„Przedwiośnie” na podstawie powieści Stefana Żeromskiego w reż. Pawła Łysaka w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Choć mamy tu bardzo wysoką zawartość Żeromskiego (ale nie 100%), to nie zaryzykowałbym wybrania się na maturę ze znajomością Przedwiośnia wyłącznie z Powszechnego. Natomiast mogę sobie wyobrazić, że zetknięcie lektury powieści z jej inscenizacją może być niesłychanie twórcze, a nawet kontrowersyjne. Spektakl jest bardzo nowocześnie zrealizowany, właściwie mamy całą scenografię wirtualną i - stuletniego prawie tekstu w tej awangardowej oprawie słucha się bardzo dobrze, aktorzy bawią się możliwościami, jakie daje scena, to bardzo dobrze, gdyż teatr powinien być też zabawą.
Jednak namawiałbym do zobaczenia tego Przedwiośnia przede wszystkim dlatego, że ten spektakl - dość nowatorsko - jest o tym, że czas najwyższy przestać zadawać „pytania o Polskę” i wziąć się do solidnej roboty. Zmieniać świat na lepsze, od najdrobniejszych rzeczy poczynając i najbliższej okolicy, ale – do choroby – robić, a nie depresyjnie rozkminiać o lepszej ojczyźnie, która wcale nie wiadomo, czy i kiedy przyjdzie. Zatem pomysł, żeby do tego świata zaprosić PRAWDZIWYCH aktywistów, biorących wraz z aktorami równorzędny udział w przedstawieniu, był strzałem w dziesiątkę.
Spektakl o tym, żeby nie zadawać pytań o Polskę, pytania te naturalnie wywołuje, nie ma więc odeń ucieczki. I od pytań, i – od Polski.
No właśnie, co z tymi szklanymi domami?