Logo
Recenzje

Strefa 0

28.10.2025, 12:05 Wersja do druku

 „Strefa 0” Magdaleny Drab w reż. autorki we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Pisze Michał Derkacz na stronie wroclaw.dlastudenta.pl.

fot. mat. teatru

25 października we wrocławskim Teatrze Współczesnym odbyła się premiera spektaklu „Strefa 0” - pierwszej z dwóch zaplanowanych na ten sezon realizacji sztuk nagrodzonych w VI Konkursie Dramaturgicznym STREFY KONTAKTU. Reżyserka Magdalena Drab prezentuje w nim problem syndromu rezygnacji wśród dzieci uchodźców. Czy warto wybrać się na to przedstawienie?

Okazuje się (dla większości widzów to pewnie zaskoczenie), że co roku ponad setka z dzieci uchodźców zapada w śpiączkę! Przedstawienie koncentruje się wokół małej dziewczynki, która niczym bajkowa śpiąca królewna zasnęła na wiele miesięcy, a widzowie razem z nią, choć bardziej od snu obserwujemy tu surrealistyczny koszmar bohaterów, zdanych na łaskę innych i łut szczęścia.

Powracające sceny ucieczki, podróży, przesłuchań, a potem wypełnianie absurdalnych formularzy i pogarda bezdusznych urzędników – to wszystko wypełnia scenę przez 100 minut, kiedy bezimienne postacie z twarzami pomalowanymi prawie jak u komiksowego Jokera prześladują niegdyś porządnych ludzi, dziś zamkniętych w rubryce „człowiek cokolwiek”, bo przecież tych nazwisk ani nikt nie wymówi, ani tym bardziej nie zapamięta.

Może się wydawać, że „Strefa 0” to kolejny spektakl o wojnie na Ukrainie czy w Strefie Gazy, ale nie do końca tak jest. Twórcy unikają jawnych odniesień do współczesnych konfliktów i starają się pokazać opowieść możliwie uniwersalną. Nie ma tu nazwisk, nazw państw ani innych języków niż polski, choć kilkukrotnie urzędnik prześmiewczo docenia wykształcenie bohaterów i ich znajomość angielskiego. Punkty widzenia także wcale nie są oczywiste. Niby śledzimy sen małej dziewczynki, ale ona nie jest tu główną bohaterką, a raczej cichą obserwatorką tego, co spotyka jej mamę, tatę i braciszka.

Dziecięca aktorka nie wypowiada kwestii, lecz słyszymy je z tzw. offu. Jest to logiczne i uzasadnione rozwiązanie narracyjno-realizacyjne, które w dodatku nie potęguje stresu dziecka, obserwującego sceny zdecydowanie skierowane do dorosłych. „Strefa 0” to wyjątkowo mroczny, jednostajnie smutny i przygnębiający spektakl, podczas którego uśmiechnąć można się tylko raz (scena z kalamburami na pokazywanie). Jest tu strach, przemoc fizyczna i psychiczna, śmierć i wszystko to, czego można się spodziewać po historiach uchodźców wojennych.

Spektakl nie wpada na szczęście w pułapkę jawnego głosu popierającego politykę danej strony, bo jak już mówiliśmy – jest on uniwersalny i wielowymiarowy. Poznamy racje zarówno ofiar, jak i oprawców czy postronnych postaci na drodze protagonistów. Co jeszcze ważniejsze – ani na chwilę nie zapomnimy, że jesteśmy w teatrze, a przed nami rozgrywa się sztuka. Magdalena Drab zamykając akcję w formule snu, nie robi tu teatru dokumentalnego, tylko korzysta z wszelkich środków wyrazu teatru współczesnego.

Widzimy prostą, ale wielofunkcyjną scenografię. Aktorzy grają często bardzo umowne role, wcielając się w kilka postaci (charakteryzacja to tylko ułatwia), a rekwizyty często nie pełnią roli danego przedmiotu. Nawet palenie papierosów jest umowne (brawo za to!), bo twórcy wierzą nie tylko w talent obsady aktorskiej (bardzo wysoki poziom), ale też w inteligencję widza. Pochwalić możemy także rozmieszczenie krzeseł dla widowni (po dwóch stronach centralnie ustawionego stołu), dzięki któremu jesteśmy bardzo blisko aktorów.

Wrocławski Teatr Współczesny już na początku sezonu 2025/26 ma w ofercie mocny i ważny tytuł, który jest udany zarówno pod względem tematu, jak też podejścia do jego realizacji oraz aktorstwa. Przed zakupem biletu, trzeba jedynie pamiętać, że to sztuka trudna i smutna - stanowiąca wyzwanie intelektualne i emocjonalne. Polecamy, jeśli tego właśnie szukacie na wrocławskich scenach.

Autor:

Michał Derkacz

Data publikacji oryginału:

27.10.2025

Sprawdź także