„The Wall” wg scenar. Joanny Bednarczyk w reż. Pawła Miśkiewicza w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Epicka (sic) opowieść o wojnie. Joanna Bednarczyk sięgnęła bowiem do tekstów beletrystycznych i dokumentalnych, żeby językiem literatury opowiedzieć o jej okrucieństwie, bezsensie, i o tym – że wojna zawsze ma twarz człowieka.
Do sceny rozpoczynającej spektakl – na lotnisku Gatwick w Londynie widzimy uciekającego przed opresyjnością swojej ojczyzny 65-letniego imigranta, próbującego uzyskać azyl w Wielkiej Brytanii – mam małą uwagę, mianowicie - nie jest prawdopodobna. Ktoś nieposiadający ważnych dokumentów, np. wizy, w ogóle nie zostałby wpuszczony do samolotu, zapewniam, ale – przymknijmy na to oko.
Później mamy dystopijną historię o – trudnym dziś do wyobrażenia - terrorze państwa wobec własnych obywateli w Irlandii, i - dość upiorną opowieść o okrucieństwie czarnoskórych żołnierzy francuskich na frontach I wojny.
Najbardziej jednak poruszający jest drugi akt The Wall, prawie w całości poświęcony Palestyńczykom. Historia śmierci pięcioletniego syna Abeda Salamy, który zginął w pożarze autobusu szkolnego po prostu wciska w fotel, jesteśmy świadkami trudnej do zniesienia bezradności i rozpaczy rodziny chłopca, rodziców, którzy nie mogą pomóc swojemu dziecku, bo ich paszport ma okładkę w niewłaściwym kolorze i nie obejmuje strefy, w której zginął ich synek.
Ten spektakl może być trudny do przyjęcia, rzecz bowiem o tym, że na świecie toczą się wojny, że - codziennie ktoś ginie, i -codziennie ktoś opłakuje swoich zabitych najbliższych. Żeby nie zwariować - te fakty po prostu wypieramy, uprzedzam więc, że tym razem do teatru nie wybierzecie się bezkarnie.
Może boleć, ale - warto. Także dlatego, że oglądamy przedstawienie świetnie zagrane. Mamy wspaniałe role Katarzyny Herman, Marcina Bosaka i Marty Nieradkiewicz. Paweł Tomaszewski w podwójnej roli w makabrycznej opowieści o czarnoskórych żołnierzach wzbudza prawdziwy lęk, a trochę w kontrapunkcie - śmiech na widowni wywołują komediowe role Anny Kłos. Muzyka Wojtka Krzaka i Mai Kleszcz jest jednym z równorzędnych bohaterów tych opowieści, a więcej niż udany debiut na deskach TD zalicza Maksymilian Piotrowski.