EN

11.01.2025, 14:00 Wersja do druku

widz_trebicki(nie)poleca: „Godzinka spokoju”

„Godzinka spokoju” Floriana Zellera w reż. Marcina Sławińskiego w Teatrze Kwadrat w Warszawie. Pisze Robert Trębicki w Teatrze dla Wszystkich.

fot. mat. teatru

Filip (Paweł Wawrzecki) właśnie wrócił z sobotniego targu staroci, na którym nabył płytę z przebojami swojej młodości. Jakiś jazz, może blues, w każdym razie rzecz dla niego bez wątpienia ważna… Chciałby tych melodii w spokoju posłuchać w całości, by nacieszyć i serce i duszę.  Potrzebuje do tego raptem godziny czasu…

Niestety, żona Natalia (Ewa Wencel) właśnie w tej samej chwili  przypomniała sobie, że zdradziła męża dwadzieścia lat temu i akurat teraz musi mu o tym powiedzieć. Syn (Jan Butruk) żąda pozytywnej recenzji swojej twórczości artystycznej z punkowego koncertu, na którym Filip przecież był i wydawał się być zadowolony. Zatrudniony przez żonę do remontu kuchni Portugalczyk (Michał Lewandowski) usiłuje przekazać tylko w sobie znanym języku, że kompletnie nie ma o tym pojęcia. Sąsiad z dołu (Andrzej Grabarczyk) właśnie zjawia się z informacją, że jego mieszkanie zostało zalane i pyta: kto za to zapłaci? Najbliższy przyjaciel Ludwik (Grzegorz Wons) zebrał się na odwagę i chce przeprosić za to, że to z nim Natalia zdradziła Filipa. W końcu okazuje się, że nawet osobista kochanka Eliza (Lucyna Malec) też dziś od naszego nieszczęśnika czegoś chce. Nakręca się zatem niemająca końca spirala szaleńczych sytuacji, która nie daje absolutnie żadnych szans na wysłuchanie ukochanej płyty.

Ponieważ bardzo cenię dotychczasowe dokonania Pawła Wawrzeckiego, specjalnie dla niego chciałem zobaczyć ten leciwy już spektakl i powiem od razu, że się nie zawiodłem. Aktor po raz kolejny zaprezentował wachlarz umiejętności komediowych, który wcześniej podziwiałem choćby w spektaklu również Teatru Kwadrat „Co ja panu zrobiłem, Pignon” czy w legendarnych serialach „Matki, żony i kochanki”, „Graczykowie” czy „Buła i spóła”. Pozostali aktorzy także nie zawiedli, wszak to stare aktorskie wygi, z doskonałym warsztatem i masą ról teatralnych i filmowych na swoich kontach. To dzięki nim wieczór w teatrze można uznać za miły i sympatyczny, jako że oglądamy lekki i pełen wdzięku obyczajowy spektakl, bez próby moralizowania na siłę, za to z wysoką jakością aktorstwa – słychać każde słowo, każdy gest ma znaczenie, a cisza w rozmowie i pauza są tak samo istotne…

Co boli? Wiadomo, że Teatr Kwadrat to miejsce na mapie Warszawy najbardziej oblegane przez widzów. Na moich spektaklu było jednak sporo takich indywiduów, którzy zaliczając „ten jeden raz w roku w teatrze”, strasznie chcieli tę swoją obecność na widowni zademonstrować, a to komentując głośno akcję sztuki, to znów wysyłając esemesowe wiadomości, albo – o zgrozo – bezceremonialnie odbierać telefony komórkowe i przekazywać wiadomości na temat toalety swojej żony. Jeśli jednak takie zachowania wam nie straszne – zawsze przecież można zwrócić uwagę i poprosić o spokój – to śmiało wpadajcie na „Godzinkę spokoju” na Marszałkowską 138. Masaż przepony gwarantowany.

Tytuł oryginalny

widz_trebicki(nie)poleca: „Godzinka spokoju”

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Robert Trębicki

Data publikacji oryginału:

10.01.2025