Zawsze 13 marca (czasami dzień-dwa wcześniej lub później) spotyka się grupa STS-owska – weterani, przyjaciele, znajomi. Data jest ważna – 13 marca 1954 roku to dzień pierwszego spotkania grupy amatorów-studentów, która po paru tygodniach prób (pomagali artyści z Teatru Satyryków przy ul. Konopnickiej) dała premierę składanki To idzie młodość. Pisze Lucjan Cehl.
Program miał być częścią 1-Majowej akademii, wykonany został 2 maja 1954 w Sali Energetyka na Wybrzeżu Kościuszkowskim. Entuzjastyczna reakcja publiczności sprawiła, że zagrali go jeszcze 14 razy. I postanowili, że będzie ciąg dalszy. W ten sposób narodziło się ważne zjawisko Październikowej odnowy – STUDENCKI RUCH TEATRALNY. Zaraz po warszawskim zespole powstał gdański BIM BOM (liderzy - Zbyszek Cybulski i Bogumił Kobiela), potem łódzki PSTRĄG, Teatr 38 w Krakowie, KALAMBUR we Wrocławiu.
STS dotrwał jako grupa amatorska do 1969 roku, potem – za „niesłuszne” programy – został przymusowo uzawodowiony, jeszcze później połączony z Teatrem Rozmaitości. W 1975 roku zarządzono remont siedziby przy ul Świerczewskiego 76 (dziś Solidarności) i to był koniec Sceny STS.
Nie ma teatru – jest pamięć. Na rocznicowym spotkaniach pojawia się kilkadziesiąt osób, które gości przyjaźnie Klub Księgarza. Każde spotkanie to wspominanie Kolegów, którzy odeszli. W tym roku wspominanie było trochę nietypowe, bohaterem wieczoru był – Wojciech Siemion. Czyli pełny zawodowiec. Tak się jednak stało, gdy szukał miejsca na swoje teatralne poszukiwania, że gościnę zaoferował tylko STS. Tu narodził się nowoczesny teatr jednego aktora – 24 listopada 1959 roku Siemion dał premierę „wieczoru poezji ludowej” (nazwę teatr jednego aktora nadał Ludwik Flaszen trochę później) Wieża malowana, a niebawem drugą – Zdrada wg opowiadań Izaaka Babla. Pozostał w STS sześć lat, poza monodramami zagrał jeszcze w 5 premierach (prawie wszystkie w reżyserii Jerzego Markuszewskiego).
15 marca tego roku Siemiona i jego obecność w studenckim teatrze przypominali – badacz ruchu studenckiego (także zawodowego teatru jednoosobowego i małych form) prof. Lech Śliwonik oraz aktor z najdłuższym stażem (a „po drodze” przez kilka lat dyrektor scenki) Ryszard Pracz. Była projekcja archiwalnego nagrania Wieży malowanej, były stare fotografie, piosenki. Bo od Siemiona zaczęto, a potem poszły najróżniejsze wspomnienia… Teatr – jak za dobrych lat – znowu zjednoczył…