EN

7.02.2025, 13:29 Wersja do druku

Tomek, nasz Wszechświat?

„Hibernacja” Beniamina M. Bukowskiego w reż. autora w Teatrze Małym w Tychach. Pisze Tomasz Domagała na stronie DOMAGAŁAsieKULTURY.

fot. mat. teatru

Olśniewająca jest w tym spektaklu praca Mirka Kaczmarka, choć na pierwszy rzut oka właściwie jej nie widać. Ogromny biały ekran, gipsowy odlew góry przywiązany do  sztankietu pomarańczowymi pasami, namiot oraz jakiś mały fragment skalny niedaleko niego – za wiele początkowo nie obiecują. A jednak gdy się po spektaklu opuszcza widownię, ma się wrażenie, że było się w świecie bohatera w sposób absolutny. Mało tego: bez słów pojmuje się również to, co obok śmiertelnego ryzyka może człowieka w górach uzależnić, a więc ich monumentalne, obezwładniające wręcz piękno, wyczarowane przez Kaczmarka poprzez odpowiednie światło oraz proste, znakomite wizualizacje Maćka Malinowskiego. Praca scenografa jest tu jednak o tyle symptomatyczna, że warto o niej napisać trochę więcej. Jako że fabularnie mamy do czynienia z historią tragicznie zmarłego w Himalajach Tomka Mackiewicza, a więc w gruncie rzeczy pasjonata gór, który we wspinaniu wysokogórskim odnalazł sposób na życie, owa gra elementami scenografii w jakiś niezwykły sposób pokazuje też niełatwą drogę życiową bohatera. Od zapalonego amatora do pełnokrwistego himalaisty, którego status (kwestionowany przez wielu ludzi) potwierdziły same Himalaje, zsyłając mu spektakularną śmierć na zboczu jego ukochanej góry Nanga Parbat. Owa gra polega na tym, że w miarę upływu czasu elementy te zyskują coraz istotniejszą rolę; czym innym bowiem jest namiot rozbity gdzieś nieopodal skały, czym innym – ten sam namiot rozrywany huraganowym wiatrem na wysokości ponad ośmiu tysięcy metrów. To wrażenie wzmocnione jest również poprzez stopniowe ubieranie scenicznego Tomka Mackiewicza w coraz to bardziej specjalistyczną odzież, początkowo to jakiś t-shirt czy puchówka, w finale – profesjonalny kombinezon, w którym grający Tomka Krystian Durman wygląda już na prawdziwego himalaistę. Albo na człowieka, który wreszcie jest ubrany stosownie do trudnych, niesprzyjających okoliczności, gotowy na najgorsze, a więc całkowicie świadomy tego, co robi, oraz w pełni to kontrolujący. Jest to więc nie tylko opowieść o Himalajach, ale i o życiu, które bohater tam odnalazł.  

Gdy w finale spektaklu reżyser Beniamin Bukowski zabierze nas w ostatnią podróż Tomka Mackiewicza na Nangę, wydarzenia, których staniemy się świadkami spuentują każdą z tych narracji, prowadząc nas do ekstremalnej sceny, w której naprawdę przeżyjemy kilka minut z bohaterem w Himalajach. Opowieść zamieni się wtedy w poruszające doświadczenie, tym potężniejsze, że dosłowne. I to w momencie, gdy się orientujemy, że bohater prawdopodobnie dopiero co zakończył proces swojej duchowej formacji, odnajdując siebie i cel swojego życia. Może też dlatego finał tego monodramu tak boli, bohater bowiem staje się postacią na wskroś tragiczną. Co ciekawe, choć z automatu wiadomo, że Himalaje stwarzają śmiertelne zagrożenie dla każdego, kto się na nie porywa, Tomek wydaje nam się bohaterem antycznej tragedii dopiero wtedy, gdy zderzymy jego śmierć z całą jego życiową drogą, ukoronowaną spełnionym dopiero za siódmym razem marzeniem zdobycia Nangi. 

fot. mat. teatru

Tej opowieści by nie było, gdyby nie Krystian Durman, który oddał postaci Tomka kilka lat swojego życia, mnóstwo własnych, często bardzo intymnych i niezbyt przyjemnych doświadczeń oraz cały ogrom talentu, tworząc jedną z ciekawszych męskich kreacji tego sezonu, zwłaszcza że „Hibernacja” jest monodramem, aktor więc naprawdę nie ma się za czym tu ukryć. Interesujące jest także to, że nie wszystkie momenty jego roli cechują się pełną intensywnością, ale że dramaturgia jego aktorstwa w przedziwny sposób rymuje się z nieprzystawalnością bohatera do różnych okresów jego życia, owa obcość aktora wobec fragmentów roli wzmacnia niesamowicie sceniczną postać Tomka oraz opowieść o jego losie. Pierwsza część spektaklu zaczyna się od szybkiego i może nawet czasem zbyt pobieżnego szkicu wszystkiego, co się zdarzyło w życiu Mackiewicza przed pójściem w góry. W części tej Durman jest jakby nieco zgaszony, gra to oczywiście w pełni profesjonalnie, ale gdy przechodzi do górskiej części spektaklu, widać na zasadzie porównania, jak jego aktorstwo nagle rozkwita. Wykonywanie określonych zadań, wcielanie się w postaci, gra polegająca na szkicu sytuacji nagle ustępuje pola spowolnieniu całości i absolutnemu porzuceniu trochę niewygodnej poprzedniej aktorskiej skóry. Tomek Mackiewicz z pokorą, ale i uśmiechem zwraca się do nas z prośbą o pomoc, organizując zbiórkę funduszy na wyprawę, a ja widzę Krystiana Durmana, który wreszcie znalazł w tej opowieści czysty ton. Zabieram się z nim w Himalaje, wierząc mu całkowicie, i nie żałuję, odtąd bowiem mam wrażenie, że Krystian Durman gdzieś zniknął, na scenie zaś zmaterializował się realny Tomek Mackiewicz. Te kilkadziesiąt minut pokazuje nam skalę talentu i możliwości tego krakowskiego aktora, dowodząc, że na nic wspaniały teatr, w którym się gra, na nic role u świetnych reżyserów, jeśli aktor nie ma możliwości pokazania na scenie, kim jest, nie w sensie aktorskim, ale ludzkim. Bo prawdziwy, odarty z kulturowych złogów człowiek, to w teatrze wciąż najpiękniejsza i najważniejsza istota, potrafiąca dotrzeć do serca każdego widza. Durman w Narodowym Starym Teatrze gra naprawdę bardzo dobrze (Strzępka, Bukowski, Marciniak), ale w moim przekonaniu nie dostał tam dotąd szansy, która pozwoliłaby mu realnie spotkać się na scenie ze sobą, a więc i z nami. Wymyślił więc ją sobie sam, namówił Beniamina Bukowskiego oraz dyrektora Pawła Drzewieckiego do współpracy i zabrał nas w swoje Himalaje. Jeśli prosił ich tak wspaniale, jak jego bohater nas o pieniądze na wyprawę, nie dziwię się, że „Hibernacja” powstała.

Tekst Beniamina Bukowskiego przedstawia życie bohatera w porządku chronologicznym, w ciekawym, nierealistycznym, lekko poetyckim stylu. Kodą jest tytułowa tybetańska wieczna hibernacja, z której Tomek Mackiewicz budzi się na chwilę, żeby opowiedzieć nam swoją historię. Uczciwie należy napisać, że gdyby została opowiedziana w podobnym stylu na scenie, spektakl byłby co najwyżej poprawny. Na szczęście Beniamin Bukowski jest też doświadczonym reżyserem, w finale spektaklu więc zabiera nas nagle nie tylko w prawdziwe Himalaje, ale też w te artystyczne, zrywając z konwencją napisanego przez siebie tekstu i wykraczając daleko poza teatr. Nie ma zbyt wiele opowieści tego typu w polskim teatrze, bo to bardzo ryzykowna „wspinaczka”. Cały spektakl zależy od krótkiego, aczkolwiek spektakularnego finału: jeśli aktorzy nie „zdobędą góry”, wszystko na nic. Na szczęście Bukowskiemu i Durmanowi się udało, zdobyli „szczyt”, co skutkuje tym, że nie tylko ja, ale też mnóstwo innych widzów wyszło z teatru głęboko poruszonych, na czele z żoną Tomka Mackiewicza Anią i jego córkami. Warto wspomnieć jeszcze o znakomitej muzyce Wojtka Kiwera, mającej tu niezwykle ważną funkcję (dźwiękowe kreowanie pejzażu, będące pełnoprawnym partnerem obrazu) oraz choreografii Maćko Prusaka, bez pracy którego zjednoczenie się Tomka Mackiewicza z bogiem Mahakalą nie mogłoby się zrealizować.

Krystian Durman najpierw zachwycił swoją opowieścią o Mackiewiczu Beniamina Bukowskiego i zespół Teatru Małego w Tychach, po czym – już wraz z nimi na pokładzie – wielu widzów tego poruszającego monodramu. Zabrał nas w Himalaje i zapewnił prawdziwe emocje. Wypada mu tylko pogratulować.

P.S. Ta recenzja, zgodnie z kryteriami etycznymi sprzed lat nie powinna w ogóle powstać, a to dlatego, że w programie tego spektaklu znajduje się mój przekrojowy tekst o górach w polskim teatrze ostatnich lat oraz wywiad z reżyserem i aktorem. Kiedy jednak wracałem z Tychów pociągiem, nie mogąc przestać myśleć o tym, co zobaczyłem i przeżyłem, pomyślałem, że napiszę, że mam taką głęboką wewnętrzną potrzebę, Was zaś, moi Czytelnicy, po prostu uczciwie o tym poinformuję. Każdy zrobi z tą informacją, co będzie chciał.             

Recenzja powstała w ramach projektu DOMAGAŁAsięTEATRU. Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.


Tytuł oryginalny

Tomek, nasz Wszechświat? – o „Hibernacji” w reż. Beniamina Bukowskiego z Teatru Małego w Tychach

Źródło:

domagalasiekultury.pl
Link do źródła

Autor:

Tomasz Domagała

Data publikacji oryginału:

03.02.2025