"Dzieło Wiesława Myśliwskiego stanowi dziś +centrum polszczyzny+. (...) Myśliwski uobecnia w swej twórczości żywioł słowa ludowego, które ma wciąż ożywczą wartość" - napisał prof. Roch Sulima o autorze, który we wtorek kończy 93 lata.
Przewodniczący Rady Programowej Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi, Andrzej Nowak-Arczewski, napisał w poniedziałek na Facebooku: "W przeddzień urodzin złożyłem życzenia wybitnemu pisarzowi Wiesławowi Myśliwskiemu. Była też okazja, by przekazać informację o przyznaniu mu na mój wniosek, jako przewodniczącego Rady Programowej Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi, specjalnej nagrody za całokształt twórczości. Ustaliliśmy wstępnie z Wiesławem Myśliwskim, że nagroda zostanie wręczona w mieście rodzinnym pisarza, w Sandomierzu, podczas Festiwalu Literatury, który odbędzie się w trzeci weekend września. Patronem Festiwalu Literatury jest w tym roku Wiesław Myśliwski. W specjalnym panelu poświęconym pisarzowi wezmą udział jego przyjaciele, najwybitniejsi pisarze, krytycy, wydawcy.
Na prośbę Nowaka-Arczewskiego o Myśliwskim napisał prof. Roch Sulima: "Dzieło Wiesława Myśliwskiego stanowi dziś +centrum polszczyzny+. Jest +przetrwalnikiem+ tradycji polskiego słowa, które mierzy się dziś z mgławicą znaczeń płynących z mediów elektronicznych. Język jest zjawiskiem żywiołowym o nieogarniętym potencjale. Wiesław Myśliwski uobecnia w swej twórczości żywioł słowa ludowego, które ma wciąż ożywczą wartość" - te słowa znalazły się we wniosku o przyznanie nagrody.
Myśliwski obecny jest w polskiej literaturze od niemal półwiecza. Kolejne książki publikował rzadko, za to premiera każdej z nich była dużym wydarzeniem. Bohaterami utworów Myśliwskiego to najczęściej polscy chłopi, a akcja rozgrywa się na prowincji. Przez krytyków Myśliwski określany jest często jako twórca tzw. literatury chłopskiej - podejmującej problematykę tożsamości wsi i jej mieszkańców w czasach historycznych przemian. Pisarz w jednym z wywiadów powiedział, że kultura wiejska zawiera w sobie wieczne wartości ludzkiej egzystencji i najbardziej uniwersalne siły pozwalające na kształtowanie własnego losu - uprawianie ziemi, budowanie domu, przekazywanie tradycji rodzinnej.
Jednocześnie Myśliwski ma świadomość, i wielokrotnie to powtarzał, że polskiej kultury chłopskiej właściwie już nie ma, a on sam opisuje świat, który niemal na naszych oczach, w ciągu ostatniego półwiecza, przeminął.
"Z tytułu mojego wieku mogłem jeszcze w okresie dzieciństwa w kulturze chłopskiej uczestniczyć. Jej śmierć nie była przecież aktem jednorazowym. (...) Kultura chłopska umierała wraz z wkraczaniem pisma. To, co było ambicją kulturalną młodych pokoleń chłopskich, wyznaczało jednocześnie jej kres. Bowiem kultura chłopska była kulturą mowy. Definitywnie skończyła się, gdy na wieś wkroczyła cywilizacja w postaci telewizora, pralki, telefonu. Do tej pory chłopska izba była najważniejszą instytucją kulturalną, ponieważ tam się zbierali ludzie na sąsiedzkie pogwarki, a teraz zamiast pogwarek i spotkań każdy miał w domu ekran, który do niego gadał" - mówił pisarz w 2007 roku na spotkaniu z czytelnikami w Warszawie.
Myśliwski jest literackim samotnikiem, nie należy i nie należał do żadnych grup literackich, jego proza tworzy w polskiej literaturze zupełnie oddzielny świat. Sam próbuje wyjaśnić to faktem, że jego pisanie nawiązuje do pozaliterackich tradycji posługiwania się mową. "Moje doświadczenie pisarskie zawdzięczam najbardziej mojemu kontaktowi z językiem w kulturze chłopskiej, której już nie ma, a która uformowała jeszcze mój pierwszy świat (...). To była kultura mowy, nie pisma (...). Wychowani jesteśmy w piśmie i coraz bardziej mówimy pismem. W kulturze chłopskiej słowo służyło nie tylko do porozumiewania się, słowo miało moc sprawczą, zaklinało nieszczęścia, przez sny i wyobraźnię ustanawiało rzeczywistość, obłaskawiało śmierć. Człowiek był wolny od wszelkich kanonów i konwencji, które są znamionem pisma" - mówił pisarz w 2009 roku odbierając doktorat honoris causa Uniwersytetu Opolskiego.
Wiesław Myśliwski urodził się 25 marca 1932 r. w Dwikozach koło Sandomierza w Świętokrzyskiem. Po ukończeniu studiów polonistycznych na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim pracował w Ludowej Spółdzielni Wydawniczej. W latach 1975-1990 kierował redakcją kwartalnika "Regiony", redagował także dwutygodnik "Sycyna". Debiutował w 1967 r. powieścią "Nagi sad", w której opowiedział o swoim ojcu. Konflikt między tożsamością odziedziczoną i pożądaną ukazał w powieści "Pałac" (1970) oraz dramacie "Klucznik" (1978). Najobszerniejszą epopeją chłopskiego losu w twórczości pisarza okazała się powieść "Kamień na kamieniu" (1984). Kolejna książka - "Widnokrąg" (1996) uhonorowana została w 1998 roku nagrodą Nike, podobnie jak wydany w 2006 roku "Traktat o łuskaniu fasoli".
Myśliwski stroni od mediów, nieczęsto daje się namówić na wywiad, już częściej opowiada sobie podczas spotkań z czytelnikami. "Nie używam maszyny do pisania, bo nie zniósłbym braku pośrednictwa między moją ręką a kartką papieru, która podczas pisania staje się częścią mnie. Dlatego piszę ołówkiem. Już w latach 90. powiedziałem znajomemu poecie, Aleksandrowi Rosenfeldowi, który strasznie zachwalał mi wynalazek komputera, że przekona się, jak drogie będą rękopisy. Tworzę jedynie w domu przy dębowym stoliku, pierwszym, jaki nabyliśmy z żoną w Cepelii za 250 zł i mamy do dzisiaj. Nie mógłbym tworzyć przy biurku, przy którym jeszcze bym się rozsiadł i poczuł wielkim pisarzem" - opowiadał Myśliwski w 2007 roku o swoim warsztacie podczas spotkania autorskiego w Płocku.
Słynie z tego, że pracuje bardzo powoli. Kolejne powieści publikował średnio co 10 lat. Pomysł na "Traktat o łuskaniu fasoli" pisarz nosił w sobie przez 40 lat, jak wyznał po opublikowaniu powieści. "Na dobrą sprawę o żadnej książce nie mógłbym powiedzieć, że ją ostatecznie skończyłem. Książkę można pisać bez końca. I może tak powinno się robić" - wyznał pisarz w jednym z wywiadów.
"Moje credo pisarskie to prostota, prostota i jeszcze raz prostota. Kiedy siadam do pisania, chciałbym zapomnieć o wszystkich książkach, jakie przeczytałem, całej tej literaturze" - mówił Wiesław Myśliwski na spotkaniu z czytelnikami w Warszawie po ukazaniu się "Ucha Igielnego" w 2019 roku. Przyznał, że najbardziej pracuje nad językiem swoich powieści. "Uważam, że literatura jest niczym więcej, jak sztuką języka. To język ustanawia literacki świat książki, jaki język - taki świat. Pracuję nad prostotą języka. To jest najtrudniejszy wymóg, jaki stawia literatura - prosty język, żeby sensy, które łatwo by się powiedziało, łatwo podało w języku zintelektualizowanym, wyrazić w sposób najprostszy. A to jest możliwe, bo język polski, według mojego wieloletniego doświadczenia, jest językiem wielkich możliwości. Tylko że mówiąc prawdę, my nie znamy już języka polskiego, mówimy coraz gorszym językiem, coraz bardziej skąpym, ograniczonym" - narzekał pisarz.
Myśliwski przypomniał, że jego rozumienie języka wywodzi się z tradycji chłopskiej. "Nigdy tego nie ukrywałem, jestem chłopom polskim wdzięczny za to, że mnie nauczyli mowy - nie pisma. Pisma nauczył mnie uniwersytet, mowy nauczyli mnie chłopi. Proszę pamiętać, że chłopi, w swojej wielkiej masie, byli przez wielki analfabetami. Ich kultura była kulturą słowa. To sobie trudno wyobrazić dzisiaj, jak może istnieć człowiek, tak ogromna społeczność, jaką stanowili chłopi, jak może istnieć taka kultura wyłącznie w mowie. Czym wtedy staje się słowo, jaką ma wagę, kiedy niczego nie potwierdza się na piśmie, nie podpisuje się niczego, bo się umie tylko te parę krzyżyków postawić. Wszystko wyrażane było w słowie, a ono miało wielkie znaczenie, wielką wagę. Kiedy chłop sprzedawał konie, niczego nie podpisywał, wystarczała ustna umowa. Może jeszcze uczestnicy transakcji pluli sobie w dłonie i klepali w nie. To wystarczało" - wspominał pisarz.
"Chłopi, w moim przekonaniu, mówili zawsze metaforami. Ich język zawsze zawierał w sobie jakąś sugestię dodatkową, poza informacją. Nasłuchałem się w dzieciństwie starych chłopów. Każda opowieść była epicka - to legło u podstaw mojego pisania. Ono jest nie z pisma, a z mowy. Ja piszę literaturę z mowy, o piśmie staram się zapomnieć. Staram się słyszeć, to, co mam napisać. Stąd bierze się rytm mojej prozy - poprzez słuchanie przelewam rytm swojego serca w słowa, zdania" - mówił Myśliwski.
Wspominał, że sam proces pisania jest dla niego bardzo ciężki, to dlatego przez całe życie wydał tylko siedem powieści.
"Chciałbym pisać częściej, ale nie udaje mi się. Zazdroszczę tym, którzy piszą książkę co roku. Dla mnie jest to niewyobrażalne. Książka u mnie powstaje zawsze parę lat i mógłbym ją pisać dalej. Nie uważam, że jeżeli oddaję książkę do wydawnictwa, to jest ona skończona. Zawsze mam wrażenie, że jest niedopisana, że gdybym posiedział jeszcze nad nią rok, dwa, trzy, to napisałbym lepszą książkę" - mówił Myśliwski dodając, że przy "Uchu igielnym" dyktował poprawki przez telefon, gdy książka szła już do druku i dopiero wydawca położył temu kres. "Każda moja książka jest książką niedopisaną" - przyznał Myśliwski.