EN

10.07.2023, 12:33 Wersja do druku

Tęsknota – w tym słowie jest wszystko. Jubileusz Teatru Atelier w Sopocie

Nie wiem, co będzie za dwadzieścia lat, ale dziś widzę, że do spełnienia bliżej niż dalej – mówi André Ochodlo, aktor, reżyser, twórca i dyrektor Teatru Atelier w Sopocie.

fot. mat. teatru

Rok 2023 to 60. urodziny André Ochodlo i 30. Lato Teatralne na sopockiej plaży. Połowę życia spędził pan w Sopocie!

Ta scena, która otworzyła swe podwoje 9 lipca w 1994 roku, to owoc szaleństwa grupy ludzi. Ludzi, którzy towarzyszyli mi w tej wędrówce, szli równo ze mną, jedni kilka kilometrów, inni kilka metrów, ale każdy centymetr tej drogi to cząstka naszego małego teatru, jego wielkiej historii. Tworzą ją też widzowie, którzy przychodzili i odchodzili, sponsorzy, którzy przybywali i odfruwali, miasto Sopot, które wciąż z nami jest. Od początku. Notabene prezydent Sopotu Jacek Karnowski też świętuje w tym roku okrągłe urodziny. Trzeba przyznać, że trzyma się bardzo młodo…

A i pan nic się nie zmienia.

Znamy się z panem prezydentem pół życia. Pierwszy raz spotkaliśmy się w sopockim Teatrze Kameralnym, który użyczył sceny naszemu teatrowi, a gdzie dziś straszy jakiś sklep z ubraniami! To boli! Gdy przechodzę tamtędy, moje pełne tęsknoty oczy unoszą się ku tej malutkiej scenie z ciasnymi garderobami, ku tym wąskim schodom, skrzypiącym na widowni krzesłom… Ten teatr miał swój zapach, miał duszę. Tam właśnie zobaczyli nas po raz pierwszy ówczesny prezydent Sopotu Jan Kozłowski i wiceprezydent Jacek Karnowski. Polubiliśmy się, zaproponowali nam współpracę. Wkrótce wyruszyliśmy na poszukiwanie siedziby dla naszej sceny. Oglądaliśmy różne większe i mniejsze ruiny, padło na betonowy hangar na plaży. Miejsce idealne!

Tamten młodzieńczy entuzjazm wciąż w panu jest?

Człowiek się starzeje, inaczej patrzy na świat. Niedawno znalazłem ulotki Lata Teatralnego sprzed 30 lat. Robił nam je pierwszy polski gigant komputerowy Computer Kajkowski Studio! Pamiętam, jak siedzieliśmy na plaży i składaliśmy te druki A4 na pół, i jeszcze raz na pół, całą noc! Taka to była wtedy technika. Żmudna, mechaniczna robota, ale nie potrzebowaliśmy snu, nie czuliśmy się zmęczeni. I jeśli pani pyta, czy coś się we mnie zmieniło od tamtego czasu, to powiem: Dziś już bym nie składał całą noc tych ulotek... (śmiech)

Pierwszy sezon?

Wiele się działo. Naszym sponsorem, także od początku, był niemiecki konsulat. Ostatnie dwa tygodnie pierwszego Lata Teatralnego prezentowaliśmy zatem wieczory poetyckie w języku niemieckim, taki ukłon w stronę darczyńcy. Zaprosiliśmy wspaniałą aktorkę z Niemiec. Muszę przyznać, że tłumów na tym nie było, ale już w tamtym czasie zaczęła do nas przychodzić Agnieszka Osiecka, była na widowni każdego wieczora! Zresztą, dobrze znała niemiecki, choć przede mną udawała, że nie zna go wcale.

Gdy przyszła do Atelier pierwszy raz, niewiele jeszcze pan o niej wiedział.

Znałem jej teksty, ale ta jej nonszalancja nie robiła na mnie najmniejszego wrażenia. Dopiero, gdy poznaliśmy się bliżej, zrozumiałem ten geniusz. Borys Pasternak pisał, że wszystko weryfikuje czas. Jeżeli długie lata po śmierci artysty znajdą się nowi ludzie, którzy go czytają, interpretują, zachwycą się tą twórczością, to znaczy, że naprawdę miało się talent. Ona miała.

Tegoroczne lato inauguruje pana koncert „Pięć miłości”, czyli pięć języków pana życia. Ktoś powiedział, że język jest jak ojczyzna. Który z nich zatem jest panu szczególnie drogi? Niemiecki? W Niemczech się pan urodził.

To język, w którym liczę pieniądze... Rachuję po niemiecku, ale też po niemiecku śnię. Myślę też w tym języku, tylko gdy jestem w Polsce, moje myśli biegną po polsku. Sny jednak, nawet tutaj, są językowo niezmienne. Dzięki Szymonowi Szurmiejowi, dyrektorowi Teatru Żydowskiego poznałem tę najpiękniejszą siostrę języka niemieckiego – jidysz. Potem u pewnego białostockiego Żyda, który przyjechał po wojnie do Gdańska, brałem lekcje z wileńskiej, literackiej jego odmiany. W tym języku pisał Singer. Tak powstał mój projekt „Yiddishland”. To kolekcja 120 pieśni jidysz, skomponowanych przez 12 współczesnych polskich kompozytorów do najwybitniejszych dzieł poezji jidysz. Czuję wdzięczność, że duch tej poezji towarzyszy mi od tylu lat.

Polski wśród tych miłości plasuje się na którym miejscu?

Przed jidysz, chociaż ten jest językiem z serca, i kiedy myślę o nim, robi mi się w środku dziwnie, a nie lubię być sentymentalny. Polski to język, w którym porozumiewam się z innymi. W języku polskim żyję też teatrem. A o teatrze nie tylko mówię, oddycham nim. Będąc w Polsce, nauczyłem się, jaka to jest wielka przyjemność słuchać kogoś, kto mówi piękną polszczyzną. Piękna polszczyzna ma w sobie szlachetność.

Kto pana uczył polskiego?

Zacząłem podczas dwumiesięcznego stypendium w Łodzi. Chodziłem wtedy na kurs dla obcokrajowców, byłem w klasie razem z pięcioma przybyszami z Chin. To był fatalny pomysł, jeden Niemiec i piątka Chińczyków... Niczego się wtedy nie nauczyłem. Potem moimi uniwersytetami były kontakty z Polakami. Pół roku bolała mnie od tego głowa, ale w końcu wszystko ruszyło do przodu.

Język to też ludzie, ma pan do nich szczęście.

To mało powiedziane! Kiedy patrzę wstecz, nie pamiętam momentów, które mogłyby wywołać we mnie rozżalenie, widzę wielu ludzi, którzy oddali siebie idei teatru. Zaraz mam kolejną próbę, cieszę się, że znów wejdę na tę naszą scenę. To też jest szczęście. Prezent z Góry. Budzisz się rano i mniej boli niż wczoraj, i jest na co czekać…

A co będzie za 20 lat?

Mówi się, że jeśli człowiek coś planuje, to Pan Bóg się z tego śmieje. Nie wiem, co będzie za dwadzieścia lat, ale dziś widzę, że do spełnienia bliżej niż dalej.

Ulubione polskie słowo?

Tęsknota. W tym słowie jest wszystko. W każdym języku brzmi pięknie. Po niemiecku – Sehnsucht...

Po francusku: la langueur...

To prawie jak l’amour.

fot. mat. teatru

Lato Teatralne 2023 w Sopocie. Program

W jubileuszowym recitalu André Ochodlo usłyszymy wybrane pieśni z kolekcji „Yiddishland”, którą artysta tworzył we współpracy z szefem muzycznym Teatru Atelier Adamem Żuchowskim. Oprócz pieśni z tej kolekcji, usłyszymy również oryginalne interpretacje utworów Jacque’a Brela, Bertolta Brechta, Paula Anki, rarytasy, jak słynny „Tomaszów” Juliana Tuwima i Zygmunta Koniecznego, częściowo w niemieckim przekładzie, zrealizowanym specjalnie dla André Ochodlo, czy „Uciekaj moje serce” autorstwa Agnieszki Osieckiej i Seweryna Krajewskiego. W tych czasach nie może również zabraknąć jednego z najważniejszych protestsongów antywojennych – „Gdzie są kwiaty z tamtych lat”.

W ramach tegorocznego Lata Teatralnego także, między innymi, koncert „Tribute to The Beatles i nie tylko”. To program z udziałem artystów: Miki Urbaniak i Victora Daviesa. Usłyszymy największe przeboje zespołu The Beatles w akustycznych aranżacjach producenta muzycznego Victora Daviesa. Jazz, pop, R&B, elektro plus instrumentalne i wokalne improwizacje, dla których inspiracją i punktem wyjścia są hity legendarnej Czwórki z Liverpoolu.

W programie też recital Magdy Umer „Wciąż się na coś czeka”. Magda Umer to mistrzyni interpretacji piosenki literackiej. W recitalu usłyszymy utwory z płyt: „Noce i sny”, „Wciąż się na coś czeka”, oraz piosenki-wizytówki artystki, ikony polskiej piosenki literackiej.

Spektakl „Tuwim dla dorosłych” to z kolei pełen dowcipu i swady portret Juliana Tuwima – poety o bardzo wyrazistej postawie wobec życia, ludzkich przywar, obyczajowości i polityki.

A Katarzyna Żak wystąpi z programem „Kocham Cię życie”. Będzie to podróż po pięknych, znanych piosenkach Wojciecha Młynarskiego. Usłyszmy m.in: „Kocham Cię życie”, „Nie ma jak u Mamy”, „Po co Babcię denerwować”, „Jesteśmy na wczasach”, „Piosenkę Starych Kochanków”, „Ogrzej mnie”, „Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał” i wiele innych.

Z recitalem wystąpi też Hanna Banaszak.

Szczegóły bogatego programu TUTAJ.

Tytuł oryginalny

Tęsknota – w tym słowie jest wszystko. Jubileusz Teatru Atelier w Sopocie

Źródło:

www.zawszepomorze.pl
Link do źródła

Autor:

Gabriela Pewińska-Jaśniewicz

Data publikacji oryginału:

06.07.2023

Wątki tematyczne