"Pierwszy Mokotowski Międzynarodowy Konkurs Chopinowski dla ludzi bez talentu oraz Tradycyjne Rapizdrały z Bąszyna i okolic Łęczycy" wg scen. Wojciecha Solarza, Macieja Makowskiego, Roberta Majewskiego i Agaty Wątróbskiej w reż. Macieja Makowskiego i Wojciecha Solarza z Teatrzyku Gędźba w Teatrze Scena Współczesna w Warszawie. Pisze Robert Trębicki w Teatrze dla Wszystkich.
Podczas ostatniej edycji Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina zaobserwowałem nieprawdopodobny wręcz wysyp znawców muzyki tego wybitnego kompozytora. Miliony ekspertów od wykonawstwa, miliony znawców muzycznych od interpretacji, miliony specjalistów od teorii szopenistyki. Całe Lechickie Imperium zna się na Chopinie. I bardzo dobrze, gorzej jest, niestety, z umiejętnością zagrania tego, co autor mazurków stworzył, bo te kompetencje posiada zaledwie garstka. Ale nic straconego, silna grupa teatralna (twórcy „Kabaretu na Koniec Świata” i telewizyjnego programu „La La Poland”) pokazują, jak można dołączyć do odtwórców dzieł największego kompozytora znad Wisły. Może to zrobić praktycznie każdy.
Spektakl „Teatrzyk Gędźba – Pierwszy Mokotowski Konkurs Chopinowski” pokazuje, że piosenka disco polo, fryzjerstwo, sztuka mimu, gry komputerowe, żonglerka, a nawet pieczenie ciasta również mogą być związane z Chopinem. I to bardzo. A wykonawcy tych działań spokojnie mogliby rywalizować z wybitnymi pianistami na scenie Filharmonii Narodowej – należy tylko stworzyć odpowiednie kategorie konkursowe…
„Teatrzyk Gędźba” prezentuje wyśmienity, czasami wręcz absurdalny humor, wywołujący salwy śmiechu na widowni i „gotowanie się” samych aktorów na scenie. W ten sposób pokazują oni również ludzką twarz swojej profesji – to ich po prostu śmieszy. Wojciech Solarz i Maciej Makowski – oprócz zaprezentowania świetnego aktorstwa- stworzyli kawał dobrego spektaklu, który w swej kabaretowej formie będzie z czasem ewoluował, na pewno okrzepnie, dojdą nowe pomysły, bo obydwaj panowie to reżyserskie głowy mające dar odnajdywania absurdów naszego życia i naszej rzeczywistości, robienia humoru jakby z niczego, który uwielbiam z legendarnych i ukochanych programów „KOC”, „Za chwilę dalszy ciąg programu” czy „Magazynio”.
Do stałej ekipy aktorów znanych już z „Kabaretu na Koniec Świata” (Zuzanna Grabowska, Agata Wątróbska, rewelacyjny Sebastian Stankiewicz, Robert Majewski) dołączyła Lucyna Malec i Monika Mariotti. Muszę przyznać, że obie panie są prawdziwymi gwiazdami spektaklu, bawią się znakomicie ku swojej i widowni satysfakcji. Do składu dołączył również Arkadiusz Wrzesień, którego pamiętam ze słabego spektaklu „Pacjent” w Teatrze WARSawy. Pod skrzydłami kabareciarzy wzrusza, bawi i przestrasza; świetnie odnajduje w tym scenicznym „chaosie”. Oczywiście nie byłoby spektaklu o twórczości Chopina bez jego muzyki, którą pięknie zaaranżował Mateusz Wachowiak. Nie ma tu żadnego udawania, bo jeden, a właściwe dwóch aktorów, bezproblemowo wykonuje jeden z utworów Fryderyka na prawdziwym fortepianie, bez playbacku i innych bajerów. Kto to był? Pójdźcie i przekonajcie się sami.
Bardzo mnie cieszy fakt, że ekipa „Kabaretu na Koniec Świata” wróciła do świata żywych z nowymi pomysłami, z nową energią i zaserwowała widzom dwie godziny zabawy, relaksu i śmiechu do łez. Dziwić się należy, że Teatr Dramatyczny, a właściwie Scena Przodownik wypuściła taką perełkę z rąk, rezygnując z posiadania w repertuarze świetnego spektaklu teatralno-kabaretowego, na który mogłyby walić tłumy. Teraz, już w innej lokalizacji, ku chwale Chopina i widzów radości, na pewno tak się stanie. Polecam bardzo odwiedzić scenę przy ulicy Giordana Bruna 9 w Warszawie, bo naprawdę warto.