„Extasy Show” Constanze Dennig w reż. Tomasza Mana w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w „Przeglądzie”.
Austriacka autorka Constanze Dennig miała pomysł diaboliczny: namalować na scenie dystopię, w której ludzie po 75. roku życia są eliminowani jako zbędni. Niektórzy mogą jednak przedłużyć pobyt na ziemi o rok lub dwa. Trzeba tylko zgłosić się do udziału w telewizyjnym „Extasy Show", poddać testowi i oczekiwać na wynik. Odpowiednia suma punktów daje prawo do kolejnego roku życia. W innym przypadku trzeba się poddać publicznej ceremonii uśmiercenia. Widowisko transmitowane przez telewizję cieszy się wielką popularnością.
Na pozór to odległa od rzeczywistości satyra. Ale jeśli pomyśleć o Holokauście i eksterminacji będącej haniebnym tłem historii człowieka, nie jest do śmiechu. Dennig dobrze przeczuła narastający ageizm i niebezpieczny nawrót do praktyk rasistowskich - dramat powstał ponad 20 lat temu i zdążył przejść przez wiele europejskich scen. Teraz trafia do Polski, może trochę za późno, bo dziś wzrósł apetyt na głębszą analizę fenomenu powiązania epatujących okrucieństwem mediów z sianiem nienawiści do ludzi starych lub z jakichś powodów uciążliwych. Pisarce najwyraźniej nie starczyło weny, by stworzyć bardziej intrygujące postacie, zatrzymała się na satyrycznej wymowie utworu, lecz aktorzy potrafili zrobić z tego dobry użytek, zwłaszcza Magdalena Zawadzka jako jedna z uczestniczek show i Kamilla Baar w roli jego prowadzącej.
Przedstawienie budzi niepokój, co zapewne było intencją reżysera Tomasza Mana, słynącego z wrażliwości społecznej. Tak więc w prywatnym teatrze Fundacji Krystyny Jandy wcale nie o prywatne sprawy chodzi.
 
 
       
                                           
                                          