Jako że jestem absolutnym fanem orkiestry Sinfonia Iuventus im. Jerzego Semkowa, nawet dziś odpuściłem wysłuchanie na żywo ostatnich uczestników II etapu 18. Konkursu Chopinowskiego, byleby tylko na żywo posłuchać, a przede wszystkim zobaczyć moją ulubioną orkiestrę. O koncercie VERDI | MERCADANTE | CZAJKOWSKI Sinfonii Iuventus w Studio Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie pisze Robert Trębicki w Teatrze dla Wszystkich.
Ułożenie repertuaru koncertu tej orkiestry zawsze jest podobne: jakaś krótka mniej znana perełka orkiestrowa na początek – dziś była to sympatyczna uwertura do opery Moc przeznaczenia Giuseppe Verdiego, potem koncert z wybitnym instrumentalistą klasy światowej – dziś był to znakomity flecista Łukasz Długosz, który wraz z orkiestrą wykonał II Koncert fletowy e-moll op. 57 Saverio Mercadante. Dyrekcja artystyczna zawsze tak układa program koncertów tego zespołu, by nawet laik muzyczny złapał się na tym, że już kiedyś ten muzyczny kawałek słyszał. Skąd to wiem? Bo dziś takiego laika „wyciągnąłem” na koncert i proszę sobie wyobrazić, że ten fletowy numer znał ze słyszenia. Poszukajcie państwo sobie trzeciej części tego koncertu: Rondo Russo, Allegro giusto – jestem pewien, że większość z was zna ten charakterystyczny temat doskonale.
Kolejną pozycją w repertuarze jest zawsze symfoniczny hit. Dziś była to VI symfonia h-moll „Patetyczna” Piotra Czajkowskiego, wykonana niezwykle brawurowo, w mocno zróżnicowanej dynamice. Fantastycznym momentem w trakcie słuchania całego dzieła była chwila, kiedy zacny dyrygent Mirosław Jacek Błaszczyk po szaleńczej, wyczerpującej III części (Allegro molto vivace), daje bardzo długą chwilę wytchnienia i odpoczynku sobie i orkiestrze – to niezwykle wzruszający, taki czysto ludzki odruch podczas tego występu.
Takich wzruszających, sympatycznych spostrzeżeń z koncertu Sinfonii Iuventus mam dużo więcej. Jak już wspomniałem wcześniej, oprócz słuchania uwielbiam na tę orkiestrę patrzeć. Siadam zawsze blisko sceny i wtedy widzę niezwykłą radość grania, pasję, która tworzy orkiestrową wspólnotę, rodzi zadowolenie i wykonawczą satysfakcję. Fantastycznie wygląda stukanie melodii ręką w wolnych chwilach przez uroczą fagocistkę, nucenie melodii przez klarnecistki czy przeurocze wręcz opróżnienie instrumentu z nadmiaru wody przez przepiękną flecistkę piccolo. Wszystko to razem tworzy niesamowitą atmosferę, jednocześnie pokazuje wszechstronne umiejętności młodych przecież muzyków, którzy oprócz tego, że świetnie grają, potrafią się jeszcze dobrze bawić, sprawiając frajdę nie tylko sobie, ale i słuchaczom. Dlatego z taką samą przyjemnością oglądam wzajemne uściski i podziękowania po ucichnięciu braw na koniec koncertu, nie śpiesząc się specjalnie z wyjściem z sali.
Dziś w stałym scenariuszu koncertu zabrakło mi tylko występu świetnego dyrygenta i kierownika orkiestry Marka Wroniszewskiego, który na poprzednich koncertach zawsze na początku wydarzenia raczył publiczność czy to opowieścią o utworze, czy anegdotą o kompozytorze. Mam nadzieję, że Pan Marek nie porzuci tego przybliżania publiczności prezentowanych utworów. Byłaby to wielka strata.
Już niebawem kolejne koncerty z bardzo ciekawym repertuarem i na pewno – jak zawsze – świetną atmosferą. Dlatego warto sięgać po repertuar i zakupić bilet, bo sala z każdym koncertem jest coraz bardziej wypełniona. Gorąco polecam wszystkie zbliżające się wydarzenia, bo takiej radości grania nie doświadczycie podczas koncertu żadnej innej orkiestry, przynajmniej w Warszawie.