Słyszałem, że woli Pani w zawodzie samotność, a nie grę zespołową, bo z natury jest Pani samotniczką i indywidualistką, która zawsze ma sprecyzowany pogląd na świat, tylko często boi się wyrazić swoje zdanie...
Owszem, lubię w zawodzie samotność, o czym mogą świadczyć moje monodramy. Ale na dłuższą metę taka forma działalności artystycznej staje się nudna. Jako dziewczyna śpiewałam w chórze i bardzo to lubiłam, właśnie ze względu na bycie w zespole. Przy mojej indywidualności praca w zespole jest świetnym ćwiczeniem. Nie wysuwam się do przodu, tylko jestem jednym z trybików w machinie. To sympatyczne, ponieważ człowiek jest otoczony ludźmi. Lubię dużo różnych rzeczy, ale nie potrafię zbyt długo tkwić w jednym układzie. Lubi Pani zmiany?
Uwielbiam. Lubię w domu przesuwać meble, robić ciągłe remonty. Lubię zmieniać wystrój mieszkania. Stagnacja mnie zabija. W moim życiu musi się ciągle coś dziać.
Swego czasu wpadła Pani w nałóg alkoholowy. Co było tego powodem?