„Wesele. Musical Chłopski” w reż. Wiktora Wiktorczyka z Teatru Makata na Festiwalu Teatrów Ulicznych OFF ART w Radzyminie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.
Na rynku w Radzyminie nie było sceny, nie było czwartej ściany, nie było dystansu. Był za to rytuał. Spektakl plenerowy „Wesele. Musical Chłopski” w reżyserii Wiktora Wiktorczyka nie tyle odtwarzał, co na nowo komponował – emocjonalnie i symbolicznie – jeden z najgłębszych archetypów kultury ludowej: wesele jako moment przemiany, wspólnotowej inicjacji i odwiecznego napięcia między pierwiastkiem kobiecym i męskim.
Teatr Makata – świętujący w tym roku trzy dekady pracy – po raz kolejny udowodnił, że teatr uliczny może być czymś więcej niż tylko widowiskiem. Może stać się doświadczeniem wspólnotowym, formą pamięci i symbolicznym powrotem do źródeł, które – choć czasem zapomniane – nadal pulsują pod powierzchnią współczesności. Wędrowne widowisko, złożone z kolejnych „stacji” rytuału, zapraszało widzów do współudziału – wchodzenia w orszak, śpiewu, tańca, a nade wszystko – w refleksję.
Monumentalne lalki Panny Młodej i Pana Młodego, zaprojektowane przez Ilonę Szurkowską i Aleksandrę Kus, wyznaczały oś spektaklu. Ich obecność była zarówno hipnotyzująca, jak i niepokojąca – jakby wyjęta z pogranicza snu i ludowego koszmaru. Nie były to po prostu rekwizyty – to figury rytualne, pełne symbolicznej wagi, jakby uosabiały nie jednostki, lecz idee.
Muzyka – grana na żywo przez zespół pod kierownictwem Witolda Brody – nie towarzyszyła spektaklowi, lecz go prowadziła. Pieśni i rytmy inspirowane tradycją Polski, Ukrainy i Słowacji budowały kulturowy pejzaż, który – choć odwołuje się do Chłopów Reymonta – nie wpisuje się w ramy klasycznej adaptacji. To raczej przepisanie mitu przez dźwięk, ruch i gest – dialog z pamięcią, a nie z tekstem.
Twórcy nie unikali ironii i humoru, ale pod tą warstwą pulsowała opowieść głęboko poważna – o pożądaniu i przemocy, o oczekiwaniach i buntach, o tym, co kobiece i męskie w porządku wspólnoty. Aktorzy nie opowiadali historii słowami – to ciało, rytm i spojrzenie stawały się nośnikami znaczeń. Ciało jako przestrzeń pamięci i pole ścierających się sił – emocji, tradycji, wspomnień i konfliktów.
Makata sięga po formy duże, wizualnie imponujące – ale robi to z ogromną pokorą wobec przestrzeni i człowieka. Spektakl zadziałał, bo nie był narzucony – był zaproszeniem. Publiczność nie była tłumem – była wspólnotą. Widzowie nie tylko oglądali – współtworzyli. Ta żywa, elastyczna forma – zanurzona w rzeczywistości i otwarta na reakcję – sprawia, że „Wesele” staje się nie tylko widowiskiem, ale i społecznym rytuałem.
„Wesele. Musical Chłopski” to nie tylko spektakl. To opowieść-zdarzenie.
Rytuał wspólnoty.
Ruchomy obraz pamięci.
Podróż przez czas i tożsamość.
W czasach, gdy teatr coraz częściej zamyka się w murach, monologach i dystansie – Teatr Makata konsekwentnie przypomina, że teatr może być także spotkaniem. Żywym, realnym, transformującym. I właśnie to spotkanie – na rynku, o zachodzie słońca, wśród pieśni i kurzu – zostaje w pamięci najmocniej.