EN

12.03.2013 Wersja do druku

Szczęściem pederasta

Grzegorz Małecki dał się ponieść emocjom i myślowemu frazesowi. Ale to nie dziwne, bo frazes i błazeństwo rządzi środowiskiem teatralnym od wieków. Opowiadają o nim Weronika Szczawińska i Agnieszka Jakimiak w "Artystach prowincjonalnych" - pisze Maciej Nowak w Przekroju.

Gdy w Rzeczypospolitej czytam wywiad z cudownym aktorem Grzegorzem Małeckim, oburzonym, że współczesny teatr opanowały pedały to zastanawiam się, gdzieś się Panie Grzegorzu przez te lata chował? Ze świetnej teatralnej rodziny Pan przecież pochodzi! W pełni rozumiem zaskoczenie i oburzenie Prezydenta Lecha Wałęsy, który życie spędził w sferach stoczniowo-rządowych, gdzie do takich uchybień towarzyskich nikt się łatwo nie przyznaje. Ale w teatrze?! Już Aleksander Bardini mawiał, że odkąd na scenie i w kulisach władzę przejęły pedały to Żydzi nie mają tam co robić. Bardini nie żyje prawie ćwierć wieku, spostrzeżenie to poczynił na długo przed śmiercią, więc nietradycyjna seksualność rządzi w teatrze dobrych kilka dziesiątków lat. A pewnie dużo, dużo więcej. Zresztą, nie wszyscy artyści na to narzekali. W 1891 roku Gabriela Zapolska pisała do Stefana Laurysiewicza z Paryża, gdzie zatrudniła się w jednym z teatrów, jako aktorka: ,,D

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Przekrój nr 10/ 11.03.12

Autor:

Maciej Nowak

Data:

12.03.2013

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe