"Trzy dni deszczu" Richarda Greenberga w reż. Rafała Marii Mohra w Teatrze WARSawy. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Znakomicie obmyślona i zagrana sztuka amerykańskiego pisarza ma ciekawą konstrukcję. Najpierw jesteśmy świadkami rozmowy potomków dwóch zaprzyjaźnionych rodzin na temat spadku, a w drugiej części cofamy się ponad 30 lat i ci sami aktorzy grają swoich rodziców, synowie - ojców, córka - matkę. Powstaje świetna zabawa w teatr i okazja do oceny kunsztu aktorskiego. Prawdziwa sceniczna wirtuozeria, zwłaszcza że podobieństwo fizyczne osób jest oczywiste, ale dostrzegamy także pokrewieństwa charakterów, drobnych wad, może nawet chorób. Szkoda jednak, że w sztuce jest tylko troje wykonawców, więc jeden z bohaterów nie może mieć matki. Matka jest tylko jedna.