1. Dobra
Postaci:
Reżyser
Aktorka
– Panie reżyserze…
– Dzień dobry, pani Doroto. Bardzo się cieszę, że będziemy pracować razem… Zapraszam na próbę.
– Chciałam z panem porozmawiać z panem chwilę sam na sam, bez obecności reszty zespołu.
– O co chodzi?
– O egzemplarz sztuki. Chyba wkradł się błąd w tekście. O tutaj… Kiedy Nikołaj proponuje Annie partę szachów, ona odpowiada mu: Dobra…
– No i?
– Nie razi to pana? Dobra może być droga albo szarlotka. Na pytanie Nikołaja Anna powinna odpowiedzieć: Dobrze lub Zgoda. Albo nic nie mówić i przysiąść się do stolika.
– Mnie to nie razi. Dzisiaj tak się mówi. Język stale ewoluuje.
– Tak, ale sztuka nie dzieje się tu i teraz. Mam napisane w didaskaliach, że w salonie stoi fortepian, a na ścianach wiszą obrazy w złotych ramach…
– W moim przestawieniu tego nie będzie. Uwspółcześnię Płatonowa. Na próbach przedstawię państwu swoją koncepcję. Tłumaczenie jest nowoczesne, autor jest chwalony i nagradzany, cieszy się popularnością w środowisku. Obaj myślimy tak samo – chcemy przyciągnąć do teatru młodych widzów, dlatego musimy używać ich języka. Ja mam jeszcze bardziej rewolucyjne pomysły. Ale o tym wszystkim opowiem na próbach.
– Dobrze, a ja jednak nie wypowiem na scenie jako Anna słowa „dobra”. Przepraszam, ale to nie jest ta postać.
– Chce pani poprawiać tłumacza?
– A nie mogę? Skoro on mógł poprawić autora. I pan jak słyszę też ma na to apetyt…
– Słyszałem, że z panią się ciężko pracuje, że jest pani czepialska… Czy może mi pani udowodnić, że to nieprawda. Że nie słowa się liczą, ale emocje jakie ze sobą niosą. Anna myśli w tym momencie o Platonowie, mogła się przejęzyczyć. Pani Doroto?
Długa pauza.
– Dobra… Przekonał mnie pan!
Kurtyna opada.
__________________________________________________________________
2. Przepaska Hipolity
Postaci:
Aktor#1
Aktor#2
Reżyser
Aktorka
Aktorzy stoją pod drzwiami do sali prób i nasłuchują.
– Są tam. Słyszę. Ktoś biega…
Aktor#1 szarpie za klamkę, drzwi są zamknięte. Przykłada oko do dziurki od klucza.
– Nic nie widać, chyba klucz jest w drzwiach.
W tym momencie słychać zgrzyt klucza w zamku, drzwi się otwierają, wybiega przez nie zapłakana Aktorka, w poszarpanych trykotach.
– Ania… Co się stało?
Aktorka nie reaguje. Znika. Aktorzy wahają się, co robić, kiedy w drzwiach staje Reżyser.
– O co chodzi?
– O nasze role.
– Dziewczyny już od dawna próbują. A my…
– To będzie przedstawienie o Amazonkach i to one są najważniejsze.
– Premiera za tydzień, a my z kolegą nic nie wiemy o pana koncepcji.
– I bardzo dobrze. Wchodzicie na nieznany sobie teren, jesteście tu obcy.
– Ale co mamy zagrać?
Reżyser przygląda się Aktorom. Najpierw zwraca się do Drugiego, potem do Pierwszego.
– Ty jesteś gejem i świat kobiet cię nie interesuje… A tobie nie staje. I dlatego boisz się kobiet.
– To po co tu przyjeżdżamy?
– Po przepaskę Hipolity. Żeby odebrać jej moc. Proszę…
Reżyser wyciąga z kieszeni sztucznego penisa przyczepionego do gumowego pasa.
– To jest właśnie ta przepaska.
Aktorzy patrzą zaskoczeni.
– Co mamy z tym zrobić?
– Użyć.
Kurtyna opada.
___________________________________________________________________
3. Pani D.
Postaci:
Dyrektor
Aktor
Dyrektorowa
___________________________________________________________________
Podstarzały Dyrektor siedzi za biurkiem, trzyma w dłoni CV. Aktor, typ amanta, siedzi naprzeciwko patrzy na Dyrektora w napięciu.
– Bogate ma pan CV.
– Po studiach postawiłem tylko na teatr no i uzbierało się…
Dyrektor marszczy brwi. Czyta z lekką ironią.
– Zwiotczały Penis w Niech żyje masturbacja...
– To na motywach Snu nocy letniej. W sumie można powiedzieć grałem Heraklesa.
– Gucio w Duchach?
– Luźna adaptacja Dziadów.
Dyrektor spogląda na aktora z ciekawością.
– Zagrał pan też ojca Grety Thunberg w A…
– A. jak Antygona. Inspirowaliśmy się w pracy Sofoklesem.
– Żałuję, że tego wszystkiego nie widziałem… Znam za to pana jako Zbyszka Niewinnego z Najgorszych lat naszego życia.
– W końcu zdecydowałem się na serial…
Pukanie do drzwi. Po chwili do gabinetu wchodzi Dyrektorowa. Dużo młodsza od Dyrektora.
– Kiciu, pamiętałeś o leku na wątrobę?
– Zaraz, kochanie. Mam gościa.
Dyrektorowa żwawo podchodzi do Aktora i wyciąga rękę na powitanie.
– Jestem Anka. Bardzo się cieszę, że będzie pan pracował w naszym zespole.
Aktor z niedowierzaniem patrzy na Dyrektora, który jest lekko zmieszany.
– Czy to znaczy…
– Tak, ma pan angaż. Witamy na pokładzie. Na początek weźmie pan zastępstwo za Orcia w Nie-boskiej komedii, bo kolega się nie sprawdził.
Dyrektor wstaje i ściska dłoń Aktora.
– Formalności załatwi pan z moim zastępcą.
Aktor kłania się zadowolony i wychodzi. Dyrektorowa uśmiecha się kokieteryjnie, po czym sięga po CV aktora i wstukuje do komórki numer telefonu Aktora. Dyrektor wzdycha i wyjmuje blister z lekami.
Kurtyna opada.