Logo
Recenzje

Huśtawka nad przepaścią

26.09.2025, 17:00 Wersja do druku

,,Bóle fantomowe'' w reż. Dominiki Feiglewicz-Penarskiej w Cricotece. Pisze Mateusz Leon Rychlak na blogu mateuszleonrychlak.pl

fot. mat. teatru

,,Ta dziewczyna z naprzeciwka je tabletki na sen
Nie może spać, ogląda życie jak sen
Nie może spać, ogląda życie jak sen
Ostatnio często ją tu widzę, kiedy wychodzi z psem
’’

- Koniec świata ,,Dziewczyna z naprzeciwka”

Monodram jest tym rodzajem opowieści teatralnej, która najbardziej zaciera granicę pomiędzy przekazem aktora a bohatera, czy też - jak to ma miejsce w przypadku spektaklu ,,Bóle fantomowe” w reż. i wykonaniu Dominiki Feiglewicz-Penarskiej, prezentowanego w krakowskiej Cricotece - aktorki a bohaterki. Historia o życiu po tragedii, życiu z cierpieniem, z ,,bólem, ciągłym, rwącym, palącym i miażdżącym”. Historia, która porusza zarówno formą jak i treścią.

Spektakl podzielony jest dość wyraźnie na trzy części, każda o nieco odmiennym charakterze. Scenografia składa się z czegoś w rodzaju ringu ustawionego pośrodku sceny, nad którym zawieszona jest siatka, która staje się narzędziem akrobatycznym w pierwszej części.

W sieci wydarzeń

Bohaterkę poznajemy w biegu, w pośpiechu i spóźnieniu. Zdążyła! Zdążyła na pociąg, który wkrótce zderza się z innym pociągiem, a bohaterka ląduje w onirycznych halucynacjach. Pociąg, szpital, wypadek, chińska baśń, szpital, rozmowa z mężem, rehabilitacja… W tym segmencie przez większość czasu artystka zawieszona jest nad sceną w kokonie, który już to kołysze się jak hamak, to znowu staje się klatką dla świadomości bohaterki. Efekt zawieszenia w przestrzeni niekoniecznie realnej potęguje gra zielonych świateł, reflektory ustawione po prawej i lewej stronie rzucają na ściany cień sylwetki lewitującej nad deskami sceny. Tutaj na korzyść zadziała ażurowość scenografii, z drugiej strony efekt nieco osłabł z powodu faktury ścian, zasłoniętych kurtynami. Napięcie dramaturgiczne w tym segmencie było przeprowadzone praktycznie bezbłędnie, wszystkie elementy fabularne przeprowadzone były podbudowane i wprowadzone tak, że potęgowały moje wrażenia jako odbiorcy. Napięcie to zostało też bez zarzutu przełamane w przechodzeniu do kolejnej części.

Proteza stand up

I ta druga część wprowadza zupełnie inny nastrój, gdyż zbudowana jest na komizmie i absurdzie. Przy pełnym oświetleniu, nastepuje symboliczne wyjście z dotychczasowych ram zamkniętej przestrzeni ringu i teraz aktorka znajduje się w bezpośrednim kontakcie z publicznością. Główną rekwizytorską bohaterką tej części jest ustawiona na stojaku od mikrofonu proteza nogi. Anegdotki sypią się jak asy z rękawa, ale powoli, zaczyna się okazywać, że mają w sobie coś więcej niż tylko komiczny efekt. Waga gatunkowa dykteryjek eskaluje aż do otwartego moralizowania. Po kolejnej zmianie świateł, wchodzimy w ostatni segment, najbardziej problematyczny w ocenie.

W rozszerzonej z bólu źrenicy

Przejście od prześmiewczego tonu, znów do poważnego tematu, znów do cierpienia bohaterki, która zmaga się z bólami fantomowymi po amputacji kończyny, było bardzo gwałtowne, nieco zbyt szybkie jak na mój gust. Choć być może miało to sprawiać dyskomfort, taka nagła zmiana, ma w sobie coś z nagłego uderzenia bólu. Zrezygnowana, zagubiona bohaterka ponownie wkracza do ringu, tym razem wyraźnie ma to sugerować zamknięcie w pewnym stanie, być może jego częściową akceptację, próbę stawienia czoła cierpieniu. Dalej pojawiają się dwa segmenty estetyczne, związane z podróżą w głąb samej siebie, która ukazana jest przy użyciu muzyki i świateł jako wyprawa w głąb dżungli, a następnie, moment finałowej refleksji. Bohaterka pośrodku sceny, otoczona pulsującym światłem przypominającym w kształcie zwężającą i rozszerzającą z bólu źrenicę ludzkiego oka. Scena, która stawia bardzo silne, odrobinę dosadne na płaszczyźnie werbalnej podsumowanie. Osobiście dałbym temu zakończeniu nieco więcej czasu, poza tym niestety połączenie ostatnich motywów dźwiękowych nieco się ze sobą gryzło, z uwagi na zupełnie odmienny charakter muzyki tła i utworu końcowego.

Ten spektakl, jest opowieścią bardzo wciągającą, fabularnie jest niezwykle interesujący, a i większość rozwiązań artystycznych mogę w pełni uznać za uzasadnione. Zwłaszcza wybory estetyki pierwszej części w której bohaterka jest symbolicznie zawieszona pomiędzy nicością a życiem, oraz w ostatnim segmencie gdzie pojawia się silne nawiązanie do czegoś pierwotnie gwałtownego, ale zarazem tajemniczego. Z pełnym przekonaniem mogę wystawić temu spektaklowi solidną, pozytywną rekomendację, choć chętnie zobaczyłbym również dalszą ewolucję niektórych jego fragmentów.

Mateusz Leon Rychlak

Tytuł oryginalny

Huśtawka nad przepaścią

Źródło:

Materiał nadesłany
mateuszleonrychlak.pl

Autor:

Mateusz Leon Rychlak

Data publikacji oryginału:

26.09.2025

Sprawdź także