„Skok wzwyż” wg scen. Szymona Adamczaka na motywach książki Macieja Jakubowiaka „Hanka. Opowieść o awansie” w reż. Wojtka Rodaka w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze AK [Aneta Kyzioł] w „Polityce”.
Na finał tego trudnego sezonu, podczas którego Teatr Dramatyczny wiele doświadczył, by na koniec doczekać się nowego dyrektora (po nierozstrzygniętym konkursie ratusz wskazał Wojciecha Farugę, kończącego dyrekcję w bydgoskim Teatrze Polskim), twórcy przygotowali „Skok wzwyż". Może brzmieć jak wyraz nadziei na lepszą przyszłość, a jest opowieścią o trudach awansu społecznego w kobiecym wydaniu. Podstawą była autobiograficzna książka „Hanka. Opowieść o awansie" Macieja Jakubowiaka, w której autor przygląda się życiu swojej matki. Metaforą, która zdominowała przedstawienie, jest tytułowy skok wzwyż. O poważnym uprawianiu tej dyscypliny Hanka marzyła, ale jej rodziców, dla których skokiem cywilizacyjnym była przeprowadzka ze wsi do górniczego miasteczka, nie było stać na taką abstrakcję, jak kariera sportowa dziecka. Hanka jako matka zrobi wszystko, byjej dzieci mogły się wybić. Aktorzy wcielają się w kilka postaci, odgrywając scenki z kolejnych etapów życia bohaterki (Helena Urbańska i Marta Ojrzyńska) i jej bliskich, od PRL przez lata 90. po współczesność. Najciekawsza jednak okazała się amatorka Ewa Błasik, nazwana w programie „ekspertką codzienności", która z historią Hanki zderza własną drogę: ze wsi do małego miasta i dalej, ambicje naukowe, które siłą tradycji i wolą męża musiała poświęcić na rzecz rodziny i macierzyństwa, ciągłe stanie w cieniu i wreszcie ten jeden raz - w światłach reflektorów, w spektaklu. Jej szczerość czyni ten spektakl niezwykle poruszającym.