EN

15.02.2021, 14:38 Wersja do druku

W gąszczu niepozbieranych myśli

"Koniec z Eddym" Édouarda Louisa w reż. Anny Smolar w STUDIO teatrgalerii w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Bartek Warzecha

Choć w swoim ostatnim przedstawieniu Anna Smolar jest wierna strategii reżyserskiej, która wcześniej bardzo dobrze sprawdziła się choćby w „Henrietcie Lacks”, „Hymnach” czy „W kilku obcych słowach po polsku”, tym razem sukces inscenizacyjno-reżyserski nie jest już tak oczywisty. I tego wrażenia nie ratują znakomici aktorzy, którzy próbują najlepiej jak się da ocalać materię spektaklu, rozpadającego się na sekwencje  z trudem dające się złożyć w jedną spójną i czytelną całość.  Cieszy oczywiście fakt, że powieść Édouarda Louisa trafiła na teatralną scenę, ale do samej realizacji można mieć już sporo zastrzeżeń, również w kontekście sposobu artykułowania czy może nawet teatralizowania problemów klasowo-tożsamościowych czy tych związanych z homoseksualizmem w ogóle,  które są w niej poruszone.

Wszystko zaczyna się od dość przewrotnej  sceny, kiedy Ewelina Żak i Robert Wasiewicz, jako rodzice, zastanawiają się nad przyszłością syna, który dopiero ma się narodzić. Zabawność całej tej sytuacji i jej ironię podkreślają jeszcze mocno przerysowane kostiumy Anny Met. Mam wrażenie, że gdyby Smolar w kolejnych scenach pozostała konsekwentna i tą miarą konfrontowała swojego bohatera z innymi, a więc tymi pochodzącymi z  innego świata, a nie tylko do niego aspirującymi, osiągnęłaby zdecydowanie lepszy efekt szczególnie w warstwie narracyjnej, która w pewnym momencie zaczyna tracić jakąkolwiek energię i podążać nie w jednym, znaczonym przez samą opowieść, a w kliku kierunkach naraz. Dodajmy od razu, że te metateatralne, dyskursywne czy dekonstruktywistyczne wątki  bardzo słabo się w tym spektaklu tłumaczą, tak samo jak i te, które mogą wskazywać na wykorzystanie  aktorskich improwizacji. Wiele bowiem w nich powielania dość oczywistych schematów i przeświadczeń wyrosłych na gruncie myślenia typowo lewicowego, tyle że mocno już zużytego. Ten trud, jaki musi podjąć widz, by wejść w rzeczywistość tego spektaklu, na niewiele się tak naprawdę zda. Niełatwo jest bowiem odnaleźć się w tym gąszczu przeróżnych znaczeń i konwencji nie zespolonych tym razem jedną reżyserską myślą. Szkoda zatem potencjału, jaki zawarty jest w materiale literackim, tym bardziej, że Danielowi Doboszowi udaje się momentami w prawdziwie przejmujący sposób wejść w skórę swojego bohatera. Świetne są również Dominika Biernat i Sonia Roszczuk, choć ich zagadkowe zbliżenie w finale już chyba tylko dla nich nie jest tajemnicą.

Tytuł oryginalny

W gąszczu niepozbieranych myśli

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Wiesław Kowalski

Data publikacji oryginału:

15.02.2021