Momentu, kiedy ruchy nasze staną się wolniejsze, czas przygarbi i zbliży nas do ziemi. A codzienne życie wypełniać po brzegi będą jedynie wspomnienia.
Naszych bohaterów zastajemy w domu spokojnej starości „Euforia”. W przełomowym dla nich momencie. Momencie zmian. Wiek dojrzały nie lubi zmian. Tęskni do tego, co zna i za tym, co oswoił. Nie ma już ich opiekunki – Pani Halinki. Jej miejsce zajęła Sharon (Adrianna Kieś). Bezpośrednia, bezkompromisowa, zabawna, odpowiednio młoda, aczkolwiek posiadająca wystarczająco starą duszę. Bezpardonowo wskazuje na miejsce, w którym dawna opiekunka się dziś znajduje. Krótkim, precyzyjnym cięciem, z niebywałym wdziękiem wypowiada słowo „Styks” i dorzuca zalotne „wszystko płynie”. Wygląda niczym hollywoodzka gwiazda w połyskującej sukni i krwistej szmince na ustach. Nawiguje grupę staruszków, udziela im prawa głosu, gani, wywołuje do odpowiedzi, daje zadania i zleca przemyśliwanie spraw. Mówi: „pani Janina będzie teraz słuchać” albo w kluczowych dla członków grupy momentach: „teraz się wycofujemy, będziemy się uczyć kroków, do przodu, do tyłu”.
Bardzo dobrze sprawdza się umiejscowienie tego, co zajdzie w metaforyce kręgu. Zamknięte społeczności, zdane na siebie, na to, co między nimi się wydarzy, są w stanie wypracować całą masę wiedzy, umiejętności i postaw. Tylko zatrzymując się na chwilę, mając czas i przestrzeń do rozmów, rozmyślań nad swoim życiem pojawia się realna szansa przepracowania go. A dziejący się pomiędzy członkami proces grupowy potrafi zdziałać cuda. Nikt nie ma takiej siły, jaką ma właśnie grupa. W laboratoryjnych warunkach przyjrzeć się można z bliska swoim relacjom i uczuciom. Wzlotom i zaliczonym upadkom. W krótkim czasie na jaw wychodzi wszystko. To wielki luksus mieć taki czas.
Zaczyna się od kłótni o rocznicę ślubu dwojga mieszkańców domu spokojnej starości. Są tu osobno a jednak razem. W grupie można odgrywać scenki, które stają się materiałem do pracy dla wszystkich jej członków a samo doświadczenie przenieść na życie. Janina (Agata Łabno) i Czesław (Szymon Wróblewski) odgrywają scenę pierwszego spotkania. Płynnie przechodzą od teraz do przeszłości. Wszyscy aktorzy wspaniale radzą sobie z podwójnymi rolami. Doskonale i swobodnie kursują pomiędzy przygarbionymi i powolnymi ruchami starców a pełnymi werwy i aktywnymi młodzieńcami. Ta starość dźwigana na barkach młodych wydaje się lżejsza, niż w rzeczywistości może się okazać. Co najważniejsze ten kontrast nie powoduje żadnego dysonansu u widza. Bo w każdym dojrzałym człowieku mimo wszystko tkwi ten młody z przeszłości. Jego plany i marzenia. To postawienie się młodych w roli siebie za kilkadziesiąt lat nakazuje inaczej spojrzeć na kluczowe życiowe kwestie. Takiego obrazu podeszłego wieku winni uczyć w szkole, każdej.
Rozegrać to życie tak, by odpowiednio wcześnie zrozumieć i pojąć istotę tego, co w nim jest naprawdę ważne. Banalne? Ani trochę! Twórcy nie popadają w ckliwość ani rozpacz. Panuje cudny, niespieszny ale nie nudny klimat posuwający akcję i historie bohaterów do przodu. A raczej „do brzegu”, bo nie ma już zbyt wiele czasu.
Sentymentalną podróż po pryncypiach wytycza i ubarwia muzyczny koncert grany na żywo przez Dawida Suleja Rudnickiego (fortepian), Grzegorza Bąka (bas), Michała Peikera (perkusja). Nie sposób tego spektaklu nie nazwać wspaniałym muzycznym i tanecznym widowiskiem. Zaczyna kokieteryjna Norma (Katarzyna Polewany) piosenkami „Szukaj mnie” i „Wymyśliłam cię”. W momencie, w którym pomyślałem, że nikt już nie zaśpiewa tak wspaniale jak ona, wykonywane przez każdego z aktorów kultowe kawałki wywoływały szczery zachwyt i prawdziwe wzruszenie. Nie sposób wyróżnić tu doprawdy nikogo. Wszyscy są piekielnie uzdolnieni! Oniemiałem. Kolejno wykonywane „To był świat w zupełnie starym stylu”, „Jednego serca”, „Kawiarenki”, „Wielka miłość” i finałowe niewiarygodnie zinterpretowane „Tańczące Eurydyki” wbijają w fotel, budzą tęsknoty i jedna po drugiej nazywają kluczowe stacje w życiu każdego człowieka. Tylko przejście przez nie i doświadczenie wszystkich pozwala zrozumieć istotę i sens egzystencji.
To nie jest jedynie miła dla ucha i oka podróż. To nie jest zwykła i czułostkowa historia na studencki dyplom. To pokaz aktorskiej wirtuozerii, niebywałej wszechstronności, wysokiego stężenia talentu ma metr kwadratowy i bardzo dobrze zrobionego spektaklu. Może brak konieczności wspinania się na artystowskie reżyserskie wizje a jedynie i aż merytoryczna opieka Ewy Kaim zdecydowały o takiej sile rażenia dyplomu krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych. Tu nie ma zbędnych dramaturgicznych dywagacji ani scenograficznych nadambicji. Jest historia chwytająca za serce, prosta, dobrze podana, jeszcze lepiej zagrana, zatańczona i zaśpiewana. I są ludzie, którym zależy. Którzy wycisnęli z niej i z siebie wszystko. Brawo za poezję Czesława Miłosza w przejmującym monologu!
To toczące się gdzieś w środku widza oswajanie z wizją siebie za kilkanaście, kilkadziesiąt lat, ten nieustannie czyniony w myślach rachunek sumienia, ta chęć po zakończonym spektaklu wstania z fotela i gnania czym prędzej w celu naprawiania swojego życia jest ogromną siłą „Popatrz na mnie”. Ja chcę żyć!
„Popatrz na mnie”
scenariusz: Patrycja Kowańska
reżyseria i opieka pedagogiczna: Ewa Kaim
Akademia Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie; premiera: 28 czerwca 2021, spektakl oglądany 16 listopada 2021
występują: Monika Daukszo, Adrianna Kieś, Agata Łabno, Daria Muszyńska, Katarzyna Polewany, Patryk Cebulski, Marcin Dąbrowski, Szymon Wróblewski
Sławomir Szczurek – filolog polski, absolwent Laboratorium Pedagogiki Teatru, od 2016 roku związany z Nową Siłą Krytyczną.