„Wczoraj byłaś zła na zielono” Elizy Kąckiej w reż. Anny Augustynowicz w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w „Przeglądzie”.
To niełatwy spektakl. Jak połączenie koncertu Warszawskiej Jesieni z happeningiem Tadeusza Kantora. Wymaga skupienia. Rządzi w nim jednak zdyscyplinowana forma, która służy wydobyciu jego przestania: odnalezienie przejścia na drugą stronę lustra, przebicie się przez mur niemal nie do sforsowania, który stawia psychika autystycznego dziecka, wymaga odwagi i cierpliwości. To droga mozolnego tworzenia silnych więzi matki i córki (nazywanej Rudą), tor niewyobrażalnych przeszkód.
Ilustruje to dodekafonia wypowiadanych chórem, rozpisanych na głosy fragmentów monologów matki, szukającej porozumienia z córką, i reakcji jej otoczenia. Aktorki i aktorzy z godną podziwu spójnością wykonują ów podzielony na cztery glosy autobiograficzny tekst Elizy Kąckiej. To ich mistrzowskiej zespotowości: Anny Moskal, Marianny Linde, Karola Wróblewskiego i Mirosława Guzowskiego, spektakl zawdzięcza rosnące napięcie. Podkreśla je światło i dodatkowo wzmacnia intensywna warstwa dźwięków wykreowana magią skrzypiec Marii Wieczorek.
Mądre i mocne przedstawienie, pozbawione czułostkowości i sentymentalizmu, choć pełne czułości. Chwilami wręcz bolesne, a przecież głęboko poruszające. Znaczący krok otwarcia nowej dyrekcji w warszawskim Teatrze Dramatycznym.