BRAT I SIOSTRA
Rok temu, 28 marca 2020 roku, moja mama Barbara Penderecka-Piotrowska "obchodziła" swoje 80. urodziny w Szpitalu Wojewódzkim MEGREZ w Tychach. Trafiła tam 20 marca na OIOM z sepsą wywołaną przez koronawirusa. Była jedną z pierwszych pacjentek i miała znakomitą opiekę z doświadczoną specjalistką chorób zakaźnych, dr Beatą Puzanowską na czele. Przez kilka dni mama walczyła o życie, ale na szczęście silny organizm i odpowiednio dobrane leki sprawiły, że zaczęła dochodzić do siebie. W dniu urodzin już miała lepszy głos, ale była jeszcze bardzo osłabiona. Dzwonił też do niej z życzeniami brat – Krzysztof Penderecki. Nie spodziewała się, że to ich ostatnia rozmowa...
NAJBARDZIEJ UTYTUŁOWANY POLSKI ARTYSTA
Wujek umarł w swoim domu w Krakowie około 6 rano w niedzielę 29 marca 2020 roku. Mimo iż długo chorował i lekarze przygotowywali rodzinę na to, co najgorsze, wszyscy liczyliśmy na cud... Na początku marca jeszcze spędziliśmy razem trochę czasu w miłej atmosferze, a kilka tygodni później świat stracił kompozytora tej miary, co Beethoven czy Mahler. Krzysztof Penderecki był najbardziej utytułowanym polskim artystą. Otrzymał około 150 nagród i odznaczeń. Przyznano mu w USA aż 5 nagród Grammy, uważanych za muzyczne Oscary. Został doktorem honoris causa ponad 40 uniwersytetów oraz był członkiem honorowym prawie 40 uczelni artystycznych i naukowych oraz instytucji na świecie, od USA i Argentyny po Chiny. Na Międzynarodowych Targach Muzycznych MIDEM w Cannes otrzymał w 2000 roku nagrodę jako najwybitniejszy żyjący kompozytor na świecie.
PANDEMICZNY POGRZEB
Kameralna, pandemiczna msza żałobna, odbyła się dla najbliższej rodziny w kościele na Woli Justowskiej w Krakowie 2 kwietnia 2020 roku. Urna z prochami została złożona tymczasowo w bazylice św. Floriana, gdzie co miesiąc odbywa się msza pamięci Krzysztofa Pendereckiego, a 23 listopada byliśmy na Wawelu na uroczystej mszy, odprawionej w rocznicę jego urodzin. Uroczysty pogrzeb o charakterze państwowym ma się odbyć w kościele świętych Piotra i Pawła. Prochy jednego z najwybitniejszych Polaków zostaną umieszczone w Panteonie Narodowym. Data pogrzebu, wyznaczona na koniec maja, wciąż jest niepewna... Trzecia fala pandemii szaleje, a na uroczystość chcą przyjechać delegacje z wielu krajów świata, z kilku kontynentów.
PIERWSZA PASJA PO BACHU
W naszym kraju Krzysztof Penderecki był często porównywany do innych polskich kompozytorów. Nie miał w sobie fałszywej skromności - doskonale wiedział, ile osiągnął swoim talentem i pracą. Gdy porównywano go do Chopina, nie buntował się, mimo iż ich twórczość była kompletnie różna, ale obaj byli genialni i sławni na całym świecie. Gdy jednak ktoś porównywał go do Szymanowskiego czy Moniuszki, bardzo się denerwował. Wolał, kiedy w recenzjach z jego dzieł zestawiano go z Bachem, Beethovenem czy Mahlerem. Przecież napisał "Pasję wg św. Łukasza" - pierwszą po Bachu, która stała się przełomowym dziełem w jego życiu i w historii muzyki XX wieku na świecie. W warstwie brzmieniowej jest nowoczesna, ale w formie i treści nawiązuje bezpośrednio do Bacha i do chrześcijańskich korzeni Europy. Prawykonanie w katedrze w Münster było wielkim wydarzeniem i Krzysztof Penderecki otrzymał znakomite recenzje nie tylko jako wybitny kompozytor, ale także Polak, który jako pierwszy odważył się napisać dzieło na wskroś religijne w czasach, kiedy władza "demoludów" walczyła z Kościołem. Poza tym data napisania "Pasji" też była wyjątkowo wymowna - 1000 lat od Chrztu Polski. Potem już jego kariera potoczyła się błyskawicznie i miał zamówienia na utwory na wiele lat do przodu.
EWOLUCJA TWÓRCZOŚCI, ARBORETUM I CENTRUM PENDERECKIEGO
Nazywano go prekursorem "nowego romantyzmu". Można było odnaleźć pewne inspiracje w jego symfoniach i koncertach do twórczości Mahlera czy Szostakowicza, a w operach do Wagnera - ale nigdy nie było w tym jakiegokolwiek naśladownictwa. Późniejsza jego twórczość znowu ewoluowała, stając się jakąś nową drogą do stworzenia syntezy muzyki europejskiej, z inspiracjami kulturą śródziemnomorską , sztuką, literaturą, filozofią i religią, a także przyrodą. Im był starszy, tym bardziej lubił kontakt z naturą, ze swoimi wspaniałymi, majestatycznymi drzewami i pięknymi krzewami różaneczników. Postawił sobie – oprócz twórczości kompozytorskiej – pomnik w postaci arboretum i Europejskiego Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego ze znakomitą akustycznie salą do koncertów i nagrań. Miał świetny kontakt z młodymi muzykami, rozpoczynającymi swoją drogę artystyczną i potrzebującymi mistrza.
MISTRZ DLA JANIAKA
Stał się takim mistrzem między innymi dla młodego kompozytora Rafała Janiaka, który wygrał Międzynarodowy Konkurs na Operę "Człowiek z Manufaktury" do libretta Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk, ogłoszony przez Teatr Wielki w Łodzi. Zostałem poproszony przez ówczesnego dyrektora teatru Pawła Gabarę o stworzenie koncepcji konkursu i koordynowanie premiery. Jury z Krzysztofem Pendereckim na czele przyznało Janiakowi Grand Prix. Pamiętam wspaniałe spotkanie, jakie mieliśmy na Woli Justowskiej w czerwcu 2019 roku, kiedy Wujek poklepał Janiaka po ramieniu i powiedział: "Cieszę się, że wreszcie narodził się nowy kompozytor operowy".
PENDERECKI I GÓRECKI
Krzysztof Penderecki utrzymywał bliskie kontakty z niewielką ilością kompozytorów. Zaprzyjaźnił się z Henrykiem Mikołajem Góreckim, który zaprosił go do Bielska-Białej na Festiwal Kompozytorów Polskich. W 2005 roku Wujek dyrygował w kościele św. Maksymiliana Kolbego w Bielsku-Białej swoją gigantyczną VII Symfonią "Siedem bram Jerozolimy". Wystąpili: Sinfonia Varsovia, chór Filharmonii Narodowej i znakomici soliści. Ogromne wrażenie zrobił Wojtek Pszoniak jako narrator. Mówiony przez niego tekst został przetłumaczony na język polski, więc publiczność jeszcze głębiej mogła odczytać znaczenia zawarte w utworze. Na finał festiwalu wystąpił jeden z najlepszych zespołów kameralnych na świecie - Kronos Quartet z prawykonaniem III Kwartetu smyczkowego Góreckiego. Symboliczne było też dla mnie dyrygowanie przez Pendereckiego siedmiominutowym utworem "Amen" Góreckiego, w którym pojawia się jedno słowo "amen", mające wiele znaczeń: tak jest, niech tak się stanie, prawda, wierność... Penderecki i Górecki byli równolatkami, urodzili się w odstępie 2 tygodni: Penderecki 23 listopada, a Górecki 6 grudnia 1933 roku.
Pamiętam też wspaniały koncert w kościele w Aleksandrowicach, z okazji 80. urodzin Krzysztofa Pendereckiego, w ramach Festiwalu Kompozytorów Polskich w 2013 roku, ale już bez profesora Henryka Mikołaja Góreckiego, który zmarł trzy lata wcześniej... Wujek dyrygował NOSPR-em i chórem Filharmonii Krakowskiej, który często zapraszał do swoich występów. Zabrzmiały między innymi: "Missa brevis" i "Te Deum" oraz "Chaconne" pamięci Jana Pawła II, do której mam szczególny stosunek. Wujek bardzo szanował naszego papieża i bywał przez niego przyjmowany w Watykanie. Bezpośrednio po jego śmierci napisał "Chaconne". Tworzył swoje najlepsze utwory, gdy był poruszony jakimś wydarzeniem lub ogarnięty smutkiem.
PENDERECKI, NOSPR (WOSPRiTV) W KATOWICACH I JUREK DYBAŁ
Utrzymywał silne związki ze śląskim środowiskiem muzycznym. W 1972 roku nagrał z WOSPRiTV w Katowicach swoje utwory dla słynnej wytwórni EMI, między innymi premierę Koncertu wiolonczelowego z Siegfriedem Palmem - nie tylko świetnym muzykiem, ale również później dyrektorem Deutsche Oper Berlin i prezesem Międzynarodowego Towarzystwa Muzyki Współczesnej. Na kolejnej ważnej płycie - również dla EMI, nagranej w Katowicach, znalazły się: "Tren Ofiarom Hiroszimy" i "De natura sonoris". Wujek też debiutował wtedy, właśnie z WOSPRiTV, jako dyrygent. Nagrał swoje utwory, ale przed publicznością katowicką pojawił się w nowej roli, dyrygując "Ognistym ptakiem" Strawińskiego, którego twórczość uwielbiał. Silne związki z katowicką orkiestrą trwały więc przez około 50 lat. Wujek ogromnie cenił Ślązaków za rzetelność, sumienność, pracowitość, dyscyplinę i otwarcie na współczesną muzykę. Przez wiele lat przyjaźnił się też z Joanną Wnuk-Nazarową (dyrektorką NOSPR od 2000 do 2018 roku, kompozytorką i dyrygentem), która często jako pierwsza oglądała jego partytury. Penderecki był też przewodniczącym rady programowej NOSPR, w której zasiadali również Górecki i Kilar. Gdy była mowa o remoncie sali "Dezember Palast", Wujek nagle oburzył się i stwierdził, że to jest kompletnie bez sensu, że trzeba zbudować zupełnie nową salę. Ówczesny prezydent Katowic Piotr Uszok był pod takim wrażeniem, że zgodził się - i w 2014 roku otwarto dla publiczności nową salę według projektu Tomasza Koniora, której zazdroszczą Katowicom nie tylko inne miasta Polski, ale i Europy. Udało się uzyskać ponad 122 miliony unijnej dotacji. 3 października 2014 roku Filharmonicy Wiedeńscy pod batutą Petera Schneidera wykonali Adagietto z "Raju utraconego" Krzysztofa Pendereckiego, a także "Pieśni biblijne" Antonína Dvořáka i Symfonię "Asrael" Josefa Suka. Wśród czołowych kontrabasistów tej słynnej orkiestry jest pochodzący z Rudy Śląskiej Jurek Dybał, dyrektor Sinfonietty Cracovii, a także pomysłodawca i dyrektor Międzynarodowego Festiwalu im. Krzysztofa Pendereckiego - Poziom 320 w Zabrzu, odbywającego się dzięki przychylności władz miasta, z Małgorzatą Mańką-Szulik na czele.
MIKOŁOWSKIE DNI MUZYKI
Dużym przeżyciem był dla mnie finał jubileuszowych XXV Mikołowskich Dni Muzyki w czerwcu 2015 roku. Prowadziłem tam różne koncerty na zaproszenie dyrektora Gerarda Piszczka i szefa artystycznego prof. Władysława Szymańskiego, organisty, kompozytora i teoretyka muzyki (od 2016 roku rektora Akademii Muzycznej w Katowicach). Ten koncert był jednak dla mnie absolutnie wyjątkowy. Krzysztof Penderecki dyrygował orkiestrą NOSPR w Bazylice św. Wojciecha w Mikołowie, a ja komentowałem to wydarzenie. Pamiętam, że sięgnąłem do biografii Wujka i omówiłem jego utwory: „Chaconne” pamięci Jana Pawła II, która została włączona do „Polskiego Requiem” oraz Koncert na róg i orkiestrę „Podróż zimowa”, skomponowany zimą 2007/2008 podczas tournée po Chinach i Ameryce Południowej. Wujek wspominał też zimowe polowania z czasów dzieciństwa, więc w utworze są nawiązania do rogu myśliwskiego.
Po koncercie Wujek był bardzo zadowolony. Razem z mamą, siostrami Dorotą i Moniką oraz siostrzenicą Kasią poszliśmy mu pogratulować do zakrystii. Zdjęcie zrobił nam artysta fotografik Józef Ćwiek, dokumentujący ten festiwal przez wiele lat.
SAMOTNIK W TŁUMIE
Krzysztof Penderecki był samotnikiem, unikał tłumów. Najlepiej czuł się w domu na Woli Justowskiej i w swoim ukochanym dworze w Lusławicach, w otoczeniu potężnego parku - arboretum, projektowanego przez 40 lat. Mówił, że chciałby zostać w tym parku pochowany... Ze względu na liczne zobowiązania wyjazdowe zbyt rzadko przebywał w ulubionym miejscu, latając z żoną Elżbietą po całym świecie. Był przecież przyjmowany niezwykle entuzjastycznie nie tylko w Europie, ale też w Ameryce Północnej i Południowej oraz w Azji. Szczególnie uwielbiali go Chińczycy, ale miał też tournées w Korei Południowej i Japonii. W Rosji również był zawsze znakomicie przyjmowany przez publiczność. Mówił, że melomani są tam wspaniali, a na politykę nie mogą nic poradzić.
PIANINO PENDERECKICH
W rodzinnym domu w Dębicy grał na fortepianie, a potem także na skrzypcach i chciał zostać wirtuozem. Mój dziadek Tadeusz Penderecki był bardzo szanowanym mecenasem, dziekanem Rady Adwokackiej w Rzeszowie, a po godzinach również lubił grać. Odziedziczyliśmy po nim komplet dzieł Chopina. Kiedy w Żorach ćwiczyłem na pianinie, które otrzymaliśmy od babci Zofii Pendereckiej, często wyciągałem nokturny, mazurki czy walce Chopina i ćwiczyłem do wieczora, podobnie jak moja siostra Kasia.
„MNIE INTERESUJE TYLKO MUZYKA”
Niektórzy uważali Go za bufona, ale to zupełnie nietrafione określenie. Sprawiał czasem takie wrażenie ze względu na to, że męczyły go rozmowy o błahych sprawach i zupełnie nie miał ochoty na podtrzymywanie konwersacji tylko dlatego, że tak wypada. Często, gdy byliśmy razem, siedział przy stole nieobecny, coś grał sobie czasem palcami jednej ręki na blacie albo zamyślał się, a potem zadawał na przykład pytanie o coś, o czym właśnie rozmawialiśmy przed chwilą i wyczerpaliśmy wątek, ale on tego nie słyszał. Trzeba mu było powtarzać czasem wiele razy, jaki jest plan na najbliższe dni. Wiedział, że nad tym będzie czuwać żona i asystentka, dlatego nie zaprzątał sobie tym głowy. Kiedy pytaliśmy go, kiedy i gdzie ma koncerty, to mówił: Lepiej spytać Elżbietę. Natomiast gdy rozmowa schodziła na temat jego utworów, wykonań estradowych i nagrań - zawsze natychmiast się ożywiał. Wiele razy mówił: „Mnie interesuje tylko muzyka.”
DYRYGENCI
Był pewien siebie, czasem bardzo surowy i złośliwy w ocenach, rzadko chwalił innych kompozytorów, ale często potrafił docenić innych dyrygentów, na przykład swojego wieloletniego asystenta Macieja Tworka, któremu powierzał coraz bardziej odpowiedzialne zadania, współprowadzenie koncertów, a w końcu – ich prowadzenie. Pamiętam też, jak kiedyś rozmawialiśmy w jego krakowskim domu o tym, że bardzo by chciał, aby rosyjski dyrygent Valery Gergiev przygotował prawykonanie jego nowego utworu "Powiało na mnie morze snów... - pieśni zadumy i nostalgii". To był styczeń 2011 roku. Uczestniczyłem też w próbie tego koncertu. Wujek chwilami wymieniał uwagi z dyrygentem. Gergiev wydobył z tego dzieła tajemniczość, smutek, zamyślenie, melancholię, poetyczność, zaciekawienie i niezwykłą dramaturgię. Pierwsza część nosi wymowny tytuł "Ogród zaklęty", druga - "Co mówi noc?", a trzecia - "Byłem u ciebie w te dni przedostatnie" (cytat z "Fortepianu Chopina" Norwida). Klamrą był "Anioł Pański" Tetmajera, a Wujek wykorzystał jeszcze w tym utworze wiersze Herberta, Micińskiego, Staffa, Leśmiana, Wata, Wierzyńskiego i Brzozowskiego. Lubił poezję. Dobry wiersz daje impuls do myślenia i wzruszeń, ma w sobie tajemnicę lub odkrywa jakąś prawdę albo przypomina filozoficzne rozważania. Po prawykonaniu widziałem przebłysk szczęścia na twarzy Wujka.
SZTUKA JEST JAK DRZEWO
Krzysztof Penderecki zaczynał jako awangardowy buntownik. Po Krakowie chodził jako nastolatek w kolorowych skarpetkach i przykrótkich spodniach, wzbudzając sporą sensację w szarych czasach komuny. A teraz mamy taką modę - siedemdziesiąt lat później! Wujek wyprzedzał swoją epokę, eksperymentując w studiu i komponując takie utwory, których grania odmawiali niektórzy muzycy, obawiając się o swoje instrumenty. Po eksperymentach muzycznych zaczął powracać do korzeni, wykorzystując jednak całą swoją wiedzę z okresu muzycznych poszukiwań i tworząc znakomity most między współczesnością i tradycją. Mówił: „Popatrzmy na drzewo: ono nas uczy, że dzieło sztuki musi być zakorzenione: w ziemi i na niebie”. Teraz pewnie dyryguje chórem aniołów, śpiewającym jego „Agnus Dei”.
Krzysztof Korwin-Piotrowski
dziennikarz i reżyser telewizyjny, krytyk teatralny, recenzent i komentator muzyczny, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego, scenarzysta i reżyser teatralny, redaktor naczelny portalu ORFEO, dyrektor artystyczny Fundacji Orfeo i Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego