"Po co jest noc" w reż. Ireneusza Pastuszaka w Teatrze im. Solskiego w Tarnowie. Pisze Krystian Janik w Temi.
Na Scenie Underground Teatru im. L. Solskiego w Tarnowie doszło do wyjątkowej premiery. Wyjątkowej, gdyż będącej podsumowaniem 40-lecia scenicznego Ireneusza Pastuszaka, aktora występującego na co dzień na deskach tarnowskiego teatru, a także reżysera premierowego spektaklu „Po co jest noc, czyli rzecz na: głosy, gitarę i oddech na podstawie utworów Edwarda "Stachury".
„Po co jest noc" jest opowieścią o egzystencjalnej dychotomii jako drodze do zrozumienia otaczającego nas świata, a podziemna scena teatru miejscem dialogu pomiędzy tworami Edwarda Stachury - człowiekiem -Ja i człowiekiem-nikt. Trudno jednoznacznie stwierdzić, która z postaci, granych przez Ireneusza Pastuszaka i Tomasza Wiśniewskiego, jest człowiekiem-Ja, a która człowiekiem-nikt. Niewykluczone, że jest to jeden człowiek rozpostarty pomiędzy życiem a śmiercią. Albo rozerwana jaźń próbująca się posklejać. Jeden z bohaterów wiedzie życie oparte na ucieczce przed samotnością. Nie próbuje poznać samego siebie, bo nie ma na to czasu. Każdą samotną chwilę wypełnia jakąkolwiek pracą. Byle o sobie nie myśleć, byle tylko sam na sam ze sobą nie zostać. Byt jest dlań tajemnicą, którą chciałby odsłonić. Jego przeciwieństwem jest drugi bohater, któremu wydaje się, że dostąpił poznania tajemnicy wszechrzeczy. Jest przekonany, że śmierć nie jest końcem, a początkiem. Początkiem świadomego życia wydartego z niewoli Ego. On wie, że tym, co ogranicza jego towarzysza jest jego jednowymiarowe myślenie. Wszakże jeśli ktoś ucieka przed samotnością, robi to jako jednostka obarczona imieniem i nazwiskiem, jako „Ja". A po co jest tytułowa noc? Jest po to, żeby umrzeć, a potem narodzić się na nowo. I zobaczyć całą jaskrawość.
Ireneusz Pastuszak jest aktorem kompletnym, posiadającym niebanalne umiejętności sceniczne i potrafiącym skupiać na sobie uwagę widza. Okazuje się również, że jest odważnym reżyserem, ponieważ sięganie po twórczość Edwarda Stachury, którego poezję przemieliło wiele gardeł, a prozę mało kto pamięta, wymaga odwagi. Spektakl jest też zapewne hołdem złożonym Edwardowi Żentarze, byłemu dyrektorowi Solskiego, a także odtwórcy roli Janka Pradery w filmowej adaptacji „Siekierezady". Nie wiem, czy nie wszedłem na ścieżkę nadinterpretacji, tę wiedzę posiada z całą pewnością reżyser „Po co jest noc" - spektaklu, który warto zobaczyć na żywo i zatracić się w poezji legendarnego Steda. W końcu, jak powiada poeta, wszystko jest poezją.