„Arabela” Maliny Prześlugi w reż. Piotra Ratajczaka w krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych, filia we Wrocławiu, na Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.
“Arabela” to dyplom, który daleko wykracza poza ramy typowego spektaklu studenckiego – zamiast nostalgicznej rekonstrukcji znanego serialu, otrzymujemy dynamiczne, pełne wyobraźni widowisko, oparte na grze konwencjami i brawurowym rytmie scenicznym.
Ratajczak tworzy świat, w którym płynnie przenikają się porządki rzeczywistości i fantazji. Wykorzystując środki należące do teatru, filmu i kabaretu, reżyser konstruuje sceniczny patchwork – momentami wręcz szalony, ale konsekwentnie prowadzony i w pełni zrozumiały. W tym spektaklu wszystko jest w ciągłym ruchu: postaci, przestrzenie, emocje. Uwagę przyciąga funkcjonalna, stale animowana przestrzeń, którą zespół aktorski wypełnia energią i ruchem, tworząc w błyskawicznym tempie kolejne układy zdarzeń i miejsc.
To, co szczególnie wyróżnia „Arabelę”, to znakomita zespołowość. Nie chodzi tu o prostą koordynację – zespół funkcjonuje jak precyzyjnie zestrojony mechanizm, w którym każdy element ma swoje znaczenie i rytm. Widać ogromne wyczucie zarówno w partnerowaniu scenicznym, jak i w umiejętnym balansowaniu między groteską a psychologiczną wiarygodnością postaci. Kreacje są wyraziste, nierzadko przerysowane, ale zawsze w służbie dramaturgii. Mateusz Guzowski jako Rumburak wnosi do spektaklu wyjątkową energię i charyzmę, zaś Olga Mleczko w roli Czarownicy tworzy postać pełną temperamentu i scenicznego impetu. Jednak prawdziwą siłą tego spektaklu jest kolektywna praca, która – mimo intensywności – zachowuje lekkość i swobodę.
Tekst Maliny Prześlugi okazuje się świetnym materiałem teatralnym. Odnajdujemy w nim inteligentny humor, błyskotliwe odniesienia do popkultury i dowcipne odwrócenia klasycznych baśniowych schematów. Nie ma tu taniej nostalgii ani parodii dla samej parodii. Jest natomiast przemyślana, zaskakująca i pełna kontrapunktów opowieść o tym, co się dzieje, gdy porządek znanego nam świata zostaje zaburzony. I o tym, że wyobraźnia – nawet w czasach kiczu i szumu informacyjnego – może być przestrzenią oporu.
Jeśli w środku spektaklu pojawia się lekkie spowolnienie narracyjne, to nie dlatego, że twórcom zabrakło pomysłów, ale raczej dlatego, że natłok zdarzeń chwilami zaczyna przytłaczać. To jednak nie zarzut, a raczej uwaga wynikająca z dramaturgicznego tempa, które przez większą część przedstawienia jest niezwykle wysokie.
Pokaz na Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi to ważna chwila dla tego spektaklu, potwierdza, że mamy do czynienia z pracą, która wykracza poza ramy dyplomu – zarówno pod względem artystycznym, jak i warsztatowym. To inscenizacja, która nie tylko bawi i zaskakuje, ale także w interesujący sposób komentuje naszą rzeczywistość poprzez filtr bajki. W pełni zasłużona obecność w festiwalowej stawce – i, miejmy nadzieję, nie ostatni raz, kiedy ten zespół pojawia się razem na scenie.