„Tak jak wszystkie śmiałe dziewczyny" Tanji Šljivar w reż. Piotra Jankowskiego w Bunkrze Klubogaleria w Gdańsku. Pisze Katarzyna Wysocka w „Gazecie Świętojańskiej".
Nie tylko o spektaklu „Tak jak wszystkie śmiałe dziewczyny”.
Piotr Jankowski wziął na warsztat tekst młodej (rocznik 88’) dramaturżki bośniacko-serbskiej Tanji Šljivar (w tłumaczeniu Gabrieli Abrasowicz) i przeanalizował go trzykrotnie: dwa razy podczas czytań i finalnie w formie realizacji scenicznej. Użyczył głosu młodocianym bohaterkom dramatu, aby skonfrontować u widza wyobrażenia z oczekiwaniami społecznymi, uniwersalizując pole dyskusji. Skupił się na idei wolności młodych kobiet, którym nie dano prawa do autonomicznego procesu tworzenia tożsamości. Nie dano im prawa do decydowania o własnym ciele.
Opisana przez Šljivar historia jest ze wszech miar spektakularna i niespotykana. Zdarzyła się najprawdopodobniej, jak mówi sama autorka w materiale wideo nagranym specjalnie dla Fundacji Piotra Jankowskiego. Nie da się ukryć, że medialnie było o sprawie głośno, choć nie w naszym kraju. „Wycieczka klasowa 28 dziewcząt w wieku 13-15 lat z Banja Luki z dwoma nauczycielami do Sarajewa zakończyła się zajściem w ciążę przez 7 dziewcząt w wieku 13 lat. Nigdy nie powiedziały, jak do tego doszło”. Informacje na ten temat pojawiły się pod koniec 2014 r. Wypowiadał się m.in. ginekolog, koordynator ds. zdrowia reprodukcyjnego z Banja Luki, który najpierw określił skąd i dokąd pojechały dziewczęta na wycieczkę klasową, że siedem z nich zaszło w ciążę i musiały dokonać aborcji. Po wywołaniu burzy medialnej zaczął się wycofywać z dokładniejszego opisu i charakteru zdarzeń, co wydaje się w miarę oczywiste, zważywszy na wiek dziewczynek i ich dobro. Tanja Šljivar w swoim tekście skupiła się na odczuciach siedmiu postaci dramatu, dając im prawo do bycia nastolatkami. Napisała także o społecznych uprzedzeniach, przesądach, zaniedbaniach ze strony instytucji, obojętności rodziców, niewiedzy nastolatków wynikającej także z funkcjonowania tabu w temacie seksu.
Aborcja w Bośni i Hercegowinie jest legalna. Do 10. tygodnia – na żądanie, do 20. tygodnia jest dozwolona, „gdy zagrożone jest życie lub zdrowie kobiety, płód jest poważnie uszkodzony, ciąża jest wynikiem przestępstwa lub z powodów psychospołecznych”, a zgodę musi wydać narodowa Rada Etyki. Teoretycznie, niezależnie od tygodnia, w którym przerwie się ciążę, osoba poddająca się aborcji powinna przejść najpierw terapię. „Po 20. tygodniu aborcja jest dozwolona tylko w celu ratowania życia lub zdrowia kobiety”. Czy sytuację, gdy młodociane zbiorowo są zmuszone do przerwania ciąży, można określić jako wystarczający „powód psychospołeczny” czy jako ratowanie życia? Czyje dobro bierze się pod uwagę? Czyje sumienie ma zostać uspokojone?
Zeszłej nocy chorwackie media podały oświadczenie krajowego koordynatora ds. zdrowia reprodukcyjnego Republiki Serbskiej, Nenada Babicia, który powiedział niemieckiemu „Bildowi”, że „wszystkie siedem dziewcząt musiało poddać się aborcji ze względu na zagrożenie dla ich własnego zdrowia” (za: avaz.ba).
Piotr Jankowski nie podjął się odpowiedzi na wszystkie skomplikowane pytania, jednak jasno opowiedział się za stworzeniem przestrzeni do dyskusji na temat prawa do samostanowienia kobiet, szczególnie w sytuacji presji społecznej. Bohaterki objawiają się sceniczne w selektywnych monologach, odrywając swoje historie, ujawniając potrzeby i marzenia. Mówią w sposób nieskrępowany, wersją gatunkową młodych kobiet, które chcą jednocześnie być dorosłe i zachować poczucie przynależności rówieśniczej. Poszczególne historie wpisują się najczęściej w schemat okresu nastoletniego, kiedy podążanie za emocjami, burza hormonalna, odkrywanie siebie, w tym przede wszystkim cielesności, a co za tym idzie – atrakcyjności, bunt wobec norm, dookreślanie marzeń, które wydają się być na wyciągnięcie ręki – to codzienność. Ich wiedza o życiu jest wzięta z przestrzeni wirtualnej, w której starają się zaistnieć i przez którą komunikują się ze sobą. Zdają sobie sprawę z zafałszowania tej przestrzeni i wykorzystują to na swój sposób – aby zaimponować, udowodnić coś komuś, sprawdzić, jak działa fake, określić poziom zaangażowania czatującego. Nic nie jest stałe, ale jednocześnie wszystko może okazać się realne.
Siedem aktorek „uwięzionych” w B/bunkrze (spektakl został kilkukrotnie pokazany w niecodziennych przestrzeniach poniemieckiego gdańskiego bunkra, obecnie zagospodarowanego jako wysoce oryginalna przestrzeń klubowa), dopasowując się do struktury małej przestrzeni, opowiedziało w sposób dojrzały historię szybkiego dorastania swoich bohaterek. Świadome scenicznie: Julita Bożewicz, Sandra Bożewicz, Aleksandra Dziewit, Anita Kostyńska, Anna Piotrowska, Julia Ostaszewska, Ewelina Stańczyk zmierzyły się ze współczesnym tekstem, rytmizowanym porządkiem i stylem młodzieżowej kultury języka, budowanego na popkulturze, internecie i okolicznościach środowiskowych. Każda z aktorek „zagospodarowała” na własne potrzeby inne środki wyrazu, chociaż były one raczej ograniczone do tempa wypowiedzi, określonej postawy czy gestów. Białe kostiumy wszystkich postaci wskazywały na wspólnotowość i rozpoznawalność rówieśniczą, poniekąd – na wbudowaną czystość. Wersje monologowe próbowały „przerwać” wizualizacje odzwierciedlające społeczny komentarz opresyjny (w rolach lekarki, matki czy aptekarki – Marta Kalmus-Jankowska; Jan Popis jako niedojrzały chłopak jednej z dziewczyn, który również zaistniał fizycznie w spektaklu; sam Piotr Jankowski jako opresyjny koordynator ds. zdrowia reprodukcyjnego). Zastosowana technika montażu miała uwierać, podobnie, jak „przytaczane” wypowiedzi.
Próba zrozumienia całej sytuacji nie jest łatwa. Po ujawnieniu opisanej historii, rozpętała się ogólnonarodowa dyskusja w Bośni i Hercegowinie – przede wszystkim o niedostatecznej edukacji seksualnej, a w tym kontekście – o zagrożonym zdrowiu nastolatek, które mogą zajść w ciążę. Reżyser, podobnie jak autorka dramatu, położył akcent na prawo do uwalniania się od zakazów i ograniczeń przez bohaterki, do generacyjnej i społecznej potrzeby kreacji rzeczywistości przez młode kobiety. Bohaterki „tekstu dramatycznego o pewnej próbie zaznania swobody w małym mieście” (to podtytuł dramatu) chcą wyznaczyć pewien trend. Wiek rozwojowy wkracza stanowczo w małomiasteczkowe ograniczenia, wojenne traumy, deklaratywną modę, hipokryzję świata dorosłych, pustkę emocjonalną. Uwolnieniem ma okazać się radykalizacja zachowań. Świat dorosłych został oceniony bardzo negatywnie: dorośli są głusi, bierni, dialektycznie fałszywi. Przede wszystkim dorośli są nieobecni.
Nie ma we mnie zgody na rodzenie dzieci przez dzieci. Nie ma zgody na tępą obojętność i zaniedbania dorosłych. Dobrze, że takie spektakle powstają, dając pole do dialogu społecznego, do rozszerzonej refleksji nad współczesną kondycją człowieka, w tym modzie na współżycie seksualne przez dzieci. Nie można pozostać obojętnym wobec tekstu, jak również wobec bardzo przemyślanego, klarownego do końca i otwartego spektaklu Piotra Jankowskiego, który z rzadko spotykaną determinacją realizuje ideę teatru zaangażowanego w najważniejsze sprawy.