EN

30.10.2024, 11:43 Wersja do druku

XXX Międzynarodowy Festiwal Teatrów Lalek Współczesny i w myśli, i w formie

XXX Międzynarodowy Festiwal Teatrów Lalek „Spotkania” w Toruniu. Pisze Anita Nowak.

fot. mat. teatru

Na deskach teatrów dziecięcych coraz częściej pojawiają się oprócz inscenizacji na nowo przepisanych starych baśni czy bajek, poruszanymi problemami bliższych dzisiejszej widowni, ale rodzi się coraz więcej tekstów zupełnie świeżych, stworzonych przez współczesnych dramatopisarzy.

Kilka z nich znalazło się na XXX  Międzynarodowym Festiwalu  Teatrów Lalek, który odbywał się od 13 do 18 października w Baju Pomorskim. Bardzo ciekawie zaprezentowała się np. bajka Marii Wojtyszko „Perfekty i Ambaras” w reżyserii Jakuba Krofta, przywieziona do Torunia przez Teatr Lalek Pleciuga ze Szczecina. Choć występują tam królowie, królowe i ich potomstwo, układy między nimi nie są typowe dla starych bajek. Macocha nie jest zła, a przyszywani bracia szybko się z sobą zaprzyjaźniają i podejmują wspólną wyprawę, po sąsiednich królestwach. Porzucony kiedyś przez matkę chłopiec odnajduje jednak potem w niej bratnią duszę, a nawet  wspólne pasje z jej aktualnym partnerem.

O nietypowym strachu na wróble opowiedział młodej festiwalowej publiczności bohater  Maliny Prześlugi w spektaklu Teatru Kameralnego z Bydgoszczy „Strach się bać” w reżyserii Punch Mamy. To przedstawienie stanowiące wyzwanie stereotypom i szufladkowaniu określonych postaci oraz zmuszaniu ich do czynienia tego, do czego zobowiązuje je opinia publiczna. W efekcie Strachowi pozwolono pozostać niestrasznym, a nawet pomagać innym.

„Ronja, córka zbójnika” w reżyserii Konrada Dworakowskiego, której scenariusz Jan Jankovsky oparł na utworze Astrid Lindgren, koresponduje z tematem szekspirowskiego „Romea i Julii”, tyle że ze szczęśliwym, jak na przedstawienie dziecięce przystało, zakończeniem, zaprezentował czeski teatr Divadlo Radost. Bohaterowie Ronja i Birk pomimo kłótni i waśni pomiędzy swoimi rodami, zdają sobie sprawę z korzyści, jakie wnosi do życia porozumienie, zgoda i tolerancja dla odmiennych poglądów. A że spektakl ma piękną oprawę plastyczną Martyny Stepan Dworakowskiej, a muzykę doskonale dostroił do scenicznych wydarzeń Piotr Klimek, urzekł on dziecięce jury, które przyznało mu swoją nagrodę.

Na tegorocznym festiwalu spełniło się marzenie największych miłośników teatru lalkowego. Pojawiły się marionetki. W opartym na opowiadaniu Mirosława Miniszewskiego „Podmieniony syn” spektaklu  Grupy Wolność  dzieci mogły nie tylko zobaczyć bardzo ciekawie animowane lalki, ale otrzymały też interesującą lekcję tolerancji dla odmienności seksualnych. Pochodzący z karmionej zabobonem  zapadłej wsi bohater, powracając po latach ze świata do domu rodzinnego, oznajmia ojcu, że za parę dni staruszek będzie miał okazję poznać męża swego jedynaka. Zespołowi teatru: Karolowi Smacznemu, Mateuszowi Smacznemu, Marcinowi Tomkielowi i grającemu w spektaklu muzykę na żywo Michałowi Górczyńskiemu należą się naprawdę wielkie dzięki nie tylko za sięgnięcie do coraz rzadziej dziś już spotykanego na dziecięcych scenach zaczarowanego świata marionetek, ale podbudowania go szeroką gamą oryginalnych dźwięków.

Ciekawą animację przedmiotów i postaci  zwierząt zaprezentowały też Ewa Mrówczyńska, Katarzyna Lewandowska i Joanna Pruś, w spektaklu „Pradawne drzewo ” opartym na scenariuszu i w reżyserii Honoraty Mierzejewskiej- Mikoszy, z muzyką Pavla Helebranda i w oprawie plastycznej Joanny Jaśko- Sroki, a przywiezionym na festiwal przez Teatr Maska z Rzeszowa.

Ta opowieść o powstaniu świata otwiera przed dziećmi rzeczywistość opartą na prasłowiańskich mitach, na wierze naszych przodków. Zapoznaje je z takimi bóstwami jak Świętowit, Swarożyc czy Strzybóg, do których modliły się prasłowiańskie ludy, a więc i te zamieszkujące tereny obecnej Polski. To bardzo cenna wiedza dla dzieci stykających się przede wszystkim z mitologią rzymską czy grecką i przeszczepianymi na nasz grunt obcymi religiami.

fot. Dariusz Gackowski/Fundacja 1025

W trakcie spotkań widzowie mogli też zetknąć się z bardziej nowoczesnymi formami całkowicie opartymi na przekazie wirtualnym. Z tego typu technologią, jaką zapowiedziała widzom Spotkań jako wielkie novum reżyserka Monika Gerboc, zetknęłam się już wcześniej; choćby w Teatrze Polskim im. Hieronima Konieczki w 2019 roku podczas Festiwalu Prapremier, kiedy to Teatr Współczesny z Warszawy przywiózł  do Bydgoszczy „Nietotę” w reżyserii Krzysztofa Garbaczewskiego; rzecz inspirowaną powieścią mistyczną Tadeusza Micińskiego,  twórcy spektaklu zaprosili widzów do odbywanej dzięki specjalnym goglom wirtualnej podróży w poszukiwaniu magicznej górskiej rośliny. Świat tam napotkany graficznie kojarzył się z rzeczywistością znaną z gier komputerowych, tyle, że był on nie tylko przed nami, ale również, jak w „Królu Olch”, otaczał ze wszystkich stron. Prowadzeni łagodnym głosem narratora wędrowaliśmy, a dokładniej płynęliśmy pomiędzy szczytami, napotykając wśród gór białe, jakby z marmuru wykute postaci, które nierzadko wpadały na nas, a kiedy już myślimy, że zostaniemy przez nie unicestwieni, to one rozpadały się na kawałki i znikały. Wreszcie zdjąwszy gogle uczestnicy rytualnego seansu opadli w wygodnych pozycjach na podłodze, gdzie byli wprowadzani w jakiś niby to hipnotyczny trans.

W spektaklu” 360 stopni Virtual Puppetry: The Erlking” uczestniczyliśmy jako świadkowie historii wędrujących przez gęsty, pełen duchów i zjaw, las dzięki goglom VR. Jestem pewna, że taka bliska dzieciom forma przyciągnie do teatru młodych widzów. Oby tylko nie oddaliła je za bardzo od tradycyjnej sztuki.

Teatr Lalki Tęcza ze Słupska przedstawił festiwalowej publiczności dokonaną przez reżyserkę Ewelinę Ciszewską adaptację ponad dwieście lat liczącego opowiadania E.T.A. Hoffmanna „Dziadek do orzechów” we współczesnych kostiumach i bez słów. Do wyrażenia fabuły i idei sugerowanej mu przez dzisiejszych twórców, użyto w spektaklu ruchu scenicznego, światła, muzyki i wideo projekcji. Na szczęście opowiadanie znane jest każdemu dziecku i nawet, jeśli przydaje się mu nieco innej, niż autor zalecił interpretacji, mniej więcej wiadomo, co w którym momencie dzieje się na scenie.

Spektakl, który zebrał najwięcej nagród, z Grand Prix włącznie, na tegorocznym, jubileuszowym festiwalu Spotkania w Toruniu, zaprezentowany przez Fundację Gra/nice „Ostatni sen Eugenii” autorstwa Kuby Kaprala, w reżyserii Doroty Abbe, najbardziej chyba wstrząsnął  widownią o najwyższym peselu, która historię Eugenii Pol vel Genowefy Pohl, wachmanki obozu dziecięcego funkcjonującego na terenie łódzkiego getta przy ulicy Przemysłowej w latach 1942-1945 zna jeszcze wprost z przekazów osób tam więzionych. Wcielająca się w postać dwulicowej, perfidnej, zakłamanej sadystki Żaneta Małkowska tak wspaniale operowała mimiką twarzy, że widz momentami zdawał się wierzyć w jej niewinność, chwilami znów postrzegał w niej zagubioną między dobrem a złem, psychicznie chorą osobę.

Inscenizacja szokowała też daleko posuniętą umownością formy i wirtuozerią ogrywania przez aktorów lalkarzy rekwizytów, półksiężycowatych, układanych na stos  poduszek imitujących ciałka zabijanych dzieci.

Przedstawieniem adresowanym do starszej młodzieży i dorosłych był też dość monumentalny na tle innych tytułów tego festiwalu spektakl krakowskiego Teatru Groteska „Męczeństwo i śmierć Marata” zrealizowany na podstawie dramatu „Męczeństwo i śmierć  Jean Paul Marata, przedstawione przez zespół aktorski przytułku w Chareton pod kierownictwem pana de Sade” Petera Weissa, zaadaptowane na scenę przez Martynę Lechman a wyreżyserowane przez Konrada Dworakowskiego. Problem nieumiejętności wyciągania wniosków z historycznych katastrof i popełniania przez społeczeństwa i narody wciąż tych samych, doprowadzających do kolejnych tragedii, błędów, pokazany został w tym spektaklu w bardzo pięknej, estetycznie ciekawej i oryginalnej formie. Scenografka Marika Wojciechowska zaprojektowała dla aktorów wielkiej urody, złożone z wielu elementów kostiumy, pozwalające wykonawcom tak funkcjonować samodzielnie, jak i zespalać się w wielu scenach z ogromnymi, ludzkich rozmiarów lalkami; wprowadzanymi tu przede wszystkim dla podkreślenia chwilowego rozdwajania się osobowości pacjentów szpitala psychiatrycznego, wcielających się w postaci bohaterów Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Podobną rolę w akcentowaniu dwoistej natury scenicznych figur wyznaczono tu muzyce; częściowo wykonywanej na żywo a częściowo emitowanej mechanicznie. To bardzo ciekawe, zwłaszcza pod względem formy, przedstawienie.
Tegoroczny, XXX Międzynarodowy Festiwal Teatrów Lalek okazał się naprawdę godny swego jubileuszu. Nie zabrakło tu współczesnych problemów i ciekawych animacji.

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Anita Nowak