Logo
Recenzje

Więcej koki

1.09.2025, 08:25 Wersja do druku

„Głos ludzki / Piaf” wg Jeana Cocteau w reż. Macieja Namysły w Teatrze Ludowym w Krakowie. Pisze Maciej Stroiński.

fot. mat. teatru

Któryś teoretyk filmu, bodajże Rick Altman (nie dam sobie ręki uciąć), w każdym razie stwierdził, że musical ma strukturę pokrewną pornolom: szczątkową fabułę przetykaną numerami. Lub raczej numery przetykane jakąś story. W musicalu i pornolu fabuła to zagajenie, wypełnienie, zapchajdziura, coś jak sos w sałatce. No i bardzo dobrze, nie mam nic przeciwko, lecz problem powstaje, gdy w tę kompozycję próbujemy wtłaczać arcydzieło dramatyczne, jakim jest Głos ludzki.

W Teatrze Ludowym zapewne uznali, że Cocteau to mało i potrzeba mu podpórki. Oparli wieczór na numerach, nie na tekście. Wystawili songowisko, czyniąc z monodramu pretekst. Wysłużyć się wielkim dziełem – jest to profanacja.

Piaf dodać Głos ludzki to jak cukier plus ksylitol, żurek z barszczem białym, wrzątek wraz z kostkami lodu. Obie warstwy dzieła – śpiew do mikrofonu, spazmowanie do słuchawki – bez reszty się znoszą. Więcej tu przebiórek niż wstawek z Cocteau. Cocteau jako wstawka! Takiej starości dożyłem.

Żądam od spektaklu, by się zdecydował niczym studenci aktorstwa przed etapem rekrutacji: czy drama, czy wokal. I Piaf, i Cocteau są wielcy (świadomie używam czasu nieprzeszłego), lecz gdy serwować ich razem, wychodzi Teatr Ludowy. I jakoś nie widzę w bazie e-teatru recenzji tego spektaklu, który ma już swoje lata.

W Prawie pożądania Pedro Almodóvar lokuje Głos ludzki w filmie. Tutaj Cocteau nie jest wstawką, tylko, by tak rzec, wystawką, pełnotłustym wystawieniem, kołem zamachowym akcji. Dla nas, pederastów, Głos ludzki to świętość. Ten arcymonodram, można by powiedzieć, nie nadaje się do inscenizacji, a tylko do składania mu hołdów, co też Almodóvar uczynił po latach w wersji z Tildą Swinton.

Głosu ludzkiego nie da się „półzrobić”, tak więc siłą rzeczy jego wersja z Ludowego po prostu nie wyszła w każdym sensie tego zwrotu. Jeśli jesteś w stanie pociąć tekst na strzępy, zostawić z niego ogryzki i rzucić widowni, to znaczy, że nie szanujesz ani tekstu, ani widza.

No i, kurde, szkoda, ponieważ Głos ludzki to najlepszy tytuł w historii tytułów, hołd dla kobiet, dla aktorstwa i dla vox humana, piszczałki w organach, istotnego tonu w tak zwanej muzyce sfer. Cocteau napisał sztukę totalną o podstawowej funkcji fizjologicznej organizmu, którą w wypadku jego bohaterki i na przykład Roya Cohna z Aniołów w Ameryce stanowi rozmawianie przez telefon.

W Prawie pożądania aktorka i jej reżyser, prywatnie rodzeństwo, idą po spektaklu do kibla na kreskę. Zagrali Głos ludzki, ale coś nie pykło, był tak zwany słaby przebieg. On czyni jej wstręty, że się zagrywała. Ona śmie mieć wąty, że wystawiać ten monodram to ciężki kawałek chleba. Także by poprzycinała, gdyby jej pozwolić. „TINA: Czy to znaczy, że rozczarowałam cię jako aktorka? PABLO: Nie męcz. Podobasz mi się i publiczności też. Nie widzisz tego? TINA: Taaak, aleee… PABLO: Ale co? Powinnaś być zachwycona. TINA: Jestem, ale od paru dni przygnębia mnie ten spektakl. PABLO: Ostrzegałem cię. TINA: Uwielbiam grać i płakać przez telefon. Przygnębia mnie to bycie niechlujną. (pauza) Nie powinnam ci o tym mówić. Na pewno już więcej nie dasz mi pracy. PABLO: Mylisz się. Masz główną rolę w następnym filmie. Piszę scenariusz. TINA (z promiennym uśmiechem): WIĘCEJ KOKI!”.

Źródło:

Materiał nadesłany

Sprawdź także