Był to luty roku 2005. Pierwsza próba stolikowa, a później jeszcze trzy. Po którejś z nich wszedł do uroczej knajpki Vis-a-Vis i zamówił to, co nieuchronne. Jerzy Grzegorzewski, okutany legendarnym, wielkim płaszczem rdzawej barwy, w którym, jak mówią, podążał przez życie całe. Ubóstwiał go oraz inne sędziwe przedmioty. Jakby fascynowała go ich przepastna pamięć, ich bajki o czasie przeszłym dokonanym, których nigdy nikomu nie opowiedzą. Pisze Paweł Głowacki w miesięczniku „Kraków”.
Tytuł oryginalny
Wszystkie krzesła
Źródło:
„Kraków” nr 5