EN

5.06.2023, 12:31 Wersja do druku

Rigoletto wśród włóczęgów

„Rigoletto" Giuseppe Verdiego w reż. Romualda Wiczy-Pokojskiego w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Dorota Szwarcman na blogu Co w duszy gra.

fot. Krzysztof Mystkowski/KFP/mat. teatru

W realizacji Rigoletta w gdańskiej Operze Bałtyckiej nie ma sal balowych ani wieży, w której mieszka Gilda, są tylko kampery, a Książę Mantui niczym się nie wyróżnia z otoczenia, poza może ciemnymi okularami.


Koncepcja reżyserska Romualda Wiczy-Pokojskiego zakłada, że w każdej społeczności panują podobne prawa i zło rozprzestrzenia się podobnie. W społeczności z kamperów nie ma co prawda nierówności społecznych, ale też jest pewna hierarchia oparta na jakimś autorytecie, trudno powiedzieć, jakim. Niespecjalnie to się łączy ze śpiewanym tekstem, ale jakoś przeraźliwie nie razi, można się na coś takiego umówić, zwłaszcza że w dzisiejszych niełatwych czasach bardziej się opłaca pokazać na scenie bal gałganiarzy niż salonowe tańce. Choć trudno np. zrozumieć, dlaczego Rigoletto jest błaznem Księcia, skoro właściwie wszyscy tu są równi.


Ważniejsze jednak od takich niejasności jest pokazanie, że zło jest atrybutem każdej strony: Książę krzywdzi (kobiety), grupa krzywdzi (kogo się da), ale Rigoletto też (i też kogo się da). Wyjątkiem jest Gilda, bezbronna w swojej dziewczęcej niewinności, która to cecha staje się też przyczyną jej zguby. Jej przydarza się tylko zło, nie wyrządza go. Odwrotnością jest Książę, któremu nie dzieje się nic złego i dalej będzie robił, co tylko zechce, mimo iż śpiewa, że to kobieta zmienną jest.


Niestety ze śpiewem było na tej premierze najgorzej i trudno tu w ogóle wskazać dobry punkt. Leszek Skrla w roli tytułowej tak wibrował, że nie dało się usłyszeć melodii jego partii. Gilda – Joanna Kędzior ma głos tak ostry, że świdruje uszy; starała się chwilami go okiełznać, wtedy to brzmiało trochę lepiej (zwłaszcza w pianach), ale chwilami trudno było słuchać. Łukasz Załęski, który kiedyś na tej scenie podobał mi się w roli Kazimierza w Hrabinie Moniuszki, dziś chyba miał gorszy dzień, czuło się śpiewanie siłowe, a w pierwszej arii sknocił górne dźwięki. Pomniejsze role były lepsze, ale ogólnie chyba warto poradzić tym, którzy się wybierają, żeby celowali raczej w drugą obsadę.


Jedno, co nie zawodzi, to orkiestra pod batutą Yaroslava Shemeta, obecnie już dyrektora muzycznego tej sceny. Odkąd z nią pracuje, zrobił wspaniałe rzeczy: zespół gra plastycznie, każda fraza coś mówi, tempa podane są z wyczuciem. Tego wyczucia chciałoby się też w stronie wokalnej. Miejmy nadzieję, że to kwestia przyszłości.

Tytuł oryginalny

Rigoletto wśród włóczęgów

Źródło:

szwarcman.blog.polityka.pl
Link do źródła

Autor:

Dorota Szwarcman

Data publikacji oryginału:

03.06.2023